Zabawę Czas Zacząć (2/2)

5.7K 173 14
                                    

NobomusiszjechaćdobrataboCarterCięznalazł- Powiedział tak szybko, że nic nie zrozumiałam.
- Powiedz jeszcze raz, powoli...
- No ,bo musisz jechać do brata, Carter cię znalazł i tylko tam
będziesz bezpieczna.- Powiedział smutnym głosem, ale gdy tylko dotarł do mnie sens wypowiedzianych przez Mich'a słów. Zamurowało mnie. Stanęłam nie mogąc wykonać żadnego ruchu, wypowiedzieć żadnego słowa. Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Mich widząc moją reakcje chciał do mnie podejść i mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Jak ty możesz, ty jako jeden z nielicznych wiesz co on mi zrobił!!
Wiesz jak to wszystko przeżyłam i to ty! Ty mój starszy braciszek, którego kocham, któremu ufam chcesz mnie posłać w miejsce ,gdzie wszystkie moje problemy się zaczęły!?!!!? - Powiedziałam, a raczej wykrzyczałam, dławiąc się własnymi łzami. Mich widząc mój stan znowu podszedł i obiął mnie swoimi ramionami, zamykając tym samym w szczelnym uścisku. Próbowałam się wyrwać, ale Mich był silniejszy.  Poddałam to było zbyt wiele.

- Dlaczego? Dlaczego? - Pytałam przez płacz nie będąc pewna, czy mówię do siebie czy do Mich'a.
-Ciiiii.... Ciiiii... Spokojnie... - Szeptał Mich gładząc mnie dłonią po plecach.
-Mich, ja nie chcę. - Mówiłam nadal płaczliwym tonem.
-Księżniczko, zrobimy tak - Ty tam pojedziesz jutro, a my jak pozałatwiamy wszystkie sprawy tu, czyli za jakiś tydzień, dołączymy do ciebie. Zrób to dla nas, dla twojej prawdziwej rodziny... Dla nas... Dobrze? 

-Ale musisz obiecać, że on mi nic nie zrobi... Obiecaj!- Powiedziałam, mocniej wtulając się w klatkę piersiową chłopaka.
-Obiecuję. - Odpowiedział mi chłopak całując mnie w czoło.
- I mogę zabrać moje dzieci.
-Twoje "dzieci" są już w magazynie niedaleko twojego brata. I zgoda, bo i tak z tobą nie wygram ty moja mała kruszynko. Dobra wstajemy, bo trzeba zadzwonić do tego śmiecia, oraz powiedzieć chłopakom, jutro o dziesiątej masz lot.
- Masz numer do tej przybłędy?
-Tak, mam. - Powiedział podając mi kartkę z 9 cyfrowym ciągiem liczb.- Otarłam ostatnie łzy z mojego policzka. -Dzwonisz teraz czy potem?
- Teraz ,chce mieć to już z głowy.

Wstukałam w telefon ciąg cyferek  i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Włączyłam głośnik tak, aby Mich też mógł słyszeć tą rozmowę. Chłopak splótł nasze nadgarstki dodając tym samym mi  otuchy. Po trzech sygnałach ktoś odebrał. (Ashton / Meggie) 

-Halo?
- Ashton?
- Kto mówi?
- Maggie.
- Meggie?!?! Myślałem, że nie żyjesz!  Nie wieżę to naprawdę ty? Ja się o ciebie tak martwiłem przez te wszystkie lata.
-  Spoko, mam pytanie... mogę u ciebie trochę pomieszkać?
- Jasne, coś się stało, kiedy będziesz?
- Jutro po południu i jeszcze jedno, wyślesz mi adres, bo nie wiem dokąd  jechać?
- Zaraz wyślę Ci esemesa z adresem. A i jeszcze jedno mieszkam z przyjaciółmi ,nie będzie ci to przeszkadzać?
- Nie ma problemu.
- Do zobaczenia siostra.
- Taaa pa. - Zanim się rozłączyłam usłyszałam.
- Zbierajcie te dupy idioci, moja mała siostrzyczka przyjeżdża, trzeba posprzątać!
- Ta gruba świnia przyjeżdża?!?!
W tym momencie nie miałam siły, więc się rozłączyłam.
- To zabawę czas zacząć! 
- Moja DZIEWCZYNKA!!- Powiedział Mich i mnie jeszcze raz przytulił. Dobra chodź, trzeba powiedzieć chłopakom, bo coś czuję, że nie będą zbytnio zadowoleni. Wyszliśmy z gabinetu Mich'a i ruszyliśmy w stronę schodów. Schodząc  po schodach usłyszeliśmy krzyki dochodzące z salonu...


Call me Meg ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz