5. 'Szukasz tu czegoś?'

36 0 0
                                    

Sophie

- Sophie!

- Tak? - zapytałam, podchodząc do księżniczki.

- Spójrz - wskazała na okno, z którego był widok na ogromny ogród. - Pójdziemy tam? - poprosiła.

- Pewnie - odparłam, a mała zaczęła podskakiwać wokój mojej osoby. - Chodźmy - wzięłam ją za rękę, ale szybko mi sie wyrwała i pobiegła przodem. - Poczekaj! - zawołałam za nią, ale nagle zniknęła mi z oczu. - Świetnie - powiedziałam do siebie i bez zastanowienia wyszłam z różowego pokoju małej Alice i skierowałam się w prawą stronę, chociaż nie byłam za bardzo przekonana, czy to właściwa droga.

Szłam przed siebie jakieś dobre kilka minut, cały czas się rozglądając. Patrzyłam na te wszystkie obrazy wiszące na każdej ścianie, które przedstawiały.. no w sumie sama nie wiem kogo ani co, ale były niesamowite. Zachwycały swoją prostotą i nienaganną wizją artysty. Spodobało mi się jak autor bawił się linią i korygował najróżniejszymi barwami. Było to takie piękne. Wszystko ze sobą współgrało.

Może i nie byłam znawczynią malarstwa, ale potrafiłam dostrzec uczucia, jakie towarzyszyły przy powstawaniu tych wspaniałych dzieł. Tez chciałabym tak umieć.

- Szukasz tu czegoś? - wzdrygnęłam się na te słowa i odskoczyłam od obrazu jak oparzona. - Spokojnie - odezwał się ponownie - nie gryzę - dokończył, a ja spojrzałam w bok, napotykajac nieziemski wzrok mojego towarzysza. - Wybacz, że cię przestraszyłem - rzekł i lekko się uśmiechnął.

O Boże! Co za uśmiech!

- Zastanowię się - otrząsnęłam się i po chwili kąciki moich ust także powedrowały w górę. - Muszę już lecieć - i wyminęłam chłopaka, bardzo przystojnego chłopaka.

- Zaczekaj - zawołał blondyn, doganiając mnie. - Dokąd idziesz?

- Do pracy - odparłam, cały czas idąc.

Przystojny koleś, lecz lekko wkurzający.

- Pracujesz tu? - zapytał nieco zdziwiony, dotrzymując mi kroku. Tak w sumie to bardzo, ale nieważne.

- Tak - potwierdziłam. - I jeśli wciąż będziesz mi przeszkadzał, to pewnie zostanę zwolniona, więc badź tak miły i sprawdź, czy nie ma cię w tamtym pokoju - wskazałam jakieś drzwi po mojej lewej stronie.

- Zdradzę ci tajemnicę - rzekł po chwili i schylił głowę. - Tam mnie nie ma, bo jestem tutaj - szepnął mi na ucho.

Poczułam malutki dreszcz przeszywajacy moje ciało, ale zignorowałam to uczucie. Trochę to było dziwne.

- Ale odkrycie - odsunęłam się, choć tak na prawdę, nie miałam na to ochoty. Boże! Co się ze mną dzieje? - Chcesz za to medal? - spytałam retorycznie i po prostu ruszyłam przed siebie.

- Czemu jesteś taka niemiła? - znowu mnie dogonił. Wolałabym , aby zostawił mnie w spokoju. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie.

- Bo przez ciebie mogę stracić pracę.

- A jeśli ci pomogę? - spojrzałam na niego.

- Niby jak? - założyłam ręce na piersi.

- Ty mi powiedz - lekko się do mnie zbliżył, co skutkowało przyspieszonym biciem mojego serca. Oj, niedobrze. Nie podoba mi się to.

Wzięłam głęboki oddech i cofnęłam się.

- Chwila - nagle coś mnie olśniło. - Czy ty czasami nie próbujesz mnie podrywać?

- Ależ gdzież bym śmiał - uniósł ręce w obronnym geście. - Chciałem ci tylko pomóc.

- Czyżby? - uniosłam jedną brew. - Jesteś pewien?

- Jak najbardziej - zasalutował, przykładając dłoń do czoła. - To jak? Zgadzasz się?

- Niech będzie - poddałam się, bo wiedziałam, że inaczej sie go nie pozbędę. Tak samo jak tego dziwnego uczucia.

- To co mam robić? - dopytywał.

- Wystarczy, że powiesz mi jak mam stąd wyjść do ogrodu.

- Mam lepszy pomysł - wziął mnie za rękę, na co spiorunowałam go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie zrobił. - Zaprowadzę cię tam - dokończył i pociagnął za sobą.

- Hej! - krzyknęłam po kilku minutach. - Możesz mnie już puścić - spojrzał na mnie. - Mówię serio.

- Okey, okey - powiedział i zabrał dłoń. - Przepraszam.

- Dobra, nieważne - machnęłam ręką. - Daleko jeszcze?

- Już prawie jesteśmy - odparł i gestem przywołał mnie do siebie. - Chodź - kiwnęłam głowa i ruszyłam za nim.

Szliśmy jeszcze jakies pare minut, a ja, w sumie jak to ja, cały czas sie rozglądałam.

Boże! Jakie to miejsce jest niesamowite. Super byłoby tu mieszkac i codziennie przechadzac sie tymi korytarzami.

- Jesteśmy - nagle sie odezwał, a ja prawie na niego wpadłam.

- Hej! - normalnie zaraz zrobię mu krzywdę albo coś w tym stylu. - Mogłeś mnie chociaz ostrzec.

- Wybacz - odwrócił się w moją stronę i na krótka chwile nasze twarze dzielił niewielki dystans, ale szybko się odsunęłam, bo bałam się, że stanie się coś, czego mogę później żałować. A może i nie?

Cóż.. Jakoś nie miałam ochoty się nad tym w tej chwili zastanawiać.

- Dzięki - powiedziałam tylko i ruszyłam w poszukiwaniu mojej podopiecznej. Rozglądałam się wokół i w końcu ją dostrzegłam. - Mam cię - objęłam blondynke od tyłu i przyciągnęłam do siebie.

- Sophie! - ucieszyła się na mój widok, kiedy stałyśmy już na przeciwko siebie. W sumie ja kucałam, ale nieważne. - Gdzie byłaś tak długo?

- Pewnie w to nie uwierzysz, ale nie mogłam znaleźć wyjścia - wyjaśniłam.

- Jak to? - chyba nie zrozumiała.

- Wyleciałaś jak strzała z pokoju i nawet nie zdążyłam zauwazyć, któredy pobiegłaś.

- Ojej, przepraszam - posmutniała.

- Hej - uniosłam jej małą główkę - nie smutaj - uśmiechnęłam się. - Najważniejsze, że cię znalazłam - ucałowałam ją lekko w czółko. - Oprowadzisz mnie? - zapytałam po chwili, pokazując na ogromny ogród.

- Pewnie - odparła rozpromieniona i chwyciła moją dłoń. - Chodźmy.

____________

Hejka ludziska! 👋✌

Co u Was słychać??

U mnie wszystko okey, mimo że muszę wstawać o 4.30..

Taa.. No wiem. Masakra, ale na szczęście zostały jeszcze 2 dni i weekend! 💪😀🍸

Wybaczcie mi, że nie miałam dla Was za bardzo czasu, ale w końcu znalazłam chwilę, aby coś dodać, więc oto jestem i życzę Wam miłego czytania!

Czekam na Wasze opinie 😘

Do zobaczenia niedługo!

Buziaki! 💋💋

Never look back | Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz