2.

773 46 28
                                    

Notka:

Mam jakiś kryzys twórczy, poprzedni rozdział mi się nie podoba ale i tak zostanie żeby kontynuować historię. Zostanie on poprawiony ze względu na błędy, ponieważ był pisany O 23:00 I nie wypatrzyłam wszystkich niedociągnięć (ostatnio mam jakiś problem z gramatyką). Oby teraz było lepiej...

Miłego czytania ^^

     Zapadł zmrok, wiedźmin rozpalił ognisko pocierając nożem o krzesiwo.
Cała trójka usiadła wokół ognia aby trochę się ocieplić. Słychać było tylko lekki podmuch wiatru, strzelanie ognia i delikatne ciche dźwięki które wydobywała lutnia Jaskra. Bylo bardzo przyjemnie i spokojnie. Każde z nich w tamtym momencie czuło wyjątkowe szczęście, takie jak czujesz z przyjaciółmi, podczas wspólnych przygód. Przyjaciółmi których znasz wieki.

Geralt wyjął szczelnie owiniętą w papier rybę, którą złowił wraz z przyjacielem zanim jeszcze poznali dziewczynę z łąki. Rozpakował ją i ustawił na zrobionej wcześniej prowizorycznej wędzarni. Po chwili zapach wędzonego mięsa dotarł do całej trójki, byli zadowoleni spędzaniem wspólnie czasu, choć żadne   z nich nic nie powiedziało, nie było żadnego dialogu lub monologu. Tylko cisza, zwykła cisza.

Jaskier patrzył z uśmiechem na lutnię cicho grając melodie tylko jemu znaną.
Geralt wsłuchany w muzykę, spoglądał w ogień jakby widział w nim coś więcej niż zwykłe płomienie. (Twoje imię) po chwili zerkania, z wiedźmina na muzyka, sięgnęła do swojej torby i wyjęła z niej dziennik. Beztroska chwila tak bardzo przypadła jej do gustu, że postanowiła ją uwiecznić na papierze. Chciałaby by jej życie składało się z samych takich chwil, było by wtedy bardziej ciekawe i mające większy sens. Zamoczyła końcówkę pióra w tuszu i powoli zaczęła rysować zaistniałą scenę, co oczywiście nie było tak łatwe zważając na przyżąd którym to wykonywała.

Zapach ryby był coraz bardziej intensywny, a sama wyglądała na smakowicie uwędzoną. Geralt delikatnie położył ją z powrotem na papierze i pokroił nożem na trzy kawałki. Wziął część z głową i zaczął zajadać.

-Uważajcie na ości-rzekł i kontynuował czynność. Jaskier odłożył lutnię na bok i popatrzył w stronę pokrojonej ryby, był strasznie głodny, westchnął.

-Wezmę z ogonem-podniósł swój kawałek po czym zaczął jeść.

-Dziękuję...-(twoje imię) zdziwiła się czynem poety. W końcu miała dla siebie środkowy kawałek, czyli ten gdzie było najwięcej mięsa.

Najedzony Geralt stwierdził, że dobrze byłoby napoić Płotkę, a sprzyjającym faktem było to, że staw był nieopodal.
Wstał więc, wziął uzdę i powędrował z koniem w stronę wody.

-Zaraz wrócę, Płotka musi się napić. Mam nadzieję, że do tego czasu nie rozniesiecie obozu...-powiedział jak zwykle poważnie, choć w głębi duszy napewno się uśmiechał.

Teraz cisza była nie do zniesienia, krępująca. Tym bardziej iż obydwoje skończyli już swój posiłek.

-Posłuchaj...-Jaskier odezwał się w celu rozpoczęcia jakiej kolwiek rozmowy- nie rozumiem czemu się z nami bujasz, myślę, że nie chodzi tutaj tylko o dotarcie do miasta i pewnie mam rację...

- Masz rację, chce jakoś zarobić.

-W tych czasach, każdy chce.- muzyk od razu wyczuł jakiś podwójny sens.-Tylko do czego Ci my?

- Nie "wy" tylko Geralt, jest wiedźminem...gdybym opisała jego historię napewno wpadło by trochę pieniędzy...

-Przykro mi moja droga ale rozsławianie jego czci i dobra względem ludzi to moja działka.-Pdziałka.-powiedział pewnie.Obydwoje coraz bardziej wychodzili z równowagi, a poprzedni spokój i radość z wspólnie spędzonego czasu szły w niepamięć.

-Posłuchaj, nie chce być nie miła...ale musisz mnie wkręcić, chcę chodzić z wami po świecie i zdobyć wiedzę na temat życia Geralta...tak jak mówiłam, muszę zarabiać aby żyć.

- Tak jak mówiłem, każdy musi.-odparł przyewracając oczami.

- Jaskier, ty chyba nie rozumiesz. Wkręcasz mnie w biznes albo powiem Geraltowi jakim chultajem jesteś...

-On i tak to wie...

- Mam nawet wrażenie, że więcej niż ja.  Tylko nie wiem czy pamiętasz ale ja wiem coś jeszcze i chyba lepiej żeby zostało to pomiędzy nami, prawda? Obiecuje, że Geralt się o niczym nie dowie...tylko ty musisz go ugadać.- Poeta wyprostował się dumnie, choć wiedział, że jest na przegranej pozycji. Strasznie nie chciał zgadzać się na jakieś wymysły dziewczyny ale wiedział, że nie ma wyjścia. Więc oczywiście zrobił to i przyrzekł, że ugada Geralta.

Znów zapadła cisza, dziewczyna zaczęła ponownie rysować miłą scenę która zapadła jej w pamięci, choć już dawno nie było tej przyjemnej atmosfery nadal miała ją w pamięci.

Geralt usiadł z powrotem na wielkim kamieniu obok ogniska. Widać było, że jest zmęczony, mimo tego iż jechał na koniu, a reszta musiała maszerować. W końcu wiedźmin zawsze powinien być czujny i przygotowany na wszelkie niebezpieczeństwo.

-Już późno, idę spać. Jeśli usłyszycie coś niepokojącego w nocy to dajcie znać, bez żadnych głupich pomysłów. Coś o tym wiemy Jaskier, prawda?-Wiedźminer popatrzył z uśmiechem w stronę przyjaciela.

-Prawda...-odparł bard dobrze zdając sobie sprawę z tego, że wyszedł na nie potrafiącego o siebie zadbać głupka przy kobiecie.

Geralt z lekka ugasił ogień aby byli nie widoczni, po czym zapadł w sen, a poeta i dziewczyna zaraz po nim.
Noc była piękna, gwiaździsta ale też pełna zagrożenia że strony lasu który był nie opodal...


Mam nadzieję, że jest trochę lepiej niż w pierwszym rozdziale.
Oznakowanie miast i innych nadal pozostaje ^^.
Mam nadzieję, że się podoba.




Ballad About The Devil || Jaskier X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz