Uwaga w poprzednim rozdziale zmieniłam zakończenie książki i ja po części przygotowałam!!
W poprzednim rozdziale...
Po zakończonym posiłku i rozmowie z Ashly wróciłam na teren szkoły. Wsiadłem do auta poczym z "200" na prędkomierzu ruszyłam w stronę domu chłopaków.
[... ]
Już miałam przekroczyć próg domu, jednak usłyszałam odgłosy jakby ktoś się bił. Nie mam pewności, czy to ktoś z wrogiego gangu tam jest,czy raczej chłopacy biją się o pilota ,więc powoli i po cichu wchodzę na korytarz. Widzę tam Marka, który jest szefem Hiszpańskiej Mafi. Stoi on nad tą bandą pojebów. Nie wykazał się kreatywnością, cała czwórka siedzi przywiązania do krzeseł. I są całkiem nieźle pobici. Jednak w najgorszym stanie z nich wszystkich jest Luck. Ma rozcietą górną wargę, opuchnięte oko oraz podartą koszulkę. Widząc jego stan przez moje ciało przechodzi dreszcz. Ciekawe co te pedały zrobiły, że znalazły się w takiej sytuacji! Długi? A może coś innego? No japierdole ,serio muszą być zjebani, skoro doprowadzili do takiej sytuacji. Kurwa, chyba muszę im pomóc, bo jeżeli bym czekała na rozwój sytuacji to mogło by to się skończyć nie fajnie. Powoli, ale pewnym krokiem wchodzę do salonu. W jednym momencie wszystkie pary oczu zwrócone są w moją stronę. W oczach mojego brata widzę strach, ale to niczym nie się na się z wzrokiem Lucka który jest porostu przerażony.
-Markuś to Ty?!- Wydaje z siebie piskliwy głos. Chłopacy patrzą na mnie zdziwieni i przerażeni zarazem. Natomiast postawny brunet odwraca się w moją stronę. Dobrze znana mi postać przeszywa mnie swymi niebieskimi tęczówkami. Gdybym go nie znała pewnie bym się przeraziła.
-Meggie?!- Mark chyba nie wierzy, że to ja bo patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem.
-No ,a kto inny debilu?!- Pytam. Tylko ja mogę się do niego tak zwracać, reszta pewnie zarobiła by kule w łep. Ale po misji w Tokyo, gdzie uratowałam życie jego żonie, jesteśmy w naprawdę dobrych kontaktach. Mężczyzna, gdy zorientował się, że to ja szybkim krokiem podchodzi do mnie i zamyka mnie w szczelnym uścisku. Gdy odkrywamy się od siebie rozglądam się po zebranych. Ludzie z gangu Marka patrzą na nas z szokiem, tak samo jak mój brat i jego koledzy. Oj mój drogi braciszku wiele o mnie nie wiesz.
-Co się kurwa patrzycie zasrańcy!- Wszyscy zebrani patrzą na Marka ze strachem wpisanym na twarzy.- Megiś co Ty tu robisz? -Odwraca się w moją stronę Mark, obdażając mnie czułym wzrokiem.
-Jestem u brata...- Wskazuje placem na Ashtona.- A Ty?
-Ci oto tutaj.- Wskazuje na bandę kumpli mojego brata z pogardą.- Są mi winni sporą sumkę pieniędzy.
-Markuś jesteśmy wstanie temu jakiś zaradzić? Może jakoś damy radę zaoszczędzić im życia?- Pytam przesłodzonym głosem.
-Aaaa no dobrze Meg, może coś wymyślimy.
Mogą mi oddać to w dwóch ratach. Ale to tylko dla tego, że cię kocham! Bo inaczej wąchali by już kwiatki od spodu - A gdybym im nie pomogła może bym miała spokój! Kurwaa!!! Może jeszcze uda mi się odwołać moje słowa! Przechodzi mi ta myśl przez głowę, ale szybko ja odrzucam- A wy lepiej szanujcie mojego kwiatuszka, bo uratował wam życie!- Zwraca się niemiłym i władczym tonem do chłopaków.- Rozwiązać ich!- Rozkazuje swoim ludziom.
- Jak dam u Hayly?
-Dobrze strasznie za tobą tęskni. Mogła byś nas w końcu odwiedzić!
-Postaram się jak najszybciej. Ale sam nie jesteś lepszy ,ty też mogłeś do nas przyjechać! I wiesz, że z Mich'em I chłopakami zawsze chętnie byśmy się z wami zobaczyli!
-Dobra ,dobra ,ale jak już o nich wspominałaś to co tam u nich? Razem z Mich'em nadal wam sie układa?
-Tak jesteśmy nadal nie rozłączni. Ale wysłał mnie tu, a sam został u nas w domu! To jest straszne. Bardzo tęsknię za nim i za chłopakami . - Mówię opuszczając w dół głowę. Czuję jak łzy znów zbierają mi się pod powiekami.
-Ej, Magiś muszę się zbierać. Pamiętaj zadzwonić do Hayly, bo jeżeli dowie się, że Cię spotkałem i ona o tym nie wie to będę miał przedupione!- Mówi ze śmiechem brunet, następnie podchodzi przytulić mnie. Po czym rzuca szybkie "Zwijamy się chłopaki" do członków swojej mafii. Macham mu jeszcze na pożegnanie i ruszam w stronę kuchni. Czuje na sobie wzrok chłopaków,ale ignoruje go. Zaparzam sobie herbatę ,jednak przerywa mi dzwonek telefonu. Szybko wyjmuje czarne urządzenie,
a na wyświetlaczu pojawia się dobrze znana mi postać.
-Halo!****
Wiem wiele wiadomości przychodzi do mnie czy dalej planuje prowadzić opowiada tak zamierzam je skończyć i napisać kolejne jednak nie jest to takie łatwe w osra im czasie brak rozdziałów był spowodowany brakiem urządzenia A na którym kogoś bym pisać. Ale wróciłam z podwójną ilością i podwójnym zapałem do pracy wbilisscmy 30 tysięcy wyświetleń! Z a co jestem wam ogromnie wdzięczna. I Love u guys💞ROZDZIAL NIEPOPRAWIONY
~1100słówBuziaki Matylda
PS: DLA WYTRWALUCH WSTAWIE TU JUTRO RETROSPEKCJE POZNANIA SIĘ MEG I MARKA.
***
Dodatek dla wytrwałych
Stoję właśnie w pistoletem w ręku przed budynkiem jednego z wrogich gangów. Ale jest mały przypał, bo nie dość, że jest tam gang Jason,to na dodatek są tam ludzie z hiszpańskie mafi. Podsumowując jest rozpierdol. kątem oka dostrzegam, że na drugim piętrze znajduję się uchylone okno. Na szczęście jest możliwość wspięcia się, co też wykonuje. W pokoju znajduje dwójka facetów z tatuażem gangu Josona. Dwa strzały w tętnice i już ich nie ma. Szybko wskakuje do pokoju i przeszukuje go ,aby upewnić się ,czy nikogo tu nie ma. Gdy jest już czysto, wychylam sie drzwi i rozglądam się po korytarzu . Jest kilku moich ludzi ,do których celują ludzie z wrogiej mafii. Daje chłopakom znać, że mają być cicho, wychylam się zza drzwi i celuje w przeciwników.
A oni zanim zdążą zareagować ,leżą już na ziemi. Pokazuję chłopakom, że mają ruszyć dalej, jednak słyszę krzyk pomieszany z płaczem kobiety. Szybko biegnę w stronę czarnych drzwi ,zza których dochodzi ten dźwięk . Jednym pchnięcie otwieram drzwi, i moim oczą ukazuje się Jason trzymający kobietę za włosy.
Brunetka ma całą twarz w łzach i się trzęsie.
-Co ty jej kurwa robisz Jason?!
-O proszę ,proszę, kto do nas dołączył? Chcesz się zamienić miejscami z Hayly? -Mówi prześmiewczym tonem.
-Już dłużej nie mogę słuchać głosu tego pedała. Strzelam mu prosto między oczy. Krew roztryskuje się na wszystkim. A dziewczyna patrzy na mnie przerażonym wzrokiem.
-Proszę, nie zabijaj mnie.- mówi jeszcze bardziej roztrzęsiona niż wcześniej.
-Spokojnie nic ci nie zrobię.- Mówię spokojnie. Po czym podchodzę do dziewczyny i ją przytulam ,żeby się uspokoił.- Będzie dobrze, chodź wyprowadzę Cię.- Gdy staram się uspokoić dziewczynę, słyszę dźwięk przekluczanego zamka. Gwałtownie się odwraca i widzę Marka, szefa hiszpańskiej mafii. Już mam odbezpieczać broń ,gdy widzę jak chłopak podchodzi do dziewczyny, wyrywa ją z moich rąk i przytula z całej siły.
CZYTASZ
Call me Meg ZAWIESZONE
AksiKSIĄŻKA ZAWIERA BARDZO DUŻO BŁĘDÓW I NIE JEST UKOŃCZONA, GDY POPRAWIĘ DOTYCHCZASOWE ROZDZIAŁY POJAWIĄ SIĘ NOWE Niby typowe opowiadanie o dziewczynie która planuje się zemścić na bracie i jego przyjaciołach za zachowania które zostawił blizny na całe...