— America?! — Sama już nie pamiętam, czy wrzasnęłam, jak zobaczyłam moją przyjaciółkę idącą z jakimś chłopakiem za rękę, czy po prostu nie byłam zdolna niczego powiedzieć i głupio się na nich gapiłam. Poczułam się tak, jakbym dostała autentycznie obuchem w łeb i to od własnej, odwiecznej sojuszniczki. Tak bardzo chciałam poczuć złość, siłę, dzięki której mogłabym jej za to raz, a porządnie przypieprzyć. Jak mogła? Ale problem leżał w tym, że za bardzo jej ufałam. to komiczne, ale nawet nie potrafiłam się na nią wściec. Jestem dla niej zdecydowanie zbyt dobra.
Zdrajczyni od razu mnie zauważyła. Skrzywiła się, ale z poczucia winy. Doskonale widziałam, że to uderzyło w nią jak obuchem w łeb. Ale to dobrze – zasłużyła na to.
Chwilę potem usłyszałam głuchy, ale bardzo silny trzask drzwi sąsiedniego domu. Wypełniła mnie panika.
— Twój ojciec, Ami, on jest wściekły! Coś ty zrobiła?! — Tym razem z pewnością na nią krzyknęłam.
Ona tylko pokręciła głową z przerażeniem. Nie była w stanie się ruszyć.
Coś było nie tak. Tu nie chodziło o jakiegoś głupiego chłopaka. Inaczej dziewczyna nie narażałaby się tacie.Musiałam reagować i to szybko. Zanim on ją tu zobaczy.
Natychmiast do niej podeszłam, chwyciłam za ramię i pociągnęłam za sobą. Nie ociągała się, ale też nie pędziła w stronę schronienia. Była nieludzko odrętwiała, taka załamana. Otworzyłam dom, po czym ją do niego wepchnęłam. Chłopak posłusznie wszedł za nami. Z ulgą przekręciłam zamek w drzwiach na klucz.
— Jak mogłaś mi nie powiedzieć? — cicho spytałam. — Czy naprawdę w tej waszej posranej rodzinie, wszyscy muszą kłamać?! — W tym momencie już się nie powstrzymałam i wrzasnęłam na nią.
— N-nie, Ellie, to nie tak — zaczęła. Najwyraźniej wreszcie się otrząsnęła i odzyskała głos. — To wszystko to jedno wielkie kłamstwo. Znaczy... - przerwała i zawahała się. Zniecierpliwienie opanowało mój umysł.
— Wyduś to z siebie — poganiałam ją. W jej oczach nie dostrzegłam niezdecydowania, raczej przebijało się przez nie przenikliwe przygnębienie.
— To on, Ellie.
Na początku nie zrozumiałam, o co jej chodziło, lecz po chwili oświeciło mnie. Rozchyliłam usta ze zdziwienia.
— Moment, to ON? — powtórzyłam, wciąż nie dowierzając — Żartujesz? — popatrzyłam na niego, aby lepiej mu się przyjrzeć. Jego mina była obojętna, ale mimo wszystko był naprawdę bardzo przystojny. Do tego zdecydowanie bogaty. Tylko, czy ja już go gdzieś nie widziałam?
— Ty-ty jesteś księciem — otworzyłam szeroko oczy. Maxon przytaknął, ale się nie odezwał. Byłam w obezwładniającym szoku. Mojej przyjaciółce jest pisany następca tronu. Najcudowniejsza dziewczyna pod słońcem będzie królową. Rozpierało mnie szczęście.
Przez długie lata próbowałyśmy rozszyfrować przepowiednię. Mnóstwo czasu, zastanawiałyśmy się, kim jest osoba z oczami dnia i gwiazdami we władaniu. Stalkowałyśmy każdego chłopaka ze wsi. Siedziałyśmy godzinami rysując diagramy, analizując każde słowo, każdą literę przysięgi. Odpowiedź miałyśmy przed nosem. U niego każdy detal się zgadzał. Jego oczy były niczym woda, w której chce się zatonąć. Niczym poranne niebo pochłaniające gwiazdy. No i był władcą, naprawdę dobrym następcą tronu.
Momentalnie do drzwi ktoś zapukał. Nie, to nie było pukanie. On walił w nie. Americę ogarnęła panika.
— No już chowaj się. — Posłałam jej uspokajający uśmiech. Dziewczyna go odwzajemniła, następnie natychmiast zniknęła.
CZYTASZ
Przysięga: Złota Klatka
Teen Fiction" - Dziecko... przysięgnij - szepcze. Nie ma już siły mówić głośniej. Dech w piersiach mu zapiera, traci ostatni oddech. Powieki mu opadają. Maszyny nieustannie piszczą. Zegar wybija dwunastą w nocy. Dziecko dusząc się łzami, mówi: - Przysięgam. Gwa...