Ucieczka

1.6K 234 27
                                    

Devran nie spuszczał ze mnie oka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Devran nie spuszczał ze mnie oka.

Obserwował mnie, od momentu, gdy obudziłam się otoczona jego silnymi ramionami. Nie wiedziałam, które z nas pierwsze zainicjowało kontakt, bo tak naprawdę nie miało to dla mnie znaczenia. To był pierwszy raz, gdy znajdowaliśmy się tuż obok siebie, w jednym pomieszczeniu i każde z nas wydawało się rozluźnione. Od tego czasu, minęły trzy pełne napięcia dni, podczas których większość czasu starałam się spędzić w pracy, biorąc zastępstwa na nocne zmiany, za niektóre z dziewczyn pracujących w klubie. Nie chciałam spędzać nocy w domu, odkąd dowiedziałam się o wcześniejszych wizytach Devrana, wolałam podobnie jak on spać cały dzień, sprawiając, że unikniemy wpadnięcia na siebie. Mój plan nie działał jednak w stu procentach, ponieważ gdy tylko przekraczałam wczesnym rankiem próg domu, niemal natychmiast czułam na sobie jego wzrok. To było uczucie, jakie jest nieporównywalne z niczym innym. Mimo tego, że nigdy się za nim nie rozglądałam czułam, że gdzieś tam jest i patrzy. Zazwyczaj bez słowa szłam do swojego pokoju i zasypiałam, budząc się późnym wieczorem, by zniknąć niepostrzeżenie z domu.

- Skończyłaś na dziś. – Logan niespodziewanie pojawił się przy barze, gromiąc mnie wzrokiem. Uniosłam wzrok, spoglądając na zawieszony na ścianie zegar, widząc, że dochodzi dopiero północ.

- Zostało mi sześć godzin pracy. – Chwyciłam nóż i deskę, po czym złapałam za cytrynę leżącą w jednym z koszy i zaczęłam ją kroić.

- Co się z Tobą dzieje Kendra? – Zapytał siadając na jednym z hokerów.

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Jestem pewien, że wiesz. Od czasu powrotu z Rosji, unikasz każdego z nas jak ognia. Nie widać cię w domu, a Devran wydaje się bardziej rozdrażniony niż zwykle.

- Irracjonalne zachowanie Twojego brata, to nie mój problem. A teraz przepraszam, ale muszę obsłużyć klientów. – oznajmiłam idąc na drugi koniec baru, do grupy roześmianych mężczyzn i odbierając od nich zamówienia, wzięłam się do pracy.

Nie chciałam oglądać się za sobie, by sprawdzić, czy Logan wyszedł. Nie zależało mi na jego obecności tutaj. Powinnam jednak to zrobić, bo chwilę później w ułamku sekundy, szklanka, która trzymałam w dłoni upadła, tłukąc się w drobny mak.

- Co do cholery! – wrzasnęłam w panice, czując, jak ktoś przerzuca mnie przez swoje ramię, a zebrani przy barze faceci wesoło pohukują w aprobacie.

- Jedziemy do domu, siostrzyczko, Julie Cię zastąpi. – Logan mocniej niż to konieczne klepnął mnie w udo i skierował się do wyjścia dla personelu.

- Postaw mnie na nogi Logan. Przez te szorty i to w haki sposób mnie niesiesz, widać mi pośladki.

- Trzeba było ich nie ubierać. – oznajmił, a ja krzyknęłam cicho, gdy otworzył drzwi, wynosząc mnie wprost w trwającą na zewnątrz ulewę.

Miłość socjopaty. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz