ROZDZIAŁ III

5 3 0
                                    

A: *Już dawno nie śpi i pilnuje porządku na statku*

E: *Śpi tuląc Levia*

L: *obudził się* Tch. Ten dzieciak nadal mnie nie puścił… *stara się wyplątać z jego rąk*

D: *śpi sobie*

E: *Odwrócił się na drugi bok sycząc z bólu*

A: *Wszedł do kajuty trzaskając drzwiami* -On nadal śpi?  Jak można tak długo spać…- *Wyszedł stamtąd* -Wrócę za kolejną godzinę…- 

L: No tak zapomniałem że jest ranny…. *wstał z łóżka i wyszedł z pokoju*

D: *tylko drgnął gdy Argen trzasnął drzwiami ale po za tym pozostaje niewzruszony*

A: *Spojrzał na Levia i skinął głową*

L: *również skinął głową i podszedł do niego* I jak sobie radzisz z dzieciakiem? 

A: Nie twoja sprawa.

L: *parsknął* Tak, tak… 

A: I co to ma być za reakcja?

L: *wzruszył ramionami* Po prostu słyszałem, że nieźle się dogadujecie…. 

A: *Zmarszczył brwi* Od kogo?.

L: Nie musisz wiedzieć. 

A: *Złapał go za kołnierz i pociągnął  do siebie lekko podnosząc* Obawiam się, że muszę. *Pchnął go do tyłu puszczając go* 

L: *otrzepał się* Po co? 

A: Żeby nie rozpowiadał głupot. 

L: Czyli kłamał? 

A: No raczej idioto. 

L: *skinął głową* To dobrze…. Jakbyś mnie szukał będę na jadalni... *poszedł na jadalnie*

D: *obudził się i rozejrzał po pokoju* Argena już nie ma… 

A: *Poszedł za nim* Antonio Ci to powiedział? 

L: A ty dalej swoje…. A co? Dlaczego akurat on miałby? 

A: Nie wiem. Zakładam tak tylko. *Złapał go za ramię gniotąc je lekko* Gadaj.

L: Nie mam zamiaru go wsypać. 

A: *Przygwoździł go do ściany* Zastanów się dobrze.

L: *przewrócił oczami* No dawaj. 

D: Może pójdę do niego…. *wstał z łóżka i wyszedł z kajuty poszukać Argena*

A: *Przywalił mu w brzuch a potem w twarz*

L: *kaszlnął tylko i patrzy mu wyzywająco w oczy* Nie wiesz, że nie zdradza się swoich? 

D: *stanął na samym środku statku i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Argena* A-argen? A-argen! 

A: *Spojrzał na niego* Dopi...? Co ja Ci… *Zobaczył jak jeden członek z załogi wyciąga pistolet żeby zabić Dopiego* Nie! *Podbiegł do  Dopiego i osłonił go przytulając. W tym samym czasie człowiek z pistoletem strzelił, trafiając w ramię Argena. Jęknął ale po chwili odwrócił się do niego przodem* Czy ty jesteś poważny?!

Koleś: A-ale po-powiedziałeś, że ja-jak będzie ch-chciał u-uciec…

A:*stara się ignorować ból ale cierpi* A czy on wyglądał na kogoś kto to chce zrobić?!! Wynoś mi się z oczu. Byle szybko.

K: *Zaczął uciekać*

A: *Wyciągnął pistolet i strzelił do niego*

K: *Padł martwy na podłogę statku*

Piracka Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz