𝙋𝙧𝙯𝙚𝙠𝙡ę𝙩𝙚 𝙈𝙮𝙧𝙢𝙚𝙠𝙞

1.7K 77 14
                                    

   ⋇⋆✦⋆⋇

     Nico podążał za grupą herosów omijając gałązki i uważając na wystające zdradzieckie kamienie. Szli w głąb obozowego lasu aby pomóc rozstawić młodemu synu Hefajstosa swoje pułapki na nową wymyśloną grę terenową, którą oczywiście wymyślił Harley. Chejron ostrzegał, aby uważali na siebie bardziej niż zazwyczaj, las i tak już był pełen niebezpieczeństw ale ostatnio stał się jeszcze groźniejszy niż był. Nico nie musiał iść z nimi, ale Will zgłosił się na ochotnika do pomocy, a syn Hadesa i tak nie miał co robić więc również się zaproponował. Nagle przystanęli, zrobili to tak gwałtownie, że nastolatek prawie wpadł na towarzyszy przed nim.

— Myślę, że tą ostatnią pułapkę można umieścić tu! — Harley wskazał palcem chude drzewo i podbiegł do niego. — tak jest idealne.

Dzieciak zaczął coś montować przy drzewie uśmiechając się do siebie.

— Dzięki chłopaki, że pomogliście nam rozstawić te pułapki — założyła ręce na biodra i uśmiechnęła się spoglądając w kierunku młodego syna Hefajstosa.

— Nie ma sprawy Nyssa, ja i Nico zawsze chętni do pomocy — Will oparł się na ramieniu bruneta posyłając mu szelmowski uśmieszek.

— Spadaj — odepchnął chłopaka uśmiechając się pod nosem, chociaż próbował za wszelką cenę zrobić to z grobową miną.

— Spadaj — przedrzeźniał chłopaka — jak następnym razem przylecisz abym cie objął bo ci zimno też ci powiem spadaj.

Nico poczuł, że na jego policzki skrada się rumieniec. Może dlatego, że tej rozmowie przysłuchiwała się Nyssa? Posłał blondynowi kuksańca w żebra, na co ten zmierzwił mu włosy. W tym momencie podbiegł do nich Harley wymachując rękami i pokazując w kierunku drzewa.

— Mrów.. mrówka! 

— Mrówka? — spojrzała na niego zaskoczona Nyssa.

— Widziałem! Zamontowałem ostatnią z pułapek, możemy uciekać! — chwycił Nyssę za skrawek bluzy i zaczął ciągnąć w stronę obozu. Gdy spojrzał przed sobie zobaczył jakiś cień przelatujący obok, gwałtowanie się zatrzymał puszczając bluzę Nyssy. 

Przed nimi ukazała się mrówka. Nico natychmiast dobył miecza, Will natomiast wyciągnął strzałę z kołczanu przygotowując się do oddania strzału.

— Tędy! — wskazał Nico w lewo i już miał biec jednakże przed nimi ukazała się kolejna mrówka, odwrócił się za siebie i dostrzegł kolejną. — Szlag by to! Zostaliśmy otoczeni...

Nico był wściekły jak mógł pozwolić, aby ich otoczyły te wielkie szkaradztwa. Dał się zaskoczyć, już popełnił błąd. Rozejrzał się analizując sytuację, Nyssa coś mówiła na co Will jej przytakiwał ale Nico skupiał się na drodze wyjścia. Chejron mówił, że ostatnio potwory w lesie stały się silniejszy niż były i próbuje to wyjaśnić. Właśnie próbuje, coś mu nie idzie. Nie mieli szans pokonać tych myrmek. Byli otoczeni. Jeden miecz, łuk i parę narzędzi? To się nie mogło udać.

— Odciągnę jakoś ich uwagę — krzyknął Will — Nico biegnij z nimi i ich osłaniał.

Chłopak gwałtowanie odwrócił głowę w stronę Willa.

— Posrało cie? - posłał mu spojrzenie spode łba. — Masz tylko ten głupi łuk i parę strzał, do tego nie umiesz strzelać za dobrze!

— Dzięki, że we mnie wierzysz panie mroku — wymamrotał w kierunku Nica.

— Nie chce przerywać kłótni Romeo i Julii, ale te myrmeki się zbliżają! — krzyknęła Nyssa trzymając za kaptur Harley'a.

Nico miał plan. Wiedział, że może się źle skończyć. Wczoraj gdy próbował podróżować cieniem prawie zemdlał. Minęło dość czasu od walki z Gają a jego podróże cieniem jeszcze się nie uformowały. Od tego czasu nie przenosił tylu ludzi cieniem, ba, nawet nie próbował, jak już to były niewielkie dystanse od których i tak czuł się jedną nogą w grobie. Po wczorajszym większym przeskoku nie ma pojęcia czy da radę wytrzymać ten. Lepsza strata w jednej osobie aniżeli w czterech, nie?

— Chwyćmy się za ręce, ale szybko! 

— Po co? — zawołał Harley jednak i tak go posłuchali.

Nico schował miecz i pochwycił za jedną rękę Willa, za drugą Nyssę.

— Chyba nie planujesz skoczyć w cień głupku! — Will ścisnął go mocniej za rękę.

Syn Hadesa posłał mu lekki uśmiech w geście przeprosin i odwzajemnił mocny ścisk chłopaka.

— Nie możesz... zalecenie lek... — nie dokończył, bo rozmyli się w cień.


     Otaczała go ciemność, nie wiedział gdzie jest, nie chciał otwierać powiek, nie teraz. Słyszał tylko kropelki deszczu obijające się o okno. Pozwolił temu dźwiękowi rozchodzić się po jego głowie.

     Gdy powoli doszedł do siebie, postanowił otworzyć oczy. Był w swoim obozowym domku. Na zewnątrz było ponuro i lał deszcz. Po woli usiadł i przetarł oczy. 

Ile spał?

Przejrzał cały pokój i obok jego łóżka siedział chłopak. 

Will.

Zaczynał przypominać sobie, co zaszło. Żył. Teraz miał tylko nadzieje, że nie spał bardzo długo, bo syn Apolla go zabije. Jak na zawołanie chłopak na krześle uniósł głowę i zlustrował go błękitnymi oczyma, które Nikowi zawsze kojarzyły się wakacyjnym bezchmurnym dniem.

— Nareszcie, śpiąca królewna się obudziła — chłopak podniósł się z krzesła.

— Will... — Nico spuścił głowę, chciał uniknąć spojrzenia w te świdrujące go oczy starszego.

— Żadne Will — nastolatek zdzielił otwartą dłonią w głowę młodszego. — lekko mnie wystraszyłeś — utkwił wzrok w szybie.

— Ajj... — Nico pogładził się w zdzielone miejsce głowy.

— Nie walnąłem, aż tak abyś mi tu ajował! 

Nico mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Chciał zapytać ile spał, ale bał się wzniecić przypływ większego gniewu u chodzącego słońca, wściekłe słońce to groźne słońce. Już się nauczył. Usłyszał westchnięcie blondyna i odruchowo zerknął na niego.

— Zbieram się. Przyjdę później sprawdzić co z tobą. Na razie odpoczywał — przy ostatnich słowach posłał mu gniewne spojrzenie. Zmierzał ku drzwiom gdy jednak natrafił na jakiś opór. Młodszy chwycił go za rękach koszuli.

— Zostań — spojrzał mu w oczy. Obydwoje nie śmieli odwrócić wzroku od swych oczu. Willa hipnotyzowała ta ciemność wydobywająca się od młodszego, a syna Hadesa fascynowała ta jasność promieniująca z oczu starszego. — Proszę. — Nico odważył się przerwać ciszę jednakże dalej nie spuszczając spojrzenia z Willa. Jakby bał się, że gdy choć na moment odwróci wzrok ten rozpłynie się niczym mgła i nie pozostanie po nim nic, tylko ciemność.

Kto mu wtedy będzie oświetlał życie?

Nico pociągnął za rękaw koszuli aby starszy podszedł bliżej.

— No dobra - westchnął. — wygrałeś, posuń się.

Syn Apolla wgramolił się na łóżko obok bruneta. Usadowił się na plecach okrywszy kocem siebie i młodszego. Leżeli tak w ciszy, wsłuchując się w własne oddechy. Niczego im więcej nie było potrzeba. Ważne, że mieli kogoś bliskiego swemu sercu. 

Nico odwrócił się bokiem do Willa, na co starszy również poszedł w jego ślady. Leżeli teraz wpatrując się w siebie, dopóki Nico nie chwycił koszulki blondyna w swoją dłoń przykładając przy tym głowę do jego torsu. Will wtulił twarz w włosy syna Hadesa i oddali się w objęcia Morfeusza. 

Czasami nie potrzeba słów, a czynów.



One Shoty【Solangelo】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz