16. 'Mam cię'

18 0 0
                                    

Sophie

- Długo jej nie ma – powiedziałam. – Myślisz, że twój tata się zgodzi? – spojrzałam na Alice, która cały czas tu ze mną siedziała.

- Oczywiście – przytuliła mnie. – Na pewno zaraz przyjdzie.

- Hej – obie podniosłyśmy głowy. – Jak noga?

- Nadal boli – uśmiechnęłam się mimo woli.

- Przykro mi – rzekł ze skruchą. – Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić – wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Harry.

- Sophie – uścisnęłam jego dłoń i potrząsnęłam nią. – Pracujesz tu?

- Tak – przytaknął. – Jestem ogrodnikiem – oznajmił – więc jak będziesz czegoś potrzebować to wal śmiało – wskazał na ogród.

- Dzięki – odparłam.

- Do usług – zaśmiałam się, bo na prawdę zabawnie wyglądał, gdy się przede mną płaszczył.

- Nie musisz mi się kłaniać – powiedziałam. – Nie jestem żadną księżniczką ani nikim ważnym.

- Dla mnie jesteś bardzo ważna – odezwała się Alice i mocno się we mnie wtuliła.

Uwielbiałam to śliczne małe stworzonko.

- Widzisz? – uniosłam brwi.

- Co takiego? – o co mu chodziło?

- Jeśli byś chciała, każdy traktowałby cię jak księżniczkę – rzezkł. – nawet na niby – dodał.

- Ha ha, bardzo śmieszne – już go lubię.

- To nie miało być śmieszne – oburzył się. – To szczera prawda.

- Zgadzam się z nim – dołączyła się blondynka.

- I ty przeciwko mnie? – połaskotałam ją, a ona natychmiast zaczęła się śmiać.

- Sophie, przestań! – nadal się śmiała. – Proszę – spojrzała na mnie tymi swoimi ślicznymi oczkami, a ja nie mogłam nic innego zrobić, jak jej posłuchać.

- Ehh – westchnęłam. – Gdzie ona tak długo jest? – zapytałam retorycznie, ale Harry i tak mi odpowiedział.

- Spokojnie – pocieszył mnie. – Pewnie już idzie – po tych słowach Alice zeskoczyła z ławki.

- Dokąd ty.. – nie dokończyłam, bo dostrzegłam do kogo biegnie.

- Niall! – zawołała i od razu wskoczyła w jego ramiona.

Popatrzyłam w tamtym kierunku, a brunet od razu poszedł w moje ślady.

- Och – udało mu się tylko wykrztusić. – Chyba już pójdę – powiedział to w tym samym momencie, gdy blondyn z siostrą na rękach podszedł do nas. – Wasza Wysokość – skłonił głowę i natychmiast się oddalił. Coś mi mówiło, że chyba nie przypadli sobie do gustu.

- Cześć – przywitał się. – Jak twoja noga?

- Nie najgorzej, Wasza Wysokość.

- Dasz radę iść? – spytał, postawiając małą na ziemi.

- Chyba tak, Wasza Wysokość – wzięłam głęboki oddech i powoli wstałam. Tak, tak, tak!

- Podejdź do mnie.

- Słucham?

- Przejdź kilka kroków – wyjaśnił. – Zobaczymy, czy z twoją kostką wszystko w porządku.

Never look back | Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz