***
-- No ja Ci mówię Stary, teraz to tylko zimna wódeczka, gorące panienki i dobra muzyka w pobliskim pabie. Żyć nie umierać! -- Gardłowy dźwięk, wydostaje się z mojego gardła, na samą myśl o tak ambitnie spędzonym wieczorze.
-- Gorące panienki? -- prycha. -- Nie pomyliło ci się coś? -- szczerzy się. -- Czy z powrotem na laski przechodzisz...? -- śmieje się.
-- Nie wiem, co mam przez to rozumieć, ale wracając do Twojego pierwszego pytania to muszę o Ciebie dbać Gregor, bo sam sobie nie poradzisz. Przykro mi -- wzruszam ramionami i unoszę dłonie. Jak nie ja, to kto, skoro on sam nie potrafi znaleźć sobie kogoś wartego uwagi. Nie dziwi mnie fakt, że Schlierenzauer przewraca oczami. Z zamkniętymi oczami mógłbym wskazać każdy moment kiedy wykonuje ten gest.
-- Naprawdę Cię nie rozumiem, człowieku. -- Po chwili milczenia odwraca się w moją stronę i zdejmując z kolan laptopa, spogląda na mnie spod przymrużonych oczu. -- Trzydzieści lat na karku, dalej sam, a kiedy trafiasz na idealnego kandydata, który lgnie do Ciebie jak mucha do gówna, więc nawet nie musisz się starać, nie robisz z tym kompletnie nic. Odrzucasz go, odrzucasz każdego, kto zwróci na Ciebie uwagę, jaki masz w tym interes? Dlaczego nie umiesz choć trochę się ustatkować? -- krzywi się, po czym bierze łyk piwa, które swoją drogą ja przyniosłem, zaszczycając go swoją gościnnością i odbija mu się, na co prycham i czekam aż powie coś więcej, ale to nie następuje. Wzdycham głęboko. Wiem, że ma rację. Kapituluję.
-- Ale ja... -- zaciskam usta i przecieram twarz dłońmi -- ... ja nie potrafię. -- Wyrzucam z siebie na jednym wydechu. Patrzę w oczy Gregora, wiem, że to dobry człowiek, wiem, że mi pomoże, doradzi, jest... przyjacielem. Prawdziwym przyjacielem. Czekam aż coś powie, a on czeka aż powiem coś ja.
-- Powinieneś spróbować -- mruczy. -- Wiem, że to nic nowego i wiem, że pewnie słyszałeś to setki razy, ale co innego mogę Ci doradzić, Manu? Jesteś dorosły, musisz nauczyć się sam o sobie decydować. Próbować nowych rzeczy i... stawiać czoła nieznanemu. -- Uśmiecha się smutno, oblizuje wargę i wstaje, chwytając się za biodra. -- To co -- mówi po chwili milczenia i klaszcze w dłonie -- pora się zbierać, nie sądzisz?
-- Tak, chyba tak -- mówię cicho.
Uchodzi ze mnie cała pewność siebie. Teraz czuję się... obcy. Doznaję uczucia, którego nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać - zagubienie. Jak to jest być duszą zamkniętą w innym ciele? Nie wiem, a mam wrażenie jakbym wydostał się z własnego ciała i dryfował między pogubionymi osobistościami, w innym świecie, przy innych ludziach. Patrzę na siebie z góry, widzę każdy mankament powolnej starości. Małe zmarszczki wokół oczu i te bardzo widoczne na czole. Chude kości policzkowe otula gruby zarost, który dodaje trochę lat. Czy na pewno tego chcę? Chyba nie.
***
Od mojej ostatniej rozmowy ze Schlierenzauerem minął tydzień, od ostatniej rozmowy z Aignerem - dwa tygodnie, a teraz mija trzeci tydzień odkąd oficjalnie nie mam z nim żadnego kontaktu. Żadnej styczności. Co jakiś czas rzuca tylko nieśmiałe „hej" na powitanie i chowa się gdzieś w tłumie. Nie zaczepia, nie zagaja rozmowy, nie denerwuje mnie. Czasem tylko kiwa głową w moją stronę, jakby uparcie nie mogąc pozbyć się nawyku witania się z każdym, kto tylko znajdzie się w polu widzenia. Cieszyłem się wolnością i było naprawdę... fajnie. Pierwsze siedem dni było jak zbawienie, ale im dalej tym gorzej. Gregor dobitnie poinformował mnie, że muszę coś ze sobą zrobić, bo skończę sam, w najlepszym przypadku z kotem u boku, chociaż nie pomijam możliwości, że i on by mnie zostawił. I wtedy zaczęły się wątpliwości. Od tamtej pory nie czuję już tej beztroskiej egzystencji. Bardziej skłaniam się w stronę przeraźliwej rozpaczy nad własną przyszłością.
CZYTASZ
#skijumping || One Shots
FanfictionNadal nie masz dość opowiadań o skoczkach narciarskich? To świetnie! Właśnie trafiłaś na dalszą część uroczych, smutnych, jak i zjebanych one shotów o naszych ulubionych i kochanych przez wszystkich popierdalaczach niebnych. Życzę miłego czytania! ...