— Jesteście absolutnie pewni, że powinniśmy tam iść?
Constantin siedział na zagraconym łóżku w pokoju wiedeńskiego hotelu, patrząc na kolegów z niezdecydowaniem, wymalowanym na twarzy.
Właściwie, to on w ogóle nie chciał tu na początku przyjeżdżać, ale skoro trener Horngacher nie powołał go do kadry A na zawody w Innsbrucku i Bischofschofen, uznał, że nie ma nic do stracenia. Po świętach nabawił się tak ostrej grypy żołądkowej, że w Oberstdorfie nie zakwalifikował się do konkursu, a Garmisch-Partenkirchen już nie wystartował, więc właściwie nie dziwił się tej decyzji.
Przedwczoraj jednak czuł się już dobrze, a dzisiaj, razem z kontuzjowanymi Andreasem Wellingerem i Markusem Eisenbichlerem, przyjechał do Wiednia na trzy dni. Nie żeby jakoś pasjonowały go wizyty w wielkich miastach, bo raczej wolał skocznię i góry, ale skoro koledzy proponowali, to głupio było się nie zgodzić.
Chcieli wybrać się dzisiaj na lodowisko, bo w Wiedniu Rathausplatz zmieniał się każdego roku w ogromną ślizgawkę, a Andreas zapewniał, że można się tam świetnie bawić, ale Constantina jakoś średnio przekonywał ten pomysł. Może dlatego, że nie był jakimś mistrzem w łyżwiarstwie, a może dlatego, że towarzyszyli mu dwaj kontuzjowani kumple, którzy teoretycznie powinni się oszczędzać, a jeśli cokolwiek by się im stało trener Horngacher powyrywałby całej trójce ich wątroby i kazałby im zjeść je na surowo.
— Nie marudź, dzieciaku — zaświergotał radośnie Markus, wciągając na siebie jednocześnie drugą parę spodni. — Tanja twierdzi, że tam jest świetnie, a ja zamierzam to sprawdzić...
No tak, Constantin, jako ten najmłodszy, nie miał zbytnio nic do gadania. Mógł oczywiście powiedzieć, że chrzani to wszystko i niech oni robią sobie co chcą, a samemu iść na piwo czy coś innego, ale przecież nie po to przyjechał tu z nimi, żeby teraz się na nich wypiąć. A poza tym, był mniejszością.
Również ubrał jakieś cieplejsze spodnie i łyknął na wszelki wypadek tabletki przeciwbiegunkowe, bo po Oberstdorfie i biegu do najbliższej łazienki pod skocznią wolał dmuchać na zimne. Wszyscy w trójkę wyszli z hotelu i skierowali się w kierunku przystanku tramwajowego. Dochodziła szesnasta, a do Rathausplatz mieli jakieś pół godziny drogi komunikacją miejską.
Oczywiście, nie byliby sobą, gdyby po drodze się nie zgubili, bo mimo że tylko Constantin był tu pierwszy raz, to zarówno Markus jak i Andreas nie znali miasta zbyt dobrze i parę razy zdarzyło im się skręcić w złą ulicę.
Kiedy jednak znaleźli się już w odpowiednim miejscu, Constantinowi opadła troszkę szczęka, na widok tej ślizgawki. Fasada ratusza, oświetlana różnokolorowymi światełkami budowała iście bajkowy klimat, a samo lodowisko było ogromne, dwupoziomowe i, przede wszystkim, pełne ludzi.
— Nieźle, co nie? — zapytał retorycznie Andreas, widząc minę Constantina i Markusa, którzy wyglądali naprawdę głupio, stojąc w miejscu i gapiąc się jak idioci w ludzi, sunących po gładkiej tafli. — Chodźcie, znajdziemy kasę i wypożyczalnię.
Oczywiście, żaden z nich nie był na tyle głupi, żeby targać własne łyżwy do Wiednia na kilka dni, a Constantin nawet nie był pewien, czy kiedykolwiek miał swoje łyżwy.
Tym razem obeszło się bez problemów, bo wypożyczalnia, oraz kasa znajdowały się praktycznie obok siebie, więc podeszli najpierw do wypożyczalni, jednak nikt aktualnie nie stał za ladą, żeby ich obsłużyć. Constantin, niewiele myśląc, nacisnął dwukrotnie dzwonek, taki jakim dzwoni się w restauracji, by przywołać obsługę.
I dokładnie w tym momencie całą trójka usłyszała dźwięk co najmniej kilku par łyżew, spotykających się z powierzchnią ziemii. Z zaplecza rozległ się podniesiony, męski głos, którego właściciel krzyczał w jakimś nieznanym im języku, najprawdopodobniej francuskim. Odpowiedział mu kobiecy, o wiele bardziej donośny i mocniejszy. Również po francusku.
CZYTASZ
kartenhaus | c. schmid ✔
FanfictionConstantin, podczas przypadkowej wizyty w Wiedniu, wpada na dziewczynę, dla której zupełnie traci głowę. Nie zna jej imienia, nie wie skąd jest, nie wie o niej zupełnie nic, prócz tego, że pracuje w wypożyczalni łyżew jednego z wiedeńskich lodowisk...