10. Zimna odraza

3.9K 199 38
                                    

Profesor Snape stał pochylony nad próbkami Eliksiru Eterycznego, które zostały wykonane i oddane przez jego uczniów. Czekał, aż siódmoklasiści się spakują. Gdy pierwszy z nich otworzył drzwi, by wyjść, przemówił:

- Potter, na słówko.

Harry Potter zdjął torbę z ramienia i spojrzał na nauczyciela, który właśnie obrócił w palcach jedną z fiolek, spojrzał na nią po światło i potrząsnął nią z powątpiewaniem. Eliksir powinien mieć fioletową barwę i konsystencję gęstej śmietany. Ten wywar przypominał raczej powidła.

Między Harrym a Snape'em wciąż toczyła się wojna, podobnie jak w zeszłym roku. Harry zastanawiał się, czy odchrząknąć, by przykuć uwagę nauczyciela czy próbować opuścić klasę, podczas gdy tłustowłosy dupek odłożył fiolkę, wpisał krótką notatkę do dziennika i wziął w palce kolejną. Gdyby chłopak odezwał się jako pierwszy, musiałby odnotować to jako porażkę. Jednak z drugiej strony brak jakiejkolwiek odezwy zostałby przyjęty jako nieposłuszeństwo i ukarany wieczorowym szorowaniem kociołków. To też byłaby klęska.

Gdy wszyscy oprócz tej dwójki opuścili już klasę, Snape w końcu podniósł głowę, spojrzał na Harry'ego i zamknął drzwi za uczniami.

- W przyszłym tygodniu zaczynam uczyć moją żonę Oklumencji. Hermiona chce, żebyś do niej dołączył.

Harry zesztywniał. Miał nadzieję, że w swoim repertuarze miał śmiercionośne spojrzenie godne samego bazyliszka, którym mógłby uraczyć swojego nauczyciela, ale tak nie było. Potrząsnął ponuro głową.

- Nie zapomniałem, jak skończyły się nasze ostatnie sesje - ciągnął Snape. - Ale jeśli nie zechcesz kontynuować lekcji, może to zaważyć na życiach każdego członka Zakonu, w tym na moim.

Usta Harry'ego wykrzywiły się w paskudnym uśmiechu. O tak.

- Chciałbyś tego, prawda, Potter? - wycedził Snape i spojrzał na swojego rozmówcę z zimną odrazą. - Nawet, jeśli przez to Hermiona i jej bezbronni rodzice byliby torturowani razem ze mną. Ilu przyjaciół chcesz jeszcze stracić?

Szmaragdowe oczy płonęły gniewem, gdy patrzyły na bladą twarz profesora. Harry wbił paznokcie w skórę, ale nie odezwał się. Znienawidzony głos znienawidzonego profesora kontynuował.

- Weasleyów? Lupina? Pannę Tonks?

- To, że Syriusz nie żyje... To twoja wina! - warknął Harry.

- Czy na pewno? Czy to ja nie ćwiczyłem? Czy to ja byłem tym nieposłusznym głupkiem, który wgłębiał się w swoje sny, chociaż miał się tego wystrzegać? Czy to ja rzuciłem się w pułapkę, bo nie uwierzyłem, że członkowie Zakonu się tym zajmą? Przez kogo zginęli pańscy przyjaciele, Potter? Który z nas jest za to odpowiedzialny?

Harry'emu drżały wargi, ale nie spuścił wzroku.

- Nigdy wcześniej nam pan nie pomógł - powiedział.

- Nigdy nie prosiłeś o pomoc. Ba, nawet jej nie chciałeś!

Harry pochylił się do przodu z zaciśniętymi pięściami i iskrami w oczach.

- To nieprawda! A co było na moim czwartym roku, gdy powiedziałem panu, że potrzebuję Dumbledore'a, a pan go nie wezwał? Później, gdy znaleźliśmy Croucha, był już martwy i transmutowany w kość.

Oczy Mistrza Eliksirów zwęziły się ze skupienia.

- O czym ty gadasz? Wiedziałem, że Dumbledore za chwilę wychodzi. I miałem zamiar oduczyć cię tego głupiego przywileju biegania ze wszystkim do dyrektora, Potter.

HG x SS W twoich snach ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz