12.

406 33 36
                                    

  Szczerze powiem, że na obecną chwilę to mój ulubiony rozdział, zapraszam do delektowania się tą nie idealną lekturą!

Miłego czytania

  Jaskier usiadł na łóżku i oparł się o ścianę. Drewniana balustrada wbijała się w jego wyprostowane plecy ale mimo dyskomfortu nie wstał, nie oparł się inaczej. (Twoje imię) spojrzała na niego wymownie, dobrze wiedział, że nie pokoi się stanem Geralta. Sam był zdziwiony, choć w głębi serca nie wierzył w żadne czary które mogłyby zadziałać na jego przyjaciela.

-Dobranoc wszystkim-Yennefer w końcu opuściła pokój. Nadszedł czas upragnionego snu. Roskoszowania się odpoczynkiem i miekką poduszką.

Dziewczyna spojrzała w stronę poety i zauważyła, że ten ledwo żyje. Oczy miał przymknietę, odpływał, tak jak wtedy gdy odpływa się po dużej ilości alkoholu, a w tym przypadku zmęczenia. Postanowiła, że odstąpi mu swoje łóżko i przeszła na najbliższe, stojące obok.

Gdy się zorientowała Geralt już smacznie spał, podeszła do niego i okryła kordłą. Wiedziała, że jemu nic nie straszne ale każdy ma prawo do przyjemności jaką jest sen w ciepełku.
Następnie podeszła do ukochanego, który spał jak zabity, mimo niewygodnej pozycji swego ułożenia. Wyglądał jak małe dziecko, które zasnęło podczas opowiadania bajki na dobranoc.

Kobieta delikatnie, tak aby go nie obudzić zdjęła buty ze stóp poety, po czym powoli, choć z siłą pociągnęła jego dolne kończyny, tak aby leżał w miarę normalnej i wygodnej pozycji. Okryła mężczyznę pierzyną, była ciepła i miła w dotyku, gdy przewijała się pod palcami czuć było ciarki na całym ciele.

(Twoje imię) podeszła do małego stoliczka z białego drewna i zgasiła stojącą na nim świczkę, zapach spalenizny dotarł do jej nozdrzy, przez co kaszlnęła dwa razy, obawiając się, że obudzi towarzyszy. Usiadła na łóżku, przypomniało jej się dzieciństwo, to znaczy wczesne dzieciństwo gdy dzieliła jeszcze pokój z rodzeństwem, matka z trudem i niepokojem wymalowanym na twarzy całowała jej czoło, zawsze jako ostatnia miała okazję skorzystać z tej czułości. Potem gdy zbiła cały zastaw porcelany ze złości, już nawet to nie było jej danę, a gdy podniosła "mocą" brata bo ten jej dokuczał, otrzymała swój własny pokój, do którego matka nigdy nie weszła, nigdy.

Zdjęła swoją narzutkę i położyła ją na skrzyni, blisko łoża. Westchnęła cicho, czasem wolałaby aby jej życie potoczyło się inaczej, gdyby tylko mogła naprawić przeszłość. Wzdrygnęła się, przypominając sobie podsłuchaną rozmowę rodziców. Matka jej się bała, od dnia jej narodzin, gdy tylko ujżała małą księżniczkę. To kobietę bolało chyba najbardziej. Chciała się położyć i zapomnień o wszystkim, nie myśleć, nie wyobrażać sobie...

-(Twoje imię)...-szepnął bard, a ta szybko odwróciła się w jego stronę.-Możesz na chwilę podejść?-Mówił jakby miało ujść z niego życie. Kobietę strasznie zaniepokoił ten fakt.

-Oczywiście-odparła i podeszła do ukochanego. Pośpiesznie uklękła blisko łóżka i spojrzała w jego niebieskie oczy, które ledwo było widać w ciemności.

-Czuję, że coś jest nie tak...głowa mnie boli...-ton jego głosu był strasznie cichy, taki nie jego. Dziewczyna dotknęła czoła muzyka, było gorące.

- Chyba...masz gorączkę-powiedziała cicho, nie chciała go dokładnie wybudzać, wiedziała, że każdy głośny dzwięk drażnił jego bębenki.-Co mam zrobić?

-Po...Podaj mi szklankę wody.-kobieta zrobiła to o co poprosił. Martwił ją fakt, że jutro będą musieli znów iść, a Jaskier nie był zdatny do wysiłku fizycznego, on nie był zdatny do niczego w takim stanie. Mężczyzna podparł się na rękach i przeszedł do siadu. Wypił prawie całą szklankę, calusieńką.

Ballad About The Devil || Jaskier X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz