Sophie
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę! - zawołała blondynka i po chwili ktoś wszedł do pokoju. Był to jakiś chłopak i przysięgam z ręką na sercu, że gdzieś już go widziałam. - Niall! - i od razu pobiegła w jego ramiona.
Gdzie ja już słyszałam to imię?
- Widzę, że już jesteś gotowa - uśmiechnął się do dziewczynki, a potem spojrzał w moją stronę. - A to kto? - zapytał swym aksamitnym głosem.
- Sophie - odparła natychmiast Alice. - Moja nowa przyjaciółka - dodała.
- Jej tata mnie zatrudnił - wyjaśniłam.
- Rozumiem - powiedział, postawił dziewczynkę na ziemi i podszedł do mnie. - Jestem - Niall - wyciągnął rękę. - Brat Alice - uścisnęłam jego dłoń, a kąciki jego ust natychmiast powędrowały w górę. Jezu, jaki on ma cudowny uśmiech..
- Sophie - przedstawiłam się, mimo że już Alice to zrobiła. Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam się jakoś dziwnie, jakby jakiś magiczny prąd przeszedł przez całe moje ciało. Spojrzałam blondynowi w oczy i coś mi mówiło, że on poczuł to samo, ale pewnie mi się wydawało. No bo przecież nie mogłam nic poczuć do chłopaka, którego w ogóle nie znałam. Prawda?
- Pójdziesz z nami na śniadanie? - z rozmyślań wyrwało mnie pytanie małej księżniczki.
- Nie mogę - odparłam automatycznie i cofnęłam rękę, bo na mój gust trwało to trochę zbyt długo. - Przepraszam.
- Proszę.. - spojrzała w moją stronę tymi swoimi pięknymi oczkami.
- Nie mogę - powtórzyłam.
- Nie każ się prosić - tym razem odezwał się przystojniak. - Chyba jej nie odmówisz - chyba raczej tak. - Chodźmy - złapał moją dłoń i lekko pociągnął. Niestety nie mogłam nic zrobić, więc po prostu się poddałam i poszłam za rodzeństwem.
We trójkę szliśmy tym samym korytarzem, którym prowadził mnie ich ojciec. Wtedy nie miałam czasu się rozglądać i popatrzeć na te cudowne dzieła, których w całym pałacu było zapewne mnóstwo. Te tutaj były nadzwyczajne i po prostu niezwykłe. Nigdy czegoś takiego nie widziałam na własne oczy. W sumie wielu rzeczy jeszcze w życiu nie widziałam.
- Jesteśmy - rzekł Niall i otworzył drzwi. Alice szybko wbiegła do pomieszczenia, a ja ruszyłam za nią, ale zatrzymała mnie na chwilę czyjaś ręka i znowu poczułam ten przyjemny dreszcz. - Tak myślałem, że jeszcze cię zobaczę - szepnął mi do ucha, puścił moją dłoń i lekko popchnął w stronę ogromnej jadalni.
- Witaj Sophie - powiedział ojciec blondynki i jak się okazało, również Niall'a.
- Dzień dobry Wasza Wysokość - i ukłoniłam się.
- Pewnie jesteś głodna - rzekł i uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby. - Usiądź - wskazał miejsce obok Alice.
- Dziękuję Wasza Wysokość - podeszłam do stołu i usiadłam. Niall przez tą chwilę stał cały czas w drzwiach, ale kiedy zajęłam miejsce, on usiadł naprzeciw mnie.
Po kilku minutach do pokoju weszła kobieta o brązowych włosach, która przyniosła śniadanie. Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła, ale w lewej ręce niosła 3 talerze i żaden jej nie spadł. Ja bym tak nie potrafiła nawet po tysiącu próbach. Tak, tak , jestem straszną fajtłapą.
- Sophie - podniosłam głowę znad talerza - może opowiesz nam coś o sobie? - zagadnął król. - Skąd pochodzisz?
- Pochodzę z małego miasteczka, które zamieszkuje około 100 osób - odparłam.
- A kim są twoi rodzice?
- Mój tata jest.. uczy sztuk walki. Jest nauczycielem karate i judo - powiedziałam z wielkim trudem.
- A mama? - od razu posmutniałam.
- Mama - przełknęłam ślinę. - Moja mama zmarła przy porodzie - nagle poczułam, że łzy cisną mi się do oczu.
- Bardzo mi przykro - usłyszałam troskę w jego głosie, pierwszy raz w całym moim życiu. Normalnie jakby był moim prawdziwym ojcem, o jakim od zawsze marzyłam.
- Dziękuję - otarłam słoną ciecz wierzchem dłoni.
- Proszę - Niall wyciągnął w moja stronę haftowaną chusteczkę. - Otrzyj łzy. Nie mogę patrzeć jak kobieta płacze - wzięłam ją, a on posłał mi swój cudowny uśmiech. Odwzajemniłam go niemal natychmiast.
- Dziękuję - powtórzyłam tym razem do chłopaka, podając mu chustkę, lecz jej nie wziął.
- Zatrzymaj ją - rzekł. - Mam ich mnóstwo - po tych słowach schowałam ją do kieszeni.
- Tato? - odezwała się Alice, kiedy skończyliśmy jeść.
- Tak, kochanie?
- Może Sophie z nami zostać? - Co masz na myśli? - zapytał Niall.
- Chciałabym, aby Sophie z nami zamieszkała - powiedziała. Wszyscy byli zaskoczeni tym pomysłem, a ja w szczególności.
- Alice.. - zaczął najstarszy z nas.
- Tato, proszę - wzięła go za rękę. - Proszę, zgódź się.
- Alice, daj mi coś powiedzieć - rzekł, a mała od razu pokiwała energicznie swoją malutką główką. - To nie jest takie proste kochanie, jak ci się wydaje.
- Dlaczego?
- Bo Sophie ma, gdzie mieszkać.
- Ale może przecież przeprowadzić się do nas, prawda? - zapytała z nadzieja w głosie.
- Tak, ale..
- Ale najpierw muszę porozmawiać z moją ciocią - przerwałam królowi, bo coś mi podpowiadało, że nie wiedział, co ma odpowiedzieć, aby jego córka nie zaczęła płakać albo coś w tym stylu.
- Och - westchnęła dziewczynka. - Rozumiem - zbliżyła się do mnie. - Kiedy ją zapytasz, czy możesz tu zostać?
- Wieczorem.
- Dlaczego nie teraz?
- Bo teraz muszę się tobą zająć.
_____________
Hejka ludziska! 👋✌
Co tam u Was słychać?
U mnie wszystko dobrze, a nawet może troszkę lepiej 😇😀
Mega Wam dziękuję za 100 wyświetleń! Jesteście najlepsi! 😘❤
Pewnie czekaliści na rozdział, co nie??
Oby Wam się spodobał 😀😂
Co sądzicie? Jestem mega ciekawa 😀😏
Dobra, widzimy się niedługo! 😘
Buziaki 💋💋
CZYTASZ
Never look back | Niall Horan
FanficSophie - osiemnastoletnia dziewczyna, która za wszelką cenę chce zapomnieć o swojej przeszłości. Ucieka więc z "domu", wsiada do pierwszego lepszego pociągu i zaczyna zupełnie nowe życie. Poznaje nowych ludzi, przyjaciół i... rodzinę królewską, do k...