5.

572 45 62
                                    

-Nadal nie wiem, po co z nami chodzisz. Masz genialny plan na zarobek, "wróżka" brzmi tak mitycznie i fantastycznie.-Jaskier wziął gryza niedawno zakupionej bułki.-Zarobiliśmy dziś krocie ale nie zapominaj o tym, że teraz to ty musisz mi pomóc.

- Nie zapomnę- uśmiechnęła się lekko i także zaczęła zajadać- Tak sobie myślę, znudziła mi się trawa. Może by tak wykupić pokój w karczmie...na jedną noc. Jakoś byśmy się pomieścili. Geralt mógłby się dołożyć.- skręcili na główną drogę prowadzącą do karczmy.

-Racja, było by miło w końcu zasnąć w jakimś wygodnym miejscu, poza tym...dziękuję za drożdżówkę, jest pyszna...dawno takiej nie jadłem.-Nadchodził wieczór, do karczmy był jeszcze kawałek drogi, a las nie należał do miejsca sprzyjającego nocnyn wędrówką. Szli przed siebie zachwycając się zapachem iglaków i smakiem bułek.-(Twoje imię) jak to robisz? No wiesz...skąd wiesz, że na przykład ktoś kogoś zdradził? Strzelasz czy naprawdę to widzisz?-Bard był strasznie ciekaw czy za niecodziennym zajęciem nie kryje się przypadkiem góra kłamstwa jak to zwykle bywa.

-Wiesz...gdy byłam młodsza, no może nie aż tak bardzo ale mniejsza, uciekłam z domu, musiałam to zrobić. Później przygarnęła mnie na jakiś czas pewna wiedźma. Dobrze mi się z nią żyło, wiele mnie nauczyła ale pewnego wieczoru ją także opuściłam i w sumie nie żałuję, nawet mnie nie szukała i dobrze.- Jaskier przystanął na moment.

-Czekaj...ona nauczyła cię magii?-zdawało się, że jego oczy na chwilę zabłysły.

-No...tak...nie umiem jakoś świetnie się nią posługiwać ale coś tam potrafię. Mam zasadę używam jej tylko wtedy kiedy jest potrzeba no i do...zarobku. To trochę niestosowne ale lepiej tak niż...no wiesz, wiersze nie zawsze się sprzedają.-westchnęła cicho.

-Rozumiem, wiesz...jeszcze nigdy nie poznałem kobiety która by interesowała się sztuką, a bardziej ją tworzyła. Jakie wiersze piszesz i z kąd bierzesz inspirację?- dopytywał zaciekle dalej przebierają nogami.

Las zaszumiał, zerwał się dość chłodny wiatr. Drzewa były piękne, Bard i dziewczyna zaczynali mieć problem z widocznością , powoli nie zauważali drogi. Kobieta wyjęła z torby małą pochodnie, zawsze starała się nosić choć jedną, często chodziła po nocach. Przy pomocy krzesiwa zapaliła ją kontynuując rozmowę.

-Różnie to bywa, choć najbardziej lubię pisać te o miłości, a inspirację biorę z natury i krajobrazów które mijam podczas chodzenia z miasta do miasta.-wznowili drogę do karczmy.

- Nie wierzę, piszesz wiersze miłosne i bierzesz inspirację z krajobrazu? To nie może być prawda, jaki mężczyzna jest inspiracją?-Poeta zaśmiał się gromko. (Twoje imię) speszyła się lekko i założyła kosmyk włosów za ucho.

- Nie ma, nigdy nie było...-Bard zaprzestał czynności i poczuł się trochę głupio. W końcu on w swoim całym życiu tyle razy zadawał się z kobietami, do części z nich nawet nie zawiele czuł. Spał chyba z każdą którą do tej pory poznał, a poznał ich tylez żw musiał by mieć wiele rąk aby zliczyć js na palcach. (Twoje imię) zauważyła jego zmieniony wraz twarzy, nie chcąc ciągnąć tematu, zmieniła go.-Jak mam ci pomóc w twoich interesach?-Spytała uśmiechając się zadziornie, poeta dostrzegł mimo tego iż panował już mrok.

- Jak dobrze wiesz jestem bardem, rozpoznawalnym tu i ówdzie...nie zawsze ze swoich dzieł no ale jednak. W sumie nie wiem jak możesz mi pomóc...twój plan był genialny, ja takiego chyba nie potrafię wymyśleć ale...jeśli umiesz śpiewać, to możemy to zrobić na dwa głosy. Wyobraź sobie tylko te wiwaty ze strony publiczności.-Obydwoje zaśmiali się.- To jak?

-Możemy spróbować w następnej karczmie

-O nie nie, dzisiaj-wyrwał jej z rąk pochodnie i zaczął nią wywijać.

Ballad About The Devil || Jaskier X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz