A: *Już dawno nie śpi i pilnuje porządku na statku*
E: *Śpi tuląc Levia*
L: *obudził się* Tch. Ten dzieciak nadal mnie nie puścił… *stara się wyplątać z jego rąk*
D: *śpi sobie*
E: *Odwrócił się na drugi bok sycząc z bólu*
A: *Wszedł do kajuty trzaskając drzwiami* -On nadal śpi? Jak można tak długo spać…- *Wyszedł stamtąd* -Wrócę za kolejną godzinę…-
L: No tak zapomniałem że jest ranny…. *wstał z łóżka i wyszedł z pokoju*
D: *tylko drgnął gdy Argen trzasnął drzwiami ale po za tym pozostaje niewzruszony*
A: *Spojrzał na Levia i skinął głową*
L: *również skinął głową i podszedł do niego* I jak sobie radzisz z dzieciakiem?
A: Nie twoja sprawa.
L: *parsknął* Tak, tak…
A: I co to ma być za reakcja?
L: *wzruszył ramionami* Po prostu słyszałem, że nieźle się dogadujecie….
A: *Zmarszczył brwi* Od kogo?.
L: Nie musisz wiedzieć.
A: *Złapał go za kołnierz i pociągnął do siebie lekko podnosząc* Obawiam się, że muszę. *Pchnął go do tyłu puszczając go*
L: *otrzepał się* Po co?
A: Żeby nie rozpowiadał głupot.
L: Czyli kłamał?
A: No raczej idioto.
L: *skinął głową* To dobrze…. Jakbyś mnie szukał będę na jadalni... *poszedł na jadalnie*
D: *obudził się i rozejrzał po pokoju* Argena już nie ma…
A: *Poszedł za nim* Antonio Ci to powiedział?
L: A ty dalej swoje…. A co? Dlaczego akurat on miałby?
A: Nie wiem. Zakładam tak tylko. *Złapał go za ramię gniotąc je lekko* Gadaj.
L: Nie mam zamiaru go wsypać.
A: *Przygwoździł go do ściany* Zastanów się dobrze.
L: *przewrócił oczami* No dawaj.
D: Może pójdę do niego…. *wstał z łóżka i wyszedł z kajuty poszukać Argena*
A: *Przywalił mu w brzuch a potem w twarz*
L: *kaszlnął tylko i patrzy mu wyzywająco w oczy* Nie wiesz, że nie zdradza się swoich?
D: *stanął na samym środku statku i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Argena* A-argen? A-argen!
A: *Spojrzał na niego* Dopi...? Co ja Ci… *Zobaczył jak jeden członek z załogi wyciąga pistolet żeby zabić Dopiego* Nie! *Podbiegł do Dopiego i osłonił go przytulając. W tym samym czasie człowiek z pistoletem strzelił, trafiając w ramię Argena. Jęknął ale po chwili odwrócił się do niego przodem* Czy ty jesteś poważny?!
Koleś: A-ale po-powiedziałeś, że ja-jak będzie ch-chciał u-uciec…
A:*stara się ignorować ból ale cierpi* A czy on wyglądał na kogoś kto to chce zrobić?!! Wynoś mi się z oczu. Byle szybko.
K: *Zaczął uciekać*
A: *Wyciągnął pistolet i strzelił do niego*
K: *Padł martwy na podłogę statku*
CZYTASZ
Piracka Historia
Short StoryGłęboki ocean smutku... Zdrada... Krzywda... Złość... Nienawiść. A co jeśli w tym wszystkim znajdzie się miłość...?