Notka:
Chciałabym żeby akcja trochę bardziej się rozwinęła. Więc postaram się coś wymyślić w najbliższych rozdziałach.
Niestety to ostatni rozdział (Jak na razie) w weekendy może pojawią się 1/2 zależy od mojego czasu bo mamy dużo roboty na zajęciach dodatkowych. Dziękuję za wyrozumiałość ♡
Miłego czytania pryncypały
-Jaskier...wstawaj!-krzyknęła próbując wyswobodzić się spod ramion barda, który wcale nie zamierzał jej w tym pomóc.-no puszczaj!
- Nie ma mowy...-wtulił się w jej szyję. Dziewczyna pisnęła cicho, gdy złożył na niej mały pocałunek.
- Już dobrze się czujesz?
- Jak najbardziej!-odpowiedział śpiewająco.-Jeszcze raz dziękuję.
- Nie masz za co-tym razem to ona go pocałowała ale w policzek.-Choć na wszelki wypadek wezmę ze sobą resztę tego czegoś. Jakby ktoś mnie przypadkiem zaraził.-wreszcie udało jej się uwolnić z ucisku barda. Usiadła na łóżku i spojrzała w okno, było już prawie południe, a Geralta nie było w pokoju. Oby ich tylko nie zostawił.
-Pięknie wyglądasz...-powiedział, nadal leżący bard. Kobieta myślała, że żartuje. Spała raptem parę godzin, jak mogła wyglądać dopuszczająco, a co dopiero pięknie?
-Wczoraj wspomniałeś coś o balladzie...-szybko zmieniła temat.
- Tak, zaśpiewam Ci ją gdy będzie gotowa.-W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko.
Podeszła do stoliczka, wzięła z niego fiolkę z lekarstwem i delikatnie włożyła do torby.
-Jestem głodny-kwęknął muzyk.
- Ja też, zejdźmy na dół, może Geralt i Yennefer tam są-bard zarzucił na siebie koszulkę i przytulił kobietę od tyłu.
><---><
-Mówię wam-Yennefer próbowała przekonać resztę, a najbardziej Geralta do swych racji.-Na południe nie ma co iść. Chyba, że chcecie zamarznąć.
-Yenn, musimy tam iść. Poza tym, kupi się nowe ubrania, cieplejsze.-Geralt nie chciał odpuścić.
Jaskier zajadał się bułką jak szalony, był głodny i wyczerpany. (Twoje imię) jadła spokojnie i powoli. Była zmęczona.
-Żeby kupić nowe ubrania to lutnia musiałaby iść na wyrzucenie, poza tym Jaskier musiałby grać tu przynajmniej tydzień, a tyle nie macie? Ubrania muszą być na dzisiaj, tutaj jeszcze nie jest zimno. Tam za lasem dopiero będzie ziąb, nie wiem czy pamiętasz ale twój bard był wczoraj chory.
- Tak, słyszałem i dziekuję za pomoc-uśmiechnął się sztucznie.-Dzisiaj znajdę jakieś zlecenie, wystraczy na ubrania.
-Tutaj nie ma potworów, możesz iść do pobliskiej wsi ale uwierz mi, nic nie ugrasz.-Yennefer była nieugięta. Atmosfera przy stole stała się bardziej napięta i mniej przyjemna, była wręcz nie do zniesienia. Jaskier zestresował się tak bardzo, że przez chwilę miał wrażenie, że udławi się bułką.
Geralt mimo wszystko postanowił udać się do pobliskiej wsi, wstał od stołu i poprostu wyszedł. Dla Yennefer było to ciosem, a dla reszty zbawieniem.
><---><
-Też powinniśmy jakoś zarobić.-Bard oparł się o ścianę i wyprostował nogi. Łóżko było przyjemne I miekkie.
-Masz rację ale co z twoim gardłem?
- Chyba nie jest jeszcze w pełni gotowe ale twoje jest w idealnym stanie, ty możesz śpiewać. Chyba już nie zarobimy na biznesie "wróżki"?-uśmiechnął się zadziornie co kobietę bardzo zdenerwowało. Rzuciła w niego poduszką, a ten odrzucił ją na bok z miną zaskoczenia.-Tak nie wolno!
CZYTASZ
Ballad About The Devil || Jaskier X Reader
RomansaJuż trochę tego jest no ale mimo wszystko nie mogę się oprzeć. (Tak wiem tytuł...)