-Geralt? Geralt?!-krzyknęła dziewczyna, lekko szturchając wiedźmina, ten wydał z siebie cichy pomruk i otworzył ślepia.-Słyszałeś to?-spytała ze zgrozą.
-...Nie...-odparł po chwilii, ponownie wtulając się w rękę na której leżała jego głowa.
-Cholera...Geralt...-kobieta ponownie zaczęła nim potrząsać.-Słyszałeś ten przeraźliwy ryk?
-To pewnie Jaskier...-wiedźmin uśmiechnął się ledwo zauważalnie.
-Geralt, jasna cholera! To nie śmieszne...jeszcze nigdy nie słyszałam żeby coś tak przeraźliwie ryczało-starała się krzyczeć szepcząc.
- Rozumiem, no ale co mam wziąźć miecz i pójść po ciemku w jakieś zgliszcza, żeby to coś mnie dopadło?-odparł i ponownie mruknął.
- Nie, mogę iść tam sama...Geralt...chodzi mi o to, że to coś napewno nie jest przyjazne i musimy być w gotowości...-Wiedźmin podparł się na rękach i powstał do siadu.
-W porządku...-odparł. W tym momencie usłyszeli okropny ryk, jakby ktoś rozrywał bezbronne zwierzę.
-Teraz wierzysz?!-krzyknęła i szybko zakryła usta dłonią-cholera...to coś się zbliża...-odparła po chwili.
-Hmmm-Geralt podrapał się po łepetynie-obudź Jaskra.-kobieta szybko podeszła do poety, uklękła przed nim i potrząsła jego ciałem, tak samo jak uprzednio białym wilkiem.
- Jaskier...wstawaj-mężczyzna oparł się na łokciach i powoli otworzył swe zaspane, niebieskie ślepia.
- Co się stało?- (Twoje imię) złapała barda za rękę I pociągnęła jak najbliżej wiedźmina, ten czekał przygotowany z mieczem w dłoniach i był gotów na pierwszy atak ze strony bestii.
-Zrobimy tak-Zaczął Geralt-Weźmiecie drugi z moich mieczy, tak na wszelki wypadek i zbliżycie się jak najbardziej do Płotki, nie wchodźcie mi w drogę podczas walki, tylko w nagłym wypadku. Jeśli coś pójdzie nie tak to bierzcie klacz ale raczej daleko nie uciekniecie.-Geralt zbliżył się do ledwo tlącego się paleniska i poruszył nogą ostatnie tlące się płomienie, przez co ogień, choć już nie tak duży, zabłysł na nowo. Mimo tego iż umiał on widzieć w ciemności, oświetlenie było przydatne, między innymi dla reszty jego towarzyszy.
(Twoje imię) podała drugi miecz białego wilka, Jaskrowi, a ten lekko ugiął się pod jego ciężarem. Stanęli blisko Płotki, tak jak rozkazał Wiedźmin. Potwór zbliżał się nie ubłaganie, mógł się pojawić z dosłownie każdą chwilą. Geralt był przygotowany na wszystko i gdy ów stwór zaatakował, ten rzucił się na niego z niedbałą precyzją.
Włochate stworzenie zarechotało i zwinęło się na chwilę z bólu, po tym jak wiedźmin ugodził je ostrzem. Wyglądem przypominało mieszankę pająka, węża i czegoś bardzo włochatego.
Kobieta odruchowo złapała dłoń barda i pociągnęła go jeszcze bliżej Płotki. Geralt odsunął się lekko i zwinnie na bok, gdy potwór chciał się na niego rzucić, nie planował zostawić wiedźmina bez walki, chciał go wykończyć, a ten zaczął tracić koncentrację, przed oczami mu ściemniało, próbował odpierać każdy atak. W końcu bestia wykorzystała sekundę nieuwagi białego wilka i przeciągnęła swym spiczastym pazurem po jego plecach. Zawył głucho i padł na ziemię, mimo próby powstania nie wiele mógł zdziałać.
Jaskier zaniemówił, trzymał w rękach najprawdziwszy miecz wiedzmiński i czuł, że nie potrafi go użyć, zląkł się, nie planował takiego końca dla siebie i (Twoje imię). Potwór zaczął zbliżać się w ich stronę.
- Jaskier, przygotuj się...-krzyknęła kobieta.-Jaskier...błagam...spróbuj tylko odwrócić jego uwagę, a ja postaram się użyć...- nie dokończyła bo bestia rzuciła się na nich. Bard machnął mieczem na oślep, o dziwo trafiając w twarz szkarady, a ta z bólem odskoczyła kawał od nich. (Twoje imię) odczekała chwilę i starała się użyć swojej "mocy". Niestety...
CZYTASZ
Ballad About The Devil || Jaskier X Reader
RomanceJuż trochę tego jest no ale mimo wszystko nie mogę się oprzeć. (Tak wiem tytuł...)