P. Prevc × Stoch || Miłość to samotność.

674 46 38
                                    

Nigdy nie przywykłem do atypowości, ale cholernie młody i zagubiony, musiałem przyznać się do dwóch rzeczy.

Pierwsza: chyba kręcą mnie też mężczyźni.

I druga: jestem cholernie zakochany w Kamilu Stochu.

Po tym jak wypowiedziałem je na głos, musiałem dodać, że są to dwie, b a r d z o ważne rzeczy.

I myślałem, że przede mną długa droga aby ten stan rzeczy zmienić.

Nie ważne jak próbowałem, nie ważne jak bardzo się starałem, nic nie było w stanie wyrzucić mi obraz Kamila Stocha z głowy.

Uciekałem jak tylko się dało, unikałem spojrzenia, rozmów, wspólnych treningów, posiłków, transportu. Unikałem wszystkiego co z nim związane, ale cóż mogłem poradzić, że nie łatwo było z dnia na dzień zapomnieć o istnieniu kogoś tak wspaniałego jak On?

Gdzieś z tyłu głowy regularnie przelatywały mi myśli typu "a co gdyby", "a może jednak", "a jeśli byś", ale znałem siebie i doskonale wiedziałem, że to tylko puste słowa. Bezwartościowa nadzieja i niespełnione ambicje.

Jak ja; słoweński chłopak z wysuniętą szczęką, aparatem na pół twarzy i trądzikiem na każdym widocznym fragmencie skóry, mogłem nawet myśleć o bliższej relacji z przyszłym, zapowiadało się (i słusznie), mistrzem.

Jestem żałosny, wiem -- myślałem, i biłem się po twarzy za każdą myśl czy wyobrażenie moich ust stykających się z tymi należącymi do Niego. Każdego uśmiechu posłanego w moim kierunku, A nawet za jebane uściśnięcie dłoni, które trwałoby dłużej niż trzy sekundy.

Wracam myślami do dnia, który pozwolił mi zrozumieć najważniejszy aspekt mojego życia.

*

-- Uważaj!

Odwraciłem się za siebie, a piłka siatkowa przeleciała mi nie więcej niż trzy centymetry nad głową.

-- Głupi ma zawsze szczęście...

Puściłem między uszami uszczypliwy komentarz, który padł z ust Tepesa, gdy ten był w pogoni za piłką.

-- Nadal o nim myślisz?

Robert Kranjec szturchnął mnie ramieniem. On jako jedyny wiedział o całej sytuacji. Nie powiedziałem mu; sam się domyślił. Jak? Nie miałem pojęcia i nie wnikałem, wolałem pozostawiać tą wiedzę dla niego. Natomiast "Wpatrujesz się w niego jak w dziką zwierzynę, którą ze szczególnym zaangażowaniem chcesz upolować, a jednak w decydującym momencie broń wypada ci z drżących rąk." -- powiedział wtedy, cokolwiek to miało znaczyć. Dla mnie liczył się fakt, że  w i e.  A to zawsze tworzy pewne niebezpieczeństwo i stąd wiadomo, że lepsza jest ludzka niewiedza, niż pełna świadomość.

-- Miłość jest jak sraczka, pojawia się nagle i przemija z wiatrem. -- stwierdził, a ja skrzywiłem się na to porównanie. -- Albo może zostać i torturować Cię dalej.

Nie miałem pojęcia skąd on brał takie porównania, ale im usilniej zastanawiałem się nad ich sensem, tym bardziej stawały się logiczne.

-- Przestań pieprzyć -- mruknąłem.

-- Nie daj się zwieść, Peter. -- Westchnął. -- Nie wszystko w co wierzymy okazuje się takie w  rzeczywistości.

-- Mhmm...

-- Pogadajmy jak dorośli. -- Złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie. -- Równy z równym, okej? -- skinąłem głową. -- Chcę ci dać do zrozumienia, że... -- Przegryzł wargę i uciekł spojrzeniem w bok, wyraźnie zastanawiał się nad doborem słów. --  Miłość to piękny stan, ale też bardzo zdradliwy... i bolesny. Jedno niepowodzenie może zaważyć na reszcie i... -- Przerywał i westchanął głęboko. -- Posłuchaj, miłość to samotność. Jesteś bardzo młody, przyjdzie i pora na Ciebie, ale błagam nie pakuj się w to gówno za wcześnie, bo będziesz naprawdę cierpiał. Cholernie cierpiał, a w naszym zawodzie to nie jest wskazane.

Nie czekał na odpowiedź. Klepnął mnie po ramionach, kiwnął głową z zamyślony miną i odszedł. Odprowadziłem go wzrokiem, dopóki nie stanął wśród chłopaków, pomagać im wykonywać rozgrzewkę, a do mnie dopiero po chwili dotarło, co powiedział.

Zmarszczyłem brwi. Miłość to samotność.

Miłość to... miłość. Jak może oznaczać samotność, kiedy ma się ukochaną osobą u swojego boku?

*

Wtedy tego nie wiedziałem.

Wtedy niespełna osiemnastoletni chłopak nie rozumiał czym jest miłość. Nie rozumiał z czym się wiąże i jakie ma konsekwencje.

Teraz po jedenastu latach poznawania jej znaczenia, doskonale zdaję sobie sprawę czym jest miłość.

Oraz co to znaczy bać się miłości.

A przez to pojęcie samotności również nie jest mi obce.

Bo być zakochanym wiąże się z cudownymi chwilami uniesienia, radości, śmiechu i wzruszenia, ale też przeplatanymi z żalem, strachem, cierpieniem, złością i... s a m o t n o ś c i ą.

Kiedy udało mi się Go zdobyć, m i ł o ś ć nie trwała długo... bo nią nie była, ale w trakcie jej krótkiego istnienia nauczyłem się odróżniać zauroczenie od zakochania, samotność od załamania, strach od obawy.

Zobaczyłem, że będąc z kimś związanym jest dobrze tylko kiedy oboje czujemy się szczęśliwi. Wewnętrzna euforia mieszka w naszych ciałach, a uśmiech gości na twarzy cały czas, gdy jesteśmy razem, ale kiedy nadchodzą momenty słabości, a drugiej połówki obok nie ma, poczucie samotności atakuje jak z procy i nic nie jest w stanie się jej przeciwstawić. 

Im bliżej z kimś jesteś tym bardziej czujesz się samotny.

D o s t r z e g a s z   t o.

I reagujesz.

Bo miłość...
                                        ...to samotność.

__________________________________________________________


Witam! 🥰

Zostawiam to ⬆️ do waszej interpretacji. Mogę powiedzieć, że to moje osobiste przemyślenia, ale jak kto je zrozumie to już indywidualna sprawa.

Pisałam to podczas bezsennej nocy i efekt nie jest zbyt zadowalający, ale chce pozbyć się nieustannie przelatujących myśli w mojej głowie, dlatego... 😌

Pewnie nastąpi jeszcze milion poprawek, także z każdą próbą przeczytania tego rozdziału może się trochę różnić 😂😂

#skijumping || One Shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz