Nikotyna przenikanie moje płuca a ciało się rozluźnia

3.8K 104 17
                                    

w moim pokoju znajdował się Luke. Czego on chce?! Mam ich wszystkich dosyć, dosyć tego, że nie mam tu swobody ciągła kontrola i ich krzywe mordy. Muszę pojechać na wyścigi ,może to mnie uspokoi i mi pomoże. Przypomniało mi się, że chłopaki dalej stoją w moim pokoju ,ale zignorowała to i podeszłam do szafki stojącej obok mojego łóżka. Wyjęłam paczkę fajek. Malborolajty czerwone grube. Teoretycznie do dziewczyn pasują cienkie fajki ,ale ja nie lubię .Wolę grube. Czasem też palę e-peta ,ale to nie jest to samo co fajki jak nikotyna przenikająca moje płuca, a ciało się rozluźnia to jest ten etap, w którym czuję się naprawdę dobrze. Tego nie da się niczym zastąpić. Nawet nie zauważyłam ,kiedy stałam na balkonie opierając się o barierkę i odpalając papierosa. Zaciągnęłam się i poczułam jak moje ciało się stopniowo rozluźnia. Zamknęłam oczy i kolejny raz się zaciągnełam i czułam jak powoli ogarnia mnie spokój.

Słońce oświetlało moja twarz do momentu ,w którym ktoś mi go nie zasłonił tworząc cień. Uchylam powoli powieki i kogo widzę przed sobą?! Domyślacie się?! Tak tego rozjebanego ,ale przystojnego i seksownego człowieka. Stop.Czy ja właśnie pomyślałam, że on jest seksowny? Nie! Tego nie było...
Zwanego potocznie Luke.
-A ty nie jesteś za młoda ,żeby palić?- Zapytał zabierając mi papierosa.
-A ty nie masz swojego życia. Już mam po dziurki w nosie waszego wkurwiającego zachowania .- Wypierdalaj z mojego pokoju.- Kolejny raz podniosłam głos i wskazałem palcem w kierunku drzwi.
-Ale... - Chłopak starał się coś powiedzieć, nie dałam mu dojść do słowa krzycząc.
-Żadne ale .Wypierdalaj!!!
Tym razem chłopak już bez słowa opuścił mój pokój. Adrian podszedł do mnie i mnie przytulił. Potem chwycił mnie za dłoń ciągnąć w stronę jego auta.

Właśnie wróciliśmy z zakupów. Kupiłam wszystkie przybory. Większość była biało,czarna co pasowało do mojego stylu.
-Dobra skarbie wybacz, ale ja muszę już lecieć... -Powiedział Adi smutnym głosem.
-Nie ma sprawy. -Odpowiedziałam lekko strapiona. Wyzwoliłam się z uścisku chłopaka i dałam mu buziaka w policzek. Chłopak zabrał swoje rzeczy i opuścił mój pokój.

Zauważyłam, że już się ściemnia. Więc przebrałam się w piżamę i położyłam spać.

Cholerny budzik przeklnełam pod nosem zdając sobie sprawę, że zaraz muszę iść do tego piekła. Jednak szybko wstałam i wykonałam poranna rutynę. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam do kuchni. Przy blacie siedział mój brat oraz Calum. Przywitałam się z nimi krótkim "hej" i usiadłam przy blacie. Ashton podał mi talerz z kanapkami.
-Jak jedziesz Meg?-Zapytał Calum.
-Chciałam jechać sama, ale w sumie  nie wiem gdzie jest szkoła. -Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To ja cię podwiozę, tylko wezmę swoje rzeczy. - Powiedział chłopak i pobiegł na górę.
Ja w tym czasie dokończyłam swoje śniadanie. Po nie całych 5 minutach przyszedł chłopak i razem wyszliśmy z domu ruszając w stronę jego auta.

Właśnie podjeżdżamy pod szkołę prawie  od razu wychodzę .Widzę jak wszystkie pary oczu spoglądają na mnie. TAK LUDZIE NOWA KRÓLOWA! Nie zwracając uwagi na wzrok wszystkich zebranych ruszyłam w stronę szkoły. Przekroczyłam próg szkoły i zobaczyłam bardzo nowoczesną szkołę w odcieniach szarości. Dopiero zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie mam iść ,więc zatrzymałam pierwsza osobę jaką zobaczyłam i poprosiłam o pokierowanie mnie do sekretariatu.

-Dzień dobry. - Powiedziałam wchodząc do sekretariatu.
-Dzień dobry. - Odpowiedziała mi staruszka ,która chyba jest sekretarką.
-Ja jestem nowa i przyszłam po plan lekcji, książki oraz kluczyki do szafki.
-Ahhh .Megan tak?
-Tak.
-Dyrektor czeka.
Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam drzwi z plakietką "Dyrektor". Zapukałam i poczekalni, aż usłyszę "proszę". Gdy weszłam nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Krystian mój przyjaciel z gangu siedział za biurkiem notując coś w jakimś ogromnym złotym segregatorze pełnym kartek . Dopiero w momencie jak odchrząknełam chłopk raczył zaszczycić mnie swoim spojrzeniem. Gdy mnie zobaczył jego źrenice się rozszerzyły ,jakby niedowiarzał. Ale gdy zorientował się ,że nie jestem jakimś wytworem jego wyobraźni na jego twarz wpłynął uśmiech ,a on sam wstał i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Przyjeżdżając tu nie zdawałam sobie sprawy, ile moich znajomych tu mieszka ciekawe kogo jeszcze spotkam. Po tym jak chłopak wypuścił mnie z objęć ,zamieniliśmy kilka zdań i ruszyłam w stronę sali ,w której miałam aktualnie lekcje. Nie zwracając nawet uwagi na to, że już piętnaście minut temu zaczęła się lekcja wchodzę z hukiem do klasy i wszystkie pary oczu spoczywają na mnie.

~~~~
747 słów
Rodział nie postawiony zawiera liczne błędy interpunkcyjne, ortograficzne oraz jest nie do końca spójny błędy poprawię w najbliższym czasie.

~Matylda

Call me Meg ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz