Andreas siedział w klasie, wpatrując się tępym wzrokiem w okno. W pomieszczeniu panował straszny zaduch, a wśród uczniów dało się wyczuć spore podekscytowanie. W końcu dzieliło ich już zaledwie kilka minut od ostatniego dzwonka w tym roku szkolnym.
Nikt tak naprawdę nie zwracał uwagi na nauczyciela, który produkował się na środku klasy. Sam Andreas nie mógł już doczekać się wakacji. Miał sporo planów i czuł, że to mogą być dwa najlepsze miesiące w jego życiu*.
W pewnym momencie wyrwany z zamyślenia spojrzał na Richarda, który wskazał palcem na zegar, wiszący na ścianie. Blondyn uśmiechnął się w odpowiedzi, obserwując, jak wskazówka zegara zatacza ostatnią pętlę.
W momencie, w którym zabrzmiał dzwonek, wszyscy uczniowie poderwali się ze swoich miejsc i czym prędzej ruszyli w kierunku drzwi. Andreas przepychając się pośród nich, dogonił Richarda, który przewodził tłumowi, zmierzającemu do wyjścia.
- Aż tak ci się spieszy? - zaśmiał się, widząc szczęśliwą twarz przyjaciela.
- Stary, jak ja się cieszę, że to już koniec. Myślałem, że nie dam rady.. - westchnął uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Czyli oficjalnie zaczynamy wakacje - oznajmił Andreas, przybijając piątkę Richardowi.
- Nie pożegnasz się z Leoni? - zapytał brunet, kiedy wychodzili już ze szkoły.
- Nie muszę, jesteśmy umówieni na dziś wieczór - blondyn uśmiechnął się pod nosem.
- Ty to jesteś dobry - Richard nie krył zdziwienia - byłem przekonany, że nie masz u niej szans -
- Nie doceniasz mnie i mojego uroku - Andreas wzruszył ramionami i wyciągnął telefon, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości.
Spojrzał na ekran urządzenia, na którym wyświetlił się sms od mamy.
Napisała w nim, że od razu po lekcjach ma wrócić do domu. Tak też postanowił zrobić, nie chcąc znowu podpaść kobiecie, co ostatnio zdarzało mu się dość często.
Na miejsce dotarł jednak dopiero trzy godziny później. Wcześniej zdążył bowiem okrążyć z Richardem pół miasta, dyskutując o tym, jak cudowne czekają ich wakacje. Planowali wspólny wyjazd na obóz do Hiszpanii; imprezy, alkohol, dziewczyny i pełen relaks.
Mieli też sporo pomysłów jak spędzić wolny czas po powrocie z wyjazdu.
Wszystko zapowiadało się wręcz idealnie.
Niestety, kiedy tylko Andreas przekroczył próg domu, poczuł, że początek wakacji wcale nie musi być udany.
- Hej - przywitał się, wchodząc do salonu, ale zatrzymał się, kiedy zauważył poważne miny rodziców - coś się stało? -
- Miałeś wrócić trzy godziny temu - mama była bardzo zła na syna, który kompletnie ją lekceważył.
- Wiem, ale coś mi wypadło po drodze - zaczął się tłumaczyć.
- To coś to pewnie Richard i wasze pogaduszki? - wtrącił ojciec Andreasa.
- Już nie denerwujcie się tak, przecież mam wakacje i muszę z nich korzystać. Lepiej powiedzcie, czy wpłaciliście już pieniądze na obóz - zmienił szybko temat, chcąc uniknąć kłótni z rodzicami.
- Właściwie to nie - odpowiedziała mama.
- Ale.. dlaczego? Zaraz minie termin wpłat -
- Pewnie ci się to nie spodoba, ale mamy dla ciebie nieco inne plany na wakacje - kiedy Andreas usłyszał te słowa z ust taty, wiedział, że to nie może skończyć się dobrze.
W pierwszej chwili pomyślał, że rodzice odwołali wyjazd i znaleźli mu pracę na wakacje albo wymyślili jakiś wolontariat, bo już kiedyś mu to proponowali. Jednak to co usłyszał, było dla niego jeszcze gorsze.
- Pojedziesz na całe dwa miesiące do dziadków do Rothenburga** - zkwitkowała mama, wstając od stołu.
- Ale jak to? Dlaczego? A co z obozem? - na usta chłopaka cisnęło się mnóstwo pytań.
- Wiemy, że to dla ciebie duże zaskoczenie, ale uznaliśmy z mamą, że dawno już nie odwiedziłeś dziadków, poza tym w głowie masz tylko imprezy, a twoje oceny w tym roku nie były najlepsze, więc dobrze ci zrobi takie wyciszenie i izolacja od tego twojego towarzystwa - tata wyrecytował opanowanym głosem, starannie przygotowaną wcześniej przemowę.
- Nie możecie zniszczyć mi wakacji - oburzony chłopak wstał od stołu - nie ma nawet takiej opcji! - uderzył dłońmi w blat i spojrzał na rodziców, czując, że wszystkie jego plany właśnie ulegają zniszczeniu.
- Już za późno, podjęliśmy decyzję - rodzice byli nieugięci.
- Jesteście beznadziejni - krzyknął Andreas i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami i nie czekając na ich reakcję, chociaż wiedział, że na pewno byli na niego źli i właśnie narobił sobie dużych kłopotów.
Od razu skierował się do swojego pokoju.
Czuł jakby miał zaraz wybuchnąć.
Kochał swoich dziadków, ale przecież mógł do nich jechać na tydzień, ewentualnie na dwa, ale nie na całe wakacje. To niszczyło wszystkie jego plany. Co więcej dziadkowie mieszkali w niewielkim miasteczku, w którym kompletnie nic się nigdy nie działo.
Kiedy był u nich ostatnim razem o mało nie zanudził się na śmierć, a był tam zaledwie przez kilka dni. Wolał już nawet nie myśleć o obozie, który go ominie. W jednej chwili wizja najlepszych wakacji w życiu legła w gruzach.
Przez kolejne dni w ramach strajku Andreas przestał odzywać się do rodziców. Był na nich bardzo zły i miał nadzieję, że uda mu się wpłynąć na ich decyzję, niestety przeliczył się. Rodzice pozostali niewzruszeni i w ten sposób tydzień później, a dokładniej dzień przed wyjazdem, siedział w swojej sypialni, pakując walizkę. Miał naprawdę paskudny humor, co dało się wyczuć z daleka. Nawet ich pies omijał go dziś szerokim łukiem.
Po spakowaniu ostatnich ubrań, Andreas zamknął walizkę i rzucił się na łóżko, na którym leżał przez dłuższy czas, wpatrując się w sufit.
Z bezruchu wyrwał go dopiero dzwonek telefonu, który rozbrzmiał, przerywając głuchą ciszę. Andreas zdziwił się, widząc, że dzwoni Richard, który obraził się na niego, kiedy dowiedział się, że ten spędzi całe wakacje na drugim końcu Niemiec i nie odzywał się do niego od kilku dni.
- Co się stało, że postanowiłeś zadzwonić? - powiedział obrażonym głosem Andreas.
Był zły na przyjaciela, za to jak ten go potraktował. Przecież to oczywiste, że on też wolałby spędzić wakacje z nim i z resztą przyjaciół, a Richard zachowywał się tak, jakby celowo i z pełną świadomością odwołał ich wspólny wyjazd, a zamiast tego wybrał wakacje u dziadków.
- Słuchaj, głupio się ostatnio zachowałem - Richard zaczął niepewnie - chciałem cię przeprosić i powiedzieć, że wieczorem organizuję ognisko, na którym będzie też Leoni, a skoro ostatnio nie udało wam się spotkać to teraz będzie na to idealna okazja - nawiązał do sytuacji, kiedy blondyn musiał odwołać spotkanie z dziewczyną po kłótni z rodzicami.
- Miło, że się wreszcie ogarnąłeś - westchnął Andreas - powinienem być na ciebie zły, ale biorąc pod uwagę, że jutro wyjeżdżam na najnudniejsze możliwe wakacje, chętnie się z wami spotkam i wykorzystam ten ostatni wieczór -
- W takim razie u mnie o osiemnastej - Richard rozłączył się, nie czekając na odpowiedź, a Andreas w końcu zwlekł się z łóżka i podszedł do szafy, żeby wybrać odpowiednie ubranie. Skoro miała być tam Leoni, musiał wyglądać dobrze. Co prawda cały czas miał karę za ostatnią kłótnię z rodzicami, ale i tak jutro wyjeżdżał, więc nic gorszego nie mogło go już spotkać i postanowił wymknąć się z domu bez ich wiedzy.
Na miejsce dotarł punktualnie o umówionej godzinie.
Większość zaproszonych osób była już na miejscu. Andreas od razu zaczął poszukiwania Richarda, którego znalazł, siedzącego w altanie w ogrodzie między dwoma dziewczynami z ich szkoły, których imion nawet nie pamiętał. Brunet na jego widok wstał i podszedł, żeby się z nim przywitać.
- Dobrze cię widzieć, ledwo dałem radę tydzień bez ciebie, więc nie mam pojęcia jak wytrzymam przez 2 miesiące - westchnął i wrócił do stołu.
- Też jakoś tego nie widzę - powiedział, zajmując miejsce na przeciwko chłopaka - nie mam pojęcia jak wytrzymam tak długo bez znajomych i żadnego zajęcia. Przecież tam się nigdy nic nie dzieje - mruknął zrezygnowany.
- Pocieszę cię odrobinę - Richard puścił do niego oczko - spójrz kto idzie w twoim kierunku - Andreas odwrócił się i zobaczył Leoni, która zmierzała prosto do niego.
- Hej - przywitał się z dziewczyną, wstając od stołu i przytulając ją. Ta odwzajemniła uścisk, co bardzo spodobało się chłopakowi.
- To prawda, że nie będzie cię przez całe wakacje? - zapytała, robiąc smutną minę.
Andreas pokiwał głową w odpowiedzi.
- Przejdziemy się? - zaproponował, chcąc porozmawiać z dziewczyną na osobności.
- Jasne - uśmiechnęła się, ukazując rząd idelanie białych zębów, po czym złapała Andreasa za rękę i pociągnęła w stronę domu.
Chłopak poprowadził ją do sypialni Richarda, wiedząc, że nikt nie będzie im tam przeszkadzał. W domu przyjaciela bywał tak często, że czuł się w nim jak u siebie, więc do pokoju trafił bez najmniejszego problemu.
- Te wakacje będą nudne bez ciebie - powiedziała Leoni, siadając na łóżku.
Andreas spojrzał na nią, zastanawiając się, czy dziewczyna naprawdę tak myśli.
Ostatnio zbliżyli się do siebie, ale ciężko było określić, czym dokładnie jest ich relacja. Po krótkiej analizie wszystkich za i przeciw blondyn uznał, że przecież nie ma nic do stracenia. Usiadł obok niej i wziął jej dłoń, którą zaczął delikatnie gładzić opuszkami palców.
- Wolałbym tu zostać z tobą - Andreas liczył, że ich relacja wreszcie się rozwinie przez te 2 miesiące - będzie mi ciebie brakować - powiedział, kładąc drugą dłoń na policzku dziewczyny.
- Mi ciebie też - zagryzła wargę i spojrzała mu w oczy. Andreas czuł, że jego serce zaczyna bić coraz szybciej.
Nie wiele myśląc nad całą sytuacją, pochylił się i złączył ich usta w długim pocałunku, który z każdą kolejną chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Wiedział, że to wszystko dzieje się bardzo szybko, ale dziewczyna od dawna mu się podobała i nie chciał już tracić czasu na żadne podchody.
- Mam nadzieję, że te dwa miesiące bez ciebie zlecą jak najszybciej - powiedziała Leoni, kiedy w końcu odsunęli się od siebie.
Andreas uśmiechnął się, słysząc jej słowa.
- Będzie dobrze - rzucił luźno, ale w środku miał ogromną nadzieję na to, że dziewczyna będzie na niego czekać. Nie wybaczyłby sobie, gdyby ktoś mu ją zabrał przez ten czas, kiedy go nie będzie. Leoni cieszyła się dużym powodzeniem i nie chciał jej stracić.
Po naprawdę przyjemnym wieczorze spędzonym u Richarda, Andreas musiał w końcu wrócić do domu.
Dopiero zbliżając się na miejsce, wyciągnął telefon, który wcześniej wyciszył i z przerażeniem zauważył dziesięć nieodebranych połączeń od rodziców oraz mnóstwo wiadomości tekstowych. Wiedział, że ma duże kłopoty i najchętniej nie wracałby już dzisiaj do domu, ale musiał stawić czoła rodzicom.
Najciszej jak tylko potrafił, otworzył drzwi i zdjął kurtkę oraz buty. Niestety, kiedy już miał udać się do sypialni, wpadł na rodziców, którzy najwidoczniej czekali na jego powrót.
- Wytłumaczysz się jakoś? - zapytała mama beznamiętnym głosem.
- Zanim na mnie nakrzyczycie, powiem tylko, że jutro wyjeżdżam na wakacje moich koszmarów, więc chciałem spędzić ostatni fajny wieczór ze znajomymi - Andreas odezwał się do rodziców po raz pierwszy od kilku dni. Wciąż miał im za złe, że zamiast spędzić wakacje z Richardem i resztą ich paczki w Hiszpanii, będzie siedział na drugim końcu Niemiec z dziadkami, umierając z nudów.
- Idź do swojego pokoju i połóż się spać, jutro musisz wcześnie wstać na pociąg - powiedział tata - a o karze za dzisiejszy wyskok jeszcze porozmawiamy - dodał, kiedy Andreas wchodził już po schodach.
- Super - rzucił rozżalony i zamknął się w sypialni.
Wziął szybki prysznic, po którym od razu się położył. Zasnął z myślą, że już jutro rozpoczną się jego najgorsze wakacje.* na potrzeby opowiadania wakacje w Niemczech trwają tak jak u nas przez 2 miesiące
** nazwa jest przypadkowa i nie ma nic wspólnego z prawdziwym Rothenburgiem

CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
أدب الهواةWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...