Rozdział 23

2.8K 159 67
                                    

Chłopiec wylądował chwiejnie w ciemnym zaułku. Począłgał się pod ścianę i oparł się o nią, zaciskając jedną rękę w miejscu rany. Podciągnął kolana do brody i schował w nich twarz, ukrywając tym samym łzy spływające mu po policzkach. Nastolatek zaczął cicho szlochać, trzęsąc się z zimna.

Pan Stark go uderzył. Nakrzyczał na niego. Nawet nie próbował go zatrzymać. Mimo wszystkich krzywd, które spotkały go od strony miliardera, Peter nadal nie potrafił wyrzucić go ze swojego serca. Nadal miał ciche nadzieję, że mężczyźnie na nim zależy, że kocha go jak syna. Ale on był głupi. Bo niby dlaczego taki człowiek jak Tony Stark miałby się przejmować głupią sierotą. Jak on mógł pomysleć, że wielki Iron-man mógłby widzieć go jako syna. Przecież geniusz nigdy nie miał dla niego czasu i traktował go tylko jako dodatek do drużyny. Peter Parker nie znaczył nic dla pana Starka, a Spider-man był zauważany tylko wtedy, gdy potrzebna była pomoc. Potem pojawiła się Hydra i zrobiła z Petera coś pożytecznego, coś potężnego. Organizacja podała mu wszystko na talerzu, ale nastolatek nawet taką szansę potrafił zaprzepaścić. Nie dość, że nie wykonał zadania, to jeszcze dał się złapać. Dał się złapać panu Starkowi i pozwolił, aby nim manipulował. Wmówił mu, że mu na nim zależy i, że to Hydra jest zła. Udawał, że troszczy się o Petera, ale jak przyszło co do czego to uderzył i nakrzyczał na nastolatka. Wtedy właśnie chłopiec zrozumiał, że zawsze był i będzie nikim dla tego mężczyzny. Jego ostatnie skryte nadzieję zostały zniszczone.

Zwatpiłeś w słowa Hydry i teraz widzisz konsekwencje swoich wątpliwości. Dla Starka jesteś nic nie wartym śmieciem. Po co robiłeś sobie nadzieję? Przecież go nienawidzisz, powinieneś go nienawidzić. Zabawiał się twoimi uczuciami, nie zasługuję na twój szacunek. Wiesz na co zasługują tacy ludzie? Na śmierć.

- N.. nie. - wyjąkał nastolatek między łzami.

Ależ tak. Zasługuję na to jak nikt inny. Niech wie, że z Peterem Parkerem się nie zadziera.

- Nie zrobię tego. - szepnął chłopak.

Zrobisz. Zobaczysz, że tak się stanie. Ostatnią rzeczą, którą zobaczy ten cholerny milioner będzie twoja uśmiechnięta twarz.

- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnął Peter, a po jego twarzy spłynęło więcej łez.

Nastolatek momętalnie zesztywniał, nadal cicho płacząc, gdy usłyszał kroki zbliżające się do niego. Zwinął się w jeszcze mniejszą kulkę, drżąc na całym ciele ze strachu i zimna.

- Usłyszałem krzyki. - oznajmił mężczyzna kucając przed chłopcem. - Nic ci nie jest, mały?

Peter tylko odsunął się od nieznajomego i pokręcił przecząco głową. Ruch sprawił, że syknął z bólu, co nie uszło uwadze mężczyźnie.

- Hej, nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. - nastolatek nie bardzo mu wierzył. Bo ile razy słyszał to głupie 'nie zrobię ci krzywdy', a potem cierpiał? - Pokażesz mi co tam chowasz za tą ręką?

Dziecko przycisnęło mocniej ranę i ponownie pokręciło głową. Nieznajomy westchnął i podszedł bliżej, wyciągając rękę w stronę nastolatka. Peter pisnął, rozglądając się gorączkowo szeroko otwartymi oczami.

- Spokojnie, chcę tylko zobaczyć czy nic ci nie jest. - mówiąc to mężczyzna złapał go delikatnie za rękę, odsłaniając paskudną ranę. - Cholera. - zaklnął cicho pod nosem. - Dzieciaku, kto ci to zrobił?

Peter ponownie wybuchł głośnym płaczem, próbując wyrwać się z uścisku. Dotyk oznaczał cios, a cios wiązał się z bólem i cierpieniem. Nie mógł nikomu zaufać, bo tylko by na tym ucierpiał. Nie można ufać ludziom. Ludzie tylko kłamią i ukrywają swoje złe intencje pod pozorną uprzejmością.

- Z.. zostaw m..nie. J..j..a już ni..nie c..hcę. B.. błagam p... p.. przestań. - załkał nastolatek.

Mężczyzna patrzył w szoku. Kto aż tak skrzywdził dziecko, że to panicznie bało się jakiegokolwiek dotyku?

- Nie jestem nim. Nie zrobię ci krzywdy. Chcę pomóc. - zapewnił go starszy.

Delikatnie objął dzieciaka i powoli przyciągnął go do siebie uważając na ranę. Mężczyzna zaczął uspokajająco pocierać plecy młodszego. Nie mógł zrozumieć jak można było być takim potworem i tak brutalnie skrzywdzić niewinne dziecko. Ostrożnie przeniósł jedną rękę do brzucha chłopca, przyciskając ją do rany, bo ta nadal krwawiła i to niebezpiecznie szybko. Peter zakwilił poprzez łzy, a mężczyzna posłał mu przepraszające spojrzenie. Kto wie, czy dzieciak nie wykrwawiłby się w tym brudnym zaułku, gdyby mężczyzna go nie znalazł.

Wziął nastolatka w ramiona i ruszył w stronę ulicy, wyciągając telefon. Chłopiec wtulił się w niego, gorączkowo zaciskając pięści na koszuli nieznajomego.

Odsłoniłeś się przed Starkiem, który wykorzystał to żeby cię skrzywdzić, a teraz pozwalasz kolejnemu mężczyźnie zabrać cię, gdy jesteś całkowicie bezbronny? Jesteś głupszy niż myślałem.

_____________

Ohayo!

Kto tęsknił? (Wiem, że nikt, ale próbuję się dowartościować xD)

Jak myślicie, kim jest ten "nieznajomy"?

Powodzenia jutro na egzaminach ❤️ (niestety ja też zaliczam się do tego grona przegrywów)

Miłego dnia/nocy 🤗

THAT'S ONE SENTENCE  irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz