Rozdział V

5 3 0
                                    

D: *znów na niego spojrzał po czym niepewnie przytulił go*

L: *usiadł przy biurku i spojrzał na niego* I zamierzasz tak robić cały dzień? 

A: *Objął go nie otwierając oczu*

E: No.. A co mam robić? 

D: *uśmiechnął się i bardziej w niego wtulił, przylegając do niego najbliżej jak się da*

L: *wzruszył ramionami* Rozbierz się i pilnuj swoich ubrań.

A: *Westchnął tylko*

E: Ale… na prawdę musze to zrobić...?

D:... Nie lubisz się przytulać? 

L: To był żart dzieciaku...

A: Nie wiem. Rób co chcesz...

E: *odetchnąć z ulgą*

D: *już nie odpowiedział i dalej go tuli*

L: *przewrócił oczami*

E: A co ty będziesz robił? 

A: *Jeździ ręką po jego plecach*

L: Dostałem dziś prezent i mam zamiar go wykorzystać. *wyciągnął paczkę papierosów i pokazał mu*

D: *cicho mruczy*

E: Przez… Cały dzień? 

A: *Po chwili zasnął*

L: Oczywiście że nie...

E: To… co?

L: Wymyśli się coś, poznęcam się nad załogą na przykład...

E: A… Ja? 

L: A bo ja wiem? Znajdź sobie jakieś zajęcie… Możesz iść ze mną ale wątpię że chcesz...

E: Mogę? 

L: A co ja powiedziałem? 

E: Tak! Chcę! Ale teraz… *Podszedł do niego kleknął przed nim i przy przytulił jego nogi*

L: Oi szczylu… Naprawdę aż tak lubisz się przytulać? 

E: Z tobą jest to przyjemniejsze… Nie wiem dlaczego… Lubie Cię przytulać...

L: *westchnął i poczochrał mu włosy*

E: Opowiesz mi o sobie?

L: Nie ma o czym gadać… Całe moje życie to tylko gówno...

E: Na pewno coś się ciekawego zajmie... No proszę… *Podniósł do góry głowę patrząc na jego twarz*

L: Ehh… Nie odpuścisz? 

E: Jeśli nie chcesz… *Położył znów głowę na jego nogach*

L: *mizia jego włoski* Niech będzie… *wziął wdech* Urodziłem się na jakimś zadupiu które wszyscy nazywali "podziemie".Była to starsznie zacofana wyspa sam już nie wiem gdzie… Moja matka była prostytutką i zaszła w ciążę z jednym z klientów. I tak właśnie powstałem ja. Jak miałem 7 lat moja matka zmarła a ja sam też byłem na granicy śmierci przez głód, wtedy znalazł mnie Kenny, wychował mnie i nauczył walczyć a potem zostawił mnie jak nic nie wartego kundla. Od tamtej pory nauczyłem się działać sam… Jednak znaleźli się kolejni… Nazywali się Farlan i Isabel, Farlan był moim najlepszym przyjacielem a Isabel była dla mnie jak siostra. Jednak oczywiście nie mogło być tak pięknie i ich również straciłem…. Jakiś czas później na tej wyspie pojawił się niejaki Argen… Oczywiście był bardzo dziany więc chciałem go okraść i wreszcie wyrwać się z tego zadupia ale przeceniłem swoje umiejętności… Ostatecznie skończyłem razem z nim na tym statku… 

Piracka Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz