Przeteleportowałam się spowrotem do autokaru tak by nikt nie zauważył że mnie nie było.
- Gdzie byłaś? - zapytała Ochaco.
- Byłam u Izuku by sprawdzić czy wszystko jest okej - odpowiedziałam.
- I ?? - zapytała.
- Wszystko w porządku - oczywiście ją okłamałam.
- Aha to fajnie - odparła i założyła spowrotem słuchawki na uszy.
*Midorya*
Zapiąłem koszulę i założyłem na nią moją ulubioną bluzę, ruszyłem w stronę głównego wyjścia z budynku w takim tempie żeby jakby Kacchanowi zachciało się mnie goniec to żeby zdążyć uciec.
*dwadzieścia minut później*
Spacerowałem po parku i starałem się zebrać myśli co mi nie za bardzo wychodziło bo co chwilę jakieś dzieci mnie zaczepiały by z nimi porozmawiać co zaskakujące jedna para przypominała mi mnie i Jumi gdy Bakugo zaczął się nade mną znęcać. Dzieci prawiły mi komplementy i pytały czy mogą dotknąć moich włosów.
Po jakieś godzinie nie chciało mi się już chodzić po parku więc ruszyłem w stronę akademika po drodze spotykając Kasukiego który na szczęście mnie nie zauważył.
*pół godziny później*
Siedziałem na łóżku czytając jakiś komiks gdy nagle usłyszałem mój dzwonek z telefonu dzwoniła Ochaco.
- Hej - wszyscy zaczęli się wydzierać.
- Hej - uśmiechnąłem się i im odpowiedziałem.
- Jak ci życie mija Deku? - w tym momencie Jumi zrobiła tą swoją minę którą robiła za każdym razem jak czegoś nie rozumiała.
- Deku?? - zapytała zdezorientowana.
- Aaaaa no tak, bo ty nie znasz ksywy Izuku co nie - odparł roześmiany Kaminari.
- Za dużo tego - odparła unosząc się nad całą klasę.
Wszyscy łącznie ze mną wpadliśmy w śmiech, rozmawialiśmy tak jeszcze przez godzinę i musieli się rozłączyć bo dotarli do hotelu.
Zszedłem na dół by ugotować sobie i przy okazji Bokugo obiad, po czterdziestu minutach gotowania zrobiłem ramen a ponieważ widziałem jak blondyn wchodzi do budynku i kieruje się w stronę swojego akademika postanowiłem mu je tam zanieść.
Zapukałem do drzwi a one się otworzyły, w progu stał Kacchan podałem mu obiad i pokierowałem się w stronę mojego pokoju nie dając mu nawet podziękować pomimo że chciał to zrobić, po zjedzeniu posiłku zszedłem na parter by pozmywać naczynia po obiedzie lecz ktoś mnie w tym wyprzedził.
- K-kacchan? - zdziwiony wypowiedziałem tylko to.
- Co? - zapytał ozięble nawet na mnie nie patrząc.
- C-co ty tu robisz? - zapytałem zbliżając się powoli do wyspy kuchennej.
- Myje nie widać - odwrócił się.
- N-no widać - wyksztusiłem z ledwością.
- Dawaj to - wyrwał mi miskę z ręki.
Przestraszony zrobiłem parę kroków do tyłu i stanąłem jakiś metr dalej.
- T-to ja m-może pójdę do pokoju - wycofując się dalej wyjąkałem.
- A rób co chcesz - powiedział gdy kierowałem się w stronę schodów.
Skoro powiedział że mogę robić co chcę to czemu nie skorzystać, podszedłem do blatu i na nim usiadłem Kacchan spojrzał na mnie z pytaniem w oczach "co ty kurwa robisz" a pewnie zastanawiacie się po co, a po to by dosięgnąć płatków bo ja jestem skrzatem.
A że dalej nie umiałem ich dosięgnąć to Katsuki z ciągnął mnie z blatu a sam dał mi płatki żeby mi się nic nie stało.
*Kacchan*
Ten nerd nawet nie umie sięgnąć wyżej niż blat nawet jak na nim siedź to jest takie ża-ża ehh nie mam pojęcia co mi się ostatnio dzieje.
CZYTASZ
Czy tydzień coś zmieni / Bakudeku /
FanfictionDo klasy 2a na sam konoec roku dołancza nastotatka o niesamowitym temperamentem i niezwykłą mocą,ale to mało istotne. Wycieczka klasowa na cały tydzień może zmienić życie dwuch osub na zawsze?