Notka:
Mam jakiś kryzys twórczy, poprzedni rozdział mi się nie podoba ale i tak zostanie żeby kontynuować historię. Zostanie on poprawiony ze względu na błędy, ponieważ był pisany O 23:00 I nie wypatrzyłam wszystkich niedociągnięć (ostatnio mam jakiś problem z gramatyką). Oby teraz było lepiej...
Miłego czytania ^^
Zapadł zmrok, wiedźmin rozpalił ognisko pocierając nożem o krzesiwo.
Cała trójka usiadła wokół ognia aby trochę się ocieplić. Słychać było tylko lekki podmuch wiatru, strzelanie ognia i delikatne ciche dźwięki które wydobywała lutnia Jaskra. Bylo bardzo przyjemnie i spokojnie. Każde z nich w tamtym momencie czuło wyjątkowe szczęście, takie jak czujesz z przyjaciółmi, podczas wspólnych przygód. Przyjaciółmi których znasz wieki.Geralt wyjął szczelnie owiniętą w papier rybę, którą złowił wraz z przyjacielem zanim jeszcze poznali dziewczynę z łąki. Rozpakował ją i ustawił na zrobionej wcześniej prowizorycznej wędzarni. Po chwili zapach wędzonego mięsa dotarł do całej trójki, byli zadowoleni spędzaniem wspólnie czasu, choć żadne z nich nic nie powiedziało, nie było żadnego dialogu lub monologu. Tylko cisza, zwykła cisza.
Jaskier patrzył z uśmiechem na lutnię cicho grając melodie tylko jemu znaną.
Geralt wsłuchany w muzykę, spoglądał w ogień jakby widział w nim coś więcej niż zwykłe płomienie. (Twoje imię) po chwili zerkania, z wiedźmina na muzyka, sięgnęła do swojej torby i wyjęła z niej dziennik. Beztroska chwila tak bardzo przypadła jej do gustu, że postanowiła ją uwiecznić na papierze. Chciałaby by jej życie składało się z samych takich chwil, było by wtedy bardziej ciekawe i mające większy sens. Zamoczyła końcówkę pióra w tuszu i powoli zaczęła rysować zaistniałą scenę, co oczywiście nie było tak łatwe zważając na przyżąd którym to wykonywała.Zapach ryby był coraz bardziej intensywny, a sama wyglądała na smakowicie uwędzoną. Geralt delikatnie położył ją z powrotem na papierze i pokroił nożem na trzy kawałki. Wziął część z głową i zaczął zajadać.
-Uważajcie na ości-rzekł i kontynuował czynność. Jaskier odłożył lutnię na bok i popatrzył w stronę pokrojonej ryby, był strasznie głodny, westchnął.
-Wezmę z ogonem-podniósł swój kawałek po czym zaczął jeść.
-Dziękuję...-(twoje imię) zdziwiła się czynem poety. W końcu miała dla siebie środkowy kawałek, czyli ten gdzie było najwięcej mięsa.
Najedzony Geralt stwierdził, że dobrze byłoby napoić Płotkę, a sprzyjającym faktem było to, że staw był nieopodal.
Wstał więc, wziął uzdę i powędrował z koniem w stronę wody.-Zaraz wrócę, Płotka musi się napić. Mam nadzieję, że do tego czasu nie rozniesiecie obozu...-powiedział jak zwykle poważnie, choć w głębi duszy napewno się uśmiechał.
Teraz cisza była nie do zniesienia, krępująca. Tym bardziej iż obydwoje skończyli już swój posiłek.
-Posłuchaj...-Jaskier odezwał się w celu rozpoczęcia jakiej kolwiek rozmowy- nie rozumiem czemu się z nami bujasz, myślę, że nie chodzi tutaj tylko o dotarcie do miasta i pewnie mam rację...
- Masz rację, chce jakoś zarobić.
-W tych czasach, każdy chce.- muzyk od razu wyczuł jakiś podwójny sens.-Tylko do czego Ci my?
- Nie "wy" tylko Geralt, jest wiedźminem...gdybym opisała jego historię napewno wpadło by trochę pieniędzy...
-Przykro mi moja droga ale rozsławianie jego czci i dobra względem ludzi to moja działka.-Pdziałka.-powiedział pewnie.Obydwoje coraz bardziej wychodzili z równowagi, a poprzedni spokój i radość z wspólnie spędzonego czasu szły w niepamięć.
-Posłuchaj, nie chce być nie miła...ale musisz mnie wkręcić, chcę chodzić z wami po świecie i zdobyć wiedzę na temat życia Geralta...tak jak mówiłam, muszę zarabiać aby żyć.
- Tak jak mówiłem, każdy musi.-odparł przyewracając oczami.
- Jaskier, ty chyba nie rozumiesz. Wkręcasz mnie w biznes albo powiem Geraltowi jakim chultajem jesteś...
-On i tak to wie...
- Mam nawet wrażenie, że więcej niż ja. Tylko nie wiem czy pamiętasz ale ja wiem coś jeszcze i chyba lepiej żeby zostało to pomiędzy nami, prawda? Obiecuje, że Geralt się o niczym nie dowie...tylko ty musisz go ugadać.- Poeta wyprostował się dumnie, choć wiedział, że jest na przegranej pozycji. Strasznie nie chciał zgadzać się na jakieś wymysły dziewczyny ale wiedział, że nie ma wyjścia. Więc oczywiście zrobił to i przyrzekł, że ugada Geralta.
Znów zapadła cisza, dziewczyna zaczęła ponownie rysować miłą scenę która zapadła jej w pamięci, choć już dawno nie było tej przyjemnej atmosfery nadal miała ją w pamięci.
Geralt usiadł z powrotem na wielkim kamieniu obok ogniska. Widać było, że jest zmęczony, mimo tego iż jechał na koniu, a reszta musiała maszerować. W końcu wiedźmin zawsze powinien być czujny i przygotowany na wszelkie niebezpieczeństwo.
-Już późno, idę spać. Jeśli usłyszycie coś niepokojącego w nocy to dajcie znać, bez żadnych głupich pomysłów. Coś o tym wiemy Jaskier, prawda?-Wiedźminer popatrzył z uśmiechem w stronę przyjaciela.
-Prawda...-odparł bard dobrze zdając sobie sprawę z tego, że wyszedł na nie potrafiącego o siebie zadbać głupka przy kobiecie.
Geralt z lekka ugasił ogień aby byli nie widoczni, po czym zapadł w sen, a poeta i dziewczyna zaraz po nim.
Noc była piękna, gwiaździsta ale też pełna zagrożenia że strony lasu który był nie opodal...Mam nadzieję, że jest trochę lepiej niż w pierwszym rozdziale.
Oznakowanie miast i innych nadal pozostaje ^^.
Mam nadzieję, że się podoba.
CZYTASZ
Ballad About The Devil || Jaskier X Reader
RomanceJuż trochę tego jest no ale mimo wszystko nie mogę się oprzeć. (Tak wiem tytuł...)