Rozdział na Walnetynki Cz.:4 OSTATNIA

296 22 33
                                    

  To ostatnia część specjału na walentynki, taka kończąca historię, przepraszam, że tak późno ale jestem chora i powoli nie daje rady myśleć.
Chciałam zakończyć juz ten specjał, mam nadzieję, że wyszło jako tako.

Miłego czytania ^^

  -Jaskier!-krzyknęła zwinnie osłaniając barda przed mieczem wroga, jej ostrze zbiło się z odpowiednikiem przeciwnika, rozbrzmiał głuchy dźwięk, który po chwili się ponowił i znowu i następnie. Gdy udało jej się pokonać mężczyznę, odwróciła się w stronę poety by zobaczyć czy  napewno jest cały i zdrowy.-Mowiłam, że masz się gdzieś schować.-westchnęła z politowaniem, błagała w duchu, że to żart i go tu nie ma. Byli na najprawdziwszym polu bitwy, a ona jako poniekąd wmieszana w walkę, nie mogła sobie pozwolić na rozproszenie.-Szybko, uciekaj z tąd!-Zląkła się na widok zwiększonej liczby wojowników. Przeklnęła głośno ślinę i jeszcze mocniej przeklnęła. Widok barda na polu walki drażnił ją niemiłosiernie. Z każdą chwilą bała się coraz bardziej, a ona nie lubiła się bać, nienawiedziła tego.

-Idziesz ze mną! To nie jest twoja sprawa...-poeta jakby nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, zachowywał się jak naburmuszone dziecko, które za wszelką cenę chce dostać upragnioną zabawkę. Mężczyzna pociągnął jej rękę i starał wyprowadzić z pola walki, mimo stawianego oporu ze strony kobiety, udało mu się to. Poddała się i pozwoliła zaprowadzić w bezpieczne miejsce.-Masz jakiś plan?

- Tak, muszę tam wrócić...-wyrwała nadgarstek z jego uścisku.

- Tak myślałem ma Pani i na wszelki wypadek wymyśliłem lepszy.-Mimo niechęci zaczęła go słuchać z uwagą i poświęceniem. W końcu nie każdy wytrzymywał jego potok słów.-Nie daleko z tąd są konie tych wojowników, możemy zdobyć transport ...Co o tym sądzisz?-W duszy czuł, że się nie zgodzi ale mimo wszystko ta przystała na jego warunki. Wiedziała, że gdyby się jednak nie zgodziła, dzisiejszy dzień skończyłby się bez niego fatalnie, napewno wpakował by się w kłopoty z resztą już raz to zrobił. Gdy byli już przy zwierzętach, bard wyprostował się dumnie i wybrał konia który najbardziej mu odpowiadał.

- Jaskier, a ty w ogóle umiesz jeździć konno?-spytała z lekkim uśmiechem cwaniactwa, a poeta stracił całą pewność siebie. Zrobił obrażoną mnie lecz nie zmienił swojej postawy, mimo wszystko chciał pozostać poważny. Wskoczył na konia, a kobieta zrobiła to samo...

    ><---><
Bard delikatnie sunął palcami po swojej lutni, (Twoje imię) przyglądała mu się z uśmiechem zagryzając uwędzoną rybę.
Nie mogła się przestać patrzeć na jego postać ledwo widoczną w blasku ognia.

-Myślałem, że będziesz dalej walczyć...-odparł po długiej ciszy.

-Bałam się.-wyznała prawdę.

-Walki?-rozszeżył oczy z niedowierzaniem, nigdy nie spodziewał  by się, że ona wystraszy się rozlewu krwi, nawet w wielkich ilościach. Mimo iż była odważna i waleczna, mu nie podobał się pomysł jej zamiłowania do bitew.

-Nie, bałam się o ciebie. Mieliśmy umowę, miałeś nie wpadać w kłopoty i nie przeszkadzać mi podczas walki.-jej głos uniósł się lekko ale szybko go zniżyła gdy zauważyła minę poety. Ten milczał zawzięcie, nawet nie odważył się z powrotem zagrać na lutni, choćby najmniejszego dźwięku. Prawda, umawiali się ale on się bał, bał o nią, on chciał dobrze.-Jaskier...-powiedziała gdy mężczyzna gwałtownie wstał i ruszył w głąb lasu.-Jaskier!-powtórzyła i pobiegła za nim, na szczęście nie odszedł daleko. Gdy już była przy nim, prawie wpadła na jego postać, odbiła się lekko od pleców mężczyzny, a ten nawet nie raczył się obrócić.-Co ty robisz?! Zwariowałeś? Ten las jest pełen...

- Mam to gdzieś! Jasne?!-nareszcie odwrócił się do niej twarzą.-Teraz już wiesz jak się czuje? Gdy wiem, że coś może Ci się stać! A Ty się jeszcze dziwisz, że staram Ci się pomóc? Zrobiłaś dokładnie to samo!-jej mina wyrażała wiele emocji, kobieta jeszcze nigdy nie czuła się tak źle jak w tamtej chwili, przecież chciała dobrze ale...ale on też chciał.

-Przestań, Jaksier jeszcze coś zbudzisz...-z powrotem odwrócił się do niej tyłem i chciał ruszyć przed siebie ale ta zerwała z jego głowy nakrycie.

-Oddaj to! (Twoje imię)...-dodał ciszej ponownje odwracając się w jej stronę i wtedy...zamarł. Za plecami kobiety dostrzegł dziwną bestię, której zęby mimo ciemności wręcz błyszczały w blasku księżyca. Złapał ją za zgięcie łokcia i przyciągnął w swoją stronę. Wpadła w jego ramiona, mimo iż nie chciała tego robić, była wściekła na jego durne zachowania i wybryki.

-Jaskier...co sie stało?-spytała gdy mężczyzna zaczął ciągnąć ją w przeciwną stronę z dala od monstrum.-Jaskier!-Chciała się wyrwać z jego uścisku ale coś jej mówiło, że nie powinna tego robić, była w potrzasku, a tego nie lubiła najbardziej. Odwróciła się i zauważyła jak stwór rozgląda się po lesie, tak jakby ich szukał. Odruchowo sięgnęła po miecz.-Cholera! Nie mam miecza...zostawiłam...

-Spokojnie, jakoś nas wyciągnę z tego bagna, to ja zawiniłem, a teraz to naprawię...-bard ruszył w stronę jaskini którą ledwo co wypatrzył w odchłaniach ciemności.

-Musimy dotrzeć do obozowiska, wtedy będę mieć broń...-zanim się zorientowała siedziała w jaskini oparta o zimną skałę. Jaskier siedział nieopodal trzymając jej dłoń, jakby się bał, że mu ucieknie, zniknie na zawsze.

   ><---><

-Przepraszam-odezwała się cicho-miałeś rację, ja też jestem winna. Ja też starałabym się Ciebie ratować.-westchnęła ciężko i spojrzała na barda, a dokładniej w ciemną pustkę ale wiedziała, że tam był, czuła to.-I przepraszam za twoje nakrycie głowy, zgubiłam je po drodze, a szkoda bo do twarzy Ci było.-usmiechnęła się delikatnie. O jego obecności mówił jej tylko dotyk, delikatny i czuły uścisk na jej dłoni.

- Nie szkodzi...ja też przepraszam. Myślę, że musimy tu zostać do rana ale to w sumie dobrze...nikt z nas nie ucierpi, nikt nikogo nie będzie musiał bronić.-W duchu cieszył się, czuł bezpiecznie i beztrosko w ukryciu i w dodatku z osobą którą dażył uczuciem.

Trwali w ciszy, nasłuchiwali czy aby napewno bestia nie zbliża się do ich kryjówki, bezpiecznej, choć pogrążone w mroku. Jaskier nadal ściskał dłoń kobiety, nadal obawiał się o ich życia, ona z resztą też...byli w pułapce, pułapce bez wyjścia. Potwór mógł ich znaleźć w każdej chwili.

- Jaskier...kocham Cię-Powiedziała po czym wtuliła się w mężczyznę. Czuła, że naraża go na niebezpieczeństwo, a tego bardzo nie chciała, nie chciała aby coś mu się stało.

-Ja Ciebie też...

   ><---><

Gdy Jaskier otworzył oczy zauważył, że kobiety nie było z nim, spanikowany wybiegł z jaskini i zaczął jej szukać, nie rozumiał co się stało, dlaczego go opuściła, po co miała by ro robić, przeciez go kochała, a on ją. Przejżał całą okolicę, wszystko robił strasznie szybko aby mieć jakie kolwiek szanse na znalezienie ukochanej. Przejżał wczorajszy obóz, sporą część lasu i nic, nie znalazł żadnej żywej duszy, oprócz konia, on mu tylko pozostał.

Zdruzgotany wrócił do jaskini i zauważył coś...czego wcześniej w panice nie widział, a mianowicie na kamiennej posadzce leżało jego durne nakrycie głowy, a w nim była mała karteczka, otworzył ją delikatnie, a ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, poczuł łzy w oczach ale mimo to zaczął czytać...

"Drogi Jaskrze

Proszę nie rób tylko niczego głupiego, widzisz... musiałam to zrobić, nie zrozum mnie źle, ja po prostu czułam, że tak będzie lepiej, zbyt bardzo mi na tobie zależy, a ja byłam powodem twoich nieszczęść i kłopotów. Nie chciałabym żeby coś ci się przeze mnie stało. Dziękuję za uratowanie życia, jeśli kiedyś się jeszcze spotkamy...spłacę swój dług, a gdybym zginęła powiem komuś aby przekazał Ci mój majątek.

Kocham Cię

                     Twoja (Twoje minę)"

Bard zgiął karteczkę z powortem, zrobił to staranie i z delikatnością, po czym włożł ją do kieszonki w swojej koszuli. Postanowił, że musi opuścić to miejsce, najlepiej natychmiast, jak najszybciej. Stwierdził, że zostawi swoje nakrycie głowy w tym miejscu, na wypadek gdyby postanowiła wrócić, on także zostawił małą karteczkę z miejscem do którego zamierza się udać, włożył ją do swojego berecika, ostatni raz przejechał palcem po jedwabistym piórku. Otarł samotną poetycką łzę i spojrzał na swoje "dzieło", po czym odszedł w głąb lasu, zapominając o koniu, zapominając o całym świecie, tylko nie o niej...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ballad About The Devil || Jaskier X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz