2. Rozstrój

5.1K 260 232
                                    

Profesor Dumbledore skierował swoje spojrzenie na młodszego kolegę. Poza pojedynczym skinięciem głową, profesor Snape chyba nie miał zamiaru inaczej komentować perspektywy swojej rychłej śmierci.

Hermiona opadła na krzesło i wytrzeszczyła oczy. Nagle zrobiło jej się zbyt gorąco, a szumienie w głowie zdecydowanie dawało się we znaki. Za to w jej brzuchu coś ścisnęło się nagle, jakby na dno jej żołądka spadł jakiś instrument, a ktoś usilnie próbował na nim grać mimo słyszalnego rozstrojenia.


- O mój... - westchnęła. - Pan wiedział? Pan o tym wiedział i usiłował powstrzymać mnie od wyjawienia tego!


Młodszy mężczyzna wciąż milczał.

- Czy... - zawahała się. - Czy pan chce umrzeć? - Jej policzki stały się wilgotne od spływających po nich słonych łez. Myślenie profesora było niepoprawne! Snape był niezniszczalny i twardy jak skała - potrafił ignorować to, co ludzie mówią do niego lub o nim, lecz teraz poziom irytacji nie pozwolił mu zatrzymać odpowiedzi tylko dla siebie. O nie, nie miał zamiaru być cicho.

Dumbledore wzdrygnął się, gdy usłyszał pytanie Hermiony, jednocześnie obawiając się odpowiedzi Severusa. Mroczny mężczyzna wzruszył ramionami i wpół przymknął oczy, by żadne z towarzyszy rozmowy nie widziało w nich jego odczuć i przemyśleń. Gdy odpowiedział, jego głos był zadziwiająco delikatny.


- Niespecjalnie.


- Więc dlaczego nic pan nie powiedział? - pisnęła dziewczyna.


Profesor wyprostował wąskie, chude ramiona, przez co jeszcze wyraźniej górował nad swoją uczennicą. W jego oczach zauważyła błysk.


- Pani troska jest niepotrzebna, panno Granger. Śmierć to ryzyko, którego się podjąłem. Cierpliwości. Wraz z moją śmiercią pani sny ustaną. Do tego czasu może pani używać Eliksiru Słodkiego Snu; nie zdąży się pani od niego uzależnić.


Hermiona poczuła nagły przypływ furii, który objawił się szczypaniem oczu i podrażnieniem gardła. Niespodziewanie naszła ją ochota, żeby złapać profesora za ramiona, potrząsnąć nim i wbić mu do głowy choć trochę instynktu samozachowawczego.


- Jak może pan myśleć, że mi chodzi tylko o to, czy się wyśpię czy nie?! Tu chodzi o pana życie! - Jej gardło ścisnęło się tak bardzo, że ledwo wydobywała z niego głos. Przypomniała sobie widok zwłok Snape'a pojawiający się w snach - po ich stanie śmiała twierdzić, że śmierć jej nauczyciela miała nie być łatwa.


- Jestem tego całkowicie świadomy. Szczególnie, że już dwadzieścia jeden nocy widziałem panią pochlipującą nad moim grobem. Niech nie kłopocze sobie pani mną głowy.


- Jak mam się niby panem nie przejmować? Pan cały czas ryzykuje swoje życie dla naszego bezpieczeństwa!


- Zapewniam panią, że pani bezpieczeństwo nigdy nie było dla mnie priorytetem. Nie jest mi pani nic winna.

Spojrzała na jego zimną i ogołoconą z jakichkolwiek uczuć twarz. Kłamca! Dbał o nią od sześciu lat. A o innych, jej podobnych, już od szesnastu!

- Nie będę w stanie żyć dalej, jeśli będę miała pana na sumieniu!

- To da się łatwo rozwiązać. Dyrektor może rzucić na panią Obliviate. Nikt nie będzie pani o nic winił, bo ani nie będzie wiedział, ani nie będzie miał powodu. - Szykując się do kolejnego zdania napiął wargi w paskudnym grymasie. - Dobrze wie pani, że nie może uratować wszystkich.

HG x SS W twoich snach ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz