Rozdział 21

3.1K 182 38
                                    

W jasno oświetlonym pomieszczeniu na metalowym stole leżał chłopiec. Ręce i nogi przytrzymywały kajdanki, które boleśnie ocierały się o skórę, sprawiając, że krwawiła. Zimny, metalowy knebel uniemożliwiał wołanie o pomoc, a opaska na oczach pozwalała zapomnieć o świecie. Chłopiec wiedział, że ból nadchodzi. Nie raz już znajdywał się w takiej sytuacji. Za każdym razem wierzył, że ktoś po niego przyjdzie. Miał nadzieję, że Iron-man go uratuje, lecz nikt nie przybył. Nastolatek porzucił swoje marzenia o wolności. Tortury stały się codziennością w jego nic nie wartym życiu. Przyzwyczaił się do tego, że był traktowany jak nic nie warty śmieć. Bo przecież właśnie tym był. Nic nie wartym śmieciem, który rujnował życie bliskim mu osobom. Jego rodzice i wujek nie żyją, a teraz także i ciotka. Nie miał już nikogo na tym świecie, więc do kogo miałby wrócić? Do pana Starka? Nie. Mężczyzna pewnie nawet nie chciałby go widzieć. Przecież zawsze tylko wszystko psuł i nic mu nie wychodziło. Pan Stark zawiódł się na nim. Był chodzącym nieszczęściem. Nic więc dziwnego, że nikt go nie chce i nikt za nim nie tęskni.

Do pokoju weszło paru mężczyzn w białych kitlach. Pajęczy zmysł chłopca szalał. Nastolatek jednak nie wiedział co się dzieje, ponieważ czarna opaska zakrywała mu oczy. Nagle poczuł na twarzy czyjąś rękę, która mocno pociągnęła za materiał. Oczom Petera ukazał się ten sam agent, który już wielokrotnie go krzywdził. Na twarzy mężczyzny zawitał podły uśmieszek, gdy zauważył strach w oczach dziecka.

- Witam panie Parker. - powiedział ze sztuczną sympatią. - Co powiesz na mały test?

Peter nerwowo przełknął ślinę i zaczął się wiercić.

- Spokojnie, to będzie ciekawe doświadczenie... Cóż przynajmniej dla nas. - mówiąc to skinął do jednego z naukowców.

Mężczyzna podszedł do chłopca z małym nożykiem w ręcę. Przejechał nim po skórze dziecka, zostawiając płytkie nacięcie na ramieniu. Peter tylko syknął cicho przez knebel. Po kilku sekundach rana całkowicie się zagoiła.

- Niesamowite. - powiedział jeden z mężczyzn, zapisując czas reakcji w zeszycie.

Naukowiec przy chłopcu wymienił niewielki nożyk na duży nóż kuchenny. Oczy nastolatka rozszerzyły się z przerażenia.

- Zdejmijcie ten knebel, chcę usłyszeć krzyki i błagania. - powiedział agent Hydry z maniakalnym wyrazem twarzy.

Gdy usta chłopca były wolne, mężczyzna wbił nóż w jego nogę. Nastolatek mimo starań krzyknął głośno, a w jego oczach pojawiły się łzy. Naukowiec zaczął ruszać nożem, wbijając się głebiej, na co dziecko zaszlochało, próbując powstrzymać wrzask. Narzędzie zostało wyjęte, a chłopiec zwiesił głowę, wyczerpany płaczem. Kilka minut później można było dostrzec minimalne ślady po regeneracji.

- Ciekawe... Ciekawe. - przytaknął agent. - Spróbujmy teraz czegoś poważniejszego.

Zanim nastolatek zorientował się o co chodzi poczuł niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Wrzasnął mimo woli, a echo rozniosło się po całym pomieszczeniu. Skierował swój zamazany od łez wzrok na przyczynę cierpienia. Jego oczy rozszerzyły się ponad granice ludzkich możliwości, gdy zobaczył wielki nóż kuchenny, zanurzony głęboko w jego ciele. Jak zachipnotyzowany wpatrywał się w wielkie strużki krwi płynące po jego ciele, aby potem wylądować na podłodze. Wrócił do teraźniejszości, gdy ból się nasilił. Mężczyzna wygiął nóż, sprawiając, że kolejna dawka ostrego bólu przepłynęła przez ciało chłopca.

- Proszę przestań! - łkał nastolatek. Nie chciał im dawać satysfakcji ze swojego błagania, ale ból był nie do zniesienia. - Proszę!

Naukowiec jeszcze przez chwilę poruszał nożem utkwionym w ciele chłopca, zmuszając go tym do płaczu, krzyku i próśb. Gdy narzędzie w końcu zostało usunięte, dziecko bezwładnie opadło na stół, ciężko dysząc.

- Obserwuj go i zapisz wyniki. - powiedział agent do jednego z mężczyzn wychodząc.

Chłopiec położył głowę na metalu, ciesząc się z zimna, którego dostarczało. Zatopił się w błogiej nieświadomości zapominając o bólu.

Peter zerwał się z niemym krzykiem na ustach, oddychając nierównomiernie. Rozejrzał się, ale nigdzie nie było śladu po ludziach w białych kitlach. Zaczął się podnosić, ale upadł pod wpływem bólu. Spojrzał w dół. Nie mógł złapać oddechu. Miał zabandażowaną ranę na piersi. Pod wpływem emocji wstał, ignorując ból. Wyrwał wszystkie kable, które uniemożliwiały mu wyjście z pomieszczenia. Chwiejnym krokiem podszedł do drzwi i chwycił klamkę. Nagle rozbrzmiał alarm, a chłopiec przykrył uszy rękoma, cofając się o krok. W drzwiach pojawił się Tony Stark z Brucem Bannerem. Nastolatek patrzył na nich z przerażeniem.

W jego oczach, w tych drzwiach stali naukowcy Hydry.

____________

Ohayo!

Tym razem trochę wspomnień:)

Miłego dnia/nocy 🤗

THAT'S ONE SENTENCE  irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz