1.

1.4K 68 21
                                    

NOTKA:

Narazie w miejscu miast i innych jest symbol: "()", ponieważ narazie fabuła ich nie wymaga, potem je dodam.
Dziękuję za uwagę i życzę miłego czytania! ♡

Było już ciemno gdy drobna postać opuściła jedną z karczm w okolicy. Poruszała się szybkim truchtem z czego można było wywnioskować jej poddenerwowanie.

Dziewczyna lubiła się co jakiś czas zrelaksować, a karczma była do tego idealną siedzibą. Co prawda nie szła tam dla chędożenia lub innej nieestosownej zabawy. Plan był szybki,
chodziło o to aby posłuchać muzyki i odpocząć od czarodziejki która ją wychowywała od dłuższego czasu. Co prawda (twoje imię) miała już czasem dość jej zakazów, nakazów i kazań ale mimo to widziała w tym sens, w końcu tamta chciała dla niej dobrze. Mieszkanie z osobą którą ma opanowaną magię ma też plusy, oj sporo plusów. Zwiększone bezpieczeństwo, nauka o roślinności, walce i bronii białej, a także samej magii.

Po jakimś czasie jednak uciekła od czarodziejki i takim trafem chodziła od karczmy do karczmy, ciągle szukając czegoś co by ją zainteresowało na tyle aby się tego uczepić i tym zająć.
Co jakiś czas majstrowała coś w małym dzienniku owiniętym skórą, trochę pisała, rysowała, planowała lecz tego co chce robić nie potrafiła jeszcze odkryć. Zarabiała w różny sposób, od sprzedawania swoich wierszy na dworach do podawania się za "wróżkę" mogąca pomóc w różnych dolegliwościach chorobowych i miłosnych.

   Zwolniła kroku i doszła do polany, przynajmniej tak jej się zdawało, nie oddalała się daleko od karczmy, by mieć  choć odrobinę padającego z niej światła. Obecnie nie było jej stać na nocleg, więc musiała się nacieszyć zieloną trawą . Zasnęła dość szybko w oczekiwaniu na pobudkę przez promienie słońca.

<

-Geralt...Geralt, ona chyba nie żyje...możemy już iść?

-Nie, nie mamy co do tego pewności- odparł ze stoickim spokojem wiedźmin.

-Trudno, komu w drogę temu czas...więc, rusz się.- bard wskazał na drogę którą już powinni podążać.-Matko...normalnie druga Yennefer, już jej nie zostawi. Widzisz, Geralt? Przez Ciebie mówię do siebie. Jak tak to Cię interesuje to sprawdź...

-Co?- zmarszczył nos z poirytowaniem.

-No...czy żyje.

-Sam sprawdź- bard miał już wyjątkowo dość przyjaciela.

- Dobra...sprawdzę, tylko jeśli mnie zabije lub co gorsza okaże się jakimś potworem i śmiertelnie mnie ugryzie, to będę Cię straszył po nocach...

Jaskier delikatnie złapał ramiona kobiety, po czym potrzasnął ją dobre pięć razy.

-Pobudka!- rzekł tylko. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy.

-No w końcu, Geralt, ruszamy!-odezwał się radośnie.

Pełen tryjumfu bard zmierzał ku drodze, gdy nagle...

-Czekaj...kojarzę Cię- Jaskier odwrócił się na pięcie i spojrzał w stronę kobiety- Tak...Ciebie.- wskazała palcem na mężczyznę- Czy to nie ty zostałeś wygnany z  () za....- ofiara żartów podbiegła szybko w  stronę (twoje imię) i zatkała jej usta dłonią, upadajac na kolana.

- To jakieś kłamstwa-rzekł z lekkim zakłopotaniem, które Geralt wyczuł od razu.- Nie musisz kończyć...oboje wiemy co masz na myśli...-powiedział szeptem do kobiety- nigdy nie byłem nawet w ()...

Zabrał dłoń z jej ust. Patrzyli na siebie złowrogimi spojrzeniami, jakby mieli się zaraz pozabijąć.

-Jaskier W drogę...- przerwał im Geralt, który siedział na Płotce gotowy do podróży.

Bard wstał z ziemi i otrzepał swoje odzienie, po czym ruszył za przyjacielem. Ku ich zdziwieniu dziewczyna ruszyła za nimi.

-Dokąd idziecie?-Bardzo pragnęła się dowiedzieć, w końcu jeden z nich był wiedźminem. Plan był prosty zrobienie wywiadu i zarobienie na tym, a może nawet lepiej! Gdyby spędziła tydzień z Geraltem z Rivii, tym Geraltem...mogłaby zarobić krocie, przez wielkie "K". Problemem co prawda był bard, któremu podpadła ale skoro miała na niego haka, to chyba nic jej nie groziło.

-Nie twój interes- muzyk chyba zapragnął być tak "bezduszny" jak jego przyjaciel, tylko, że nie za bardzo mu wychodziło.

- Do...(), jest daleko. Pytanie czy dasz radę tyle iść?-spytał spokojnie wiedźmin.

-Dam radę...lubie chodzić.-odparła.

-Geralt, ty chyba sobie żartujesz?- bard nie wierzył swoim oczom, co wiedźmin  chciał osiągnąć, tym aby ta kobieta szła z nimi? Po namyśle, stwierdził, że przyjaciel robi to specjalnie, aby on się tylko niepotrzebnie denerwował.

Jaskier nie otrzymał odpowiedzi, wszyscy milczeli. Wiedźmin szedł, a raczej jechał na samym przodzie, najbliżej Płotki szedł muzyk, a kawałek za nim (twoje imię). Bard co jakiś czas odwracał się do tyłu aby sprawdzić czy dziewczyna aby napewno magicznie nie dobywa miecza i zmierza ku niemu w celu morderstwa. Jednak jego wzrok napotykał ją najczęściej patrząca na krajobraz który mijali podczas podróży.
Ostatnim razem gdy spojrzał na kobietę idącą za nim, ta zauważyła to i jej oczy także spoczeły na jego postaci.

-Możesz przestać co jakiś czas się na mnie patrzeć?-Spytała z politowaniem.

-Wcale się nie patrzę-odparł jakby rzeczywiście tego nie robił. Dziewczyna w odpowiedzi westchnęła tylko. Zapowiadała się długa droga, długa zważając na to iż przed nią szedł upierdliwy bard...

Mam nadzieję, że narazie się podoba.
Planuje napisać jeszcze parę rozdziałów. Oczywiście shoty z tf niedługo będą, ponieważ powoli je kończę (lekki brak weny).

Narazie tam gdzie powinny być miasta i inne jest taki znak: ()
Ponieważ narazie nie jest to jakoś bardzo istotne, a w momencie w którym fabuła będzie tego potrzebować to po prostu je dodam w następnych rozdziałach.

FLOYD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

FLOYD

Ballad About The Devil || Jaskier X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz