Rozdział 1

8.2K 310 308
                                    


Peter Parker właśnie siedział w jednej z wielu klas Midtown High School. Nie był zwykłym piętnastolatkiem. Jak na swój wiek był nie zwykle rozwinięty. Niektórzy nazywali go geniuszem. Jednak chłopiec skrywał jeszcze większą tajemnicę. Kto by pomyślał, że ten kujon Penis Parker jest Spider-manem. Dzieciak był strasznym kłamcą, więc to cud, że nadal trzyma swoją sekretną tożsamość w tajemnicy.

Peter poczuł wibracje w swojej kieszeni. Ostrożnie wyjął telefon, aby przeczytać wiadomość.

😐Happy😐

Dzieciaku Stark chce się z tobą zobaczyć. Zwolnij się z lekcji lub wagaruj. Masz 10 minut na przybycie.

Kilka minut później Spider-man skakał po między wieżowcami. Peter zastanawiał się po co wzywał go pan Stark. Przeważnie chłopiec przynosił mu kawę, sprzątał w laboratorium i tym podobne. Milioner interesował się dzieckiem, gdy zostało ranne lub było bliskie śmierci.

Parker stanął przed Stark Tower. Cholera! Zostało mu 30 sekund. Nie było czasu na przejażdżki windą. Peter wystrzelił swoją sieć i przylepił się do wieżowca. Po chwili pukał już w szybę w biurze pana Starka. Mężczyzna siedział przy biurku. Wzdrygł się nieznacznie na odgłos stukania w szkło. Odwrócił się i zobaczył postać ubraną w spandex. Uśmiechnął się pod nosem i otworzył okno. Peter wskoczył do środka.

- Witaj Spider-Boy. - powiedział Stark.

- Jestem Spider-Man! - oburzył się chłopiec.

- Oczywiście. - miliarder uwielbiał przekomarzać się z tym dzieciakiem.

Stark wskazał na krzesło zachęcając Petera do zajęcia miejsca. Gdy chłopiec usiadł, geniusz przeniósł wzrok na jego osobę.

- Czy słyszałeś o kręcącej się tu mafii?- spytał Petera.

- Tak. - potwierdził.

- Masz się trzymać z dala od tej sprawy. - powiedział ostro mężczyzna.

- Dlaczego? - spytał niezadowolony Peter.

- To nie jest zwykły napad na bank. Nie jesteś jeszcze gotowy na takie rzeczy. Brak ci doświadczenia. - stwierdził miliarder.

- Ale... - zaczął chłopiec.

- Żadnych ale! Powiedziałem nie wtrącaj się! A teraz wyjdź, nie mam na ciebie czasu! - wrzasnął zdenerwowany mężczyzna.

Te słowa zabolały Petera, choć nie wiedział dlaczego. W milczeniu opuścił biuro, tym razem drzwiami. Po jego twarzy spadało kilka nieświadomych łez. W takim stanie zobaczył go Steve Rogers. Chłopiec udał się do windy, a Kapitan wiedział, że czeka go rozmowa z Tonym.

Tony Stark nie zna jeszcze konsekwencji wiążących się z jego słowami. Ale czym i kim mógłby się przejmować człowiek, który nawet oddycha arogancko?

______________

Ohayo!

To moje pierwsze ff z Marvela. Myślę, że nie jest aż tak tragiczne😂
Kocham relacje Tonego i Petera, dlatego zdecydowałam się o niej napisać.

P.S. Proszę nie zniechęcać się 1 rozdziałem. Dalej jest lepiej (Tak myślę xD)

Miłego dnia/nocy🤗

THAT'S ONE SENTENCE  irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz