Więc gdzie jest ta gumka?

5.7K 356 205
                                    

Rozdział  będzie podzielony jakby na dwa. Akcja się zaczyna.
XoXoBlackWidow obyś nie miała takich przygód jak nasza Ivy.
Maffinka00 chowaj rozdział przed mężem.
oxxy-mm najlepsze dopiero przed nami 😂


Ivy

— Pan mówi poważnie? – zapytałam szczęśliwa, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie działo!

— Jak najbardziej. Zaczniesz kochana za tydzień, bo teraz i tak, jak sama widzisz, robimy tutaj remont – odpowiedział mi mój szef!

Tak! Szef! Dostałam pracę w niewielkiej, ale genialnej galerii sztuki! Ha! I to wszystko dzięki wypadkowi w restauracji sprzed kilku dni!

Najbardziej jednak byłam zaskoczona, gdy pan Michael poinformował mnie, że La Torre uprzedził go o tym, iż niebawem się do niego zgłoszę. Podobno powiedział, że nadawałam się do tej pracy jak nikt inny. Byłam absolutnie tego samego zdania, jednak nigdy nie pomyślałabym, że sztywniak mnie komuś poleci. Prędzej spodziewałam się zlecenia zabójstwa, ewentualnie oskalpowania mnie i obcięcia paznokci, czy coś w tym rodzaju, ale nie rekomendacji! Normalnie sztywny uzyskał u mnie dodatkowy punkt!

Byłam taka szczęśliwa, że wychodząc z mojego nowego miejsca pracy zadzwoniłam do Thomasa. Tym razem odebrał i pochwaliłam się, opowiadając mu o wszystkim.

Najlepsze było to, że nawet nie będę musiała szukać mieszkania, bo Tom potrzebował współlokatora, by podzielić wysoki koszt wynajmu apartamentu.

O losie, o życie moje kochane, nareszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło!

Przyjaciel wysłał mi wiadomość z adresem i po odpaleniu nawigacji, zobaczyłam, że to tylko piętnaście minut spacerem od galerii.

Ruszyłam szybkim krokiem przed siebie, by jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu Thomasa.

***********

— Ivy, za chwilę wychodzimy! – krzyknął Tom, pukając w drzwi wspólnej łazienki.

Postanowiliśmy iść na imprezę, świętować mój sukces! Mój współlokator stwierdził, że to, iż dostałam pracę w prestiżowej galerii sztuki to cud, za który trzeba dziękować niebiosom, wznosząc toasty za zdrowie Jezusa.

Osobiście nie mieszałabym do tego samego Boga, ale lekkie podejście do podniosłych spraw, cechowały tego idiotę.

— Już kończę! – krzyknęłam, przeciągając błyszczykiem po ustach.

W wolnym czasie jaki miałam zaraz po skończeniu studiów, podrasowałam swoje umiejętności w malowaniu się. Już nie robię z siebie emerytki-erotomanki (tak na swoją babcię mówił Thomas).

Wyszłam z łazienki i założyłam szpilki. A co?! Liczyłam, że skoro szczęście mi zaczęło sprzyjać, spotkam swojego księcia z bajki i wyląduje z nim w łóżku, a później będzie: „i żyli długo i szczęśliwie, a ona go nie ukatrupiła przypadkowo podczas ogrywania scen z Greya".

Całe szczęście, że mój kochany przyjaciel stawał się coraz bardziej rozpoznawalną osobą, przez co nie musieliśmy stać w długiej kolejce do klubu, bo ochroniarz nas wpuścił przodem. Słyszałam niezadowolone głosy za swoimi plecami, ale nie przejmowałam się niczym. Moje życie w tym momencie wyglądało lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, dlatego za nic w świecie nie popsuję sobie humoru, przejmując się jakimiś głupimi gadkami.

Wariacje rzeczywistości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz