Cipistycznie

5.4K 343 161
                                    

Luciano

Tydzień. W siedem dni musiałem ją przekonać, by została. To był priorytet. To był cel. To było wyzwanie. Musiałem zrobić wszystko by nie odeszła, jednocześnie nie demolując mi bardziej domu i nie wyżywając się na mnie.

Jednak to mogło być trudniejsze niż się spodziewałem i to z jednego powodu. Po prostu chciałem, by była obok. Myśl, że mogłoby jej tu nie być, była tak irracjonalnie bolesna, aż nie potrafiłem zrozumieć dlaczego. Dlaczego bolała mnie świadomość tego, że prędzej czy później to wszystko się skończy? Dlaczego nie chciałem zaakceptować tego, na co byliśmy umówieni?

Nie, to niedorzeczne! To było spowodowane tylko i wyłącznie przyzwyczajeniem się do niej i oczywiście genialnym seksie. Przecież ja naprawdę za nią nie przepadałem!

Irytowała mnie jej niezdarność, wkurzało nieokrzesanie, denerwował ten jej beztroski charakter i podejście do życia!

Otworzyłem szafkę, chcąc sięgnąć po talerz, jednak przypomniałem sobie, że wczoraj wszystkie rozpieprzyła. W sumie nie wiedziałem jak mogłem o tym nie pamiętać, skoro chodziłem po odłamkach porcelany.

Sięgnąłem w głąb szuflady, wyciągając tekturowe talerze i plastikowe kubki. Były tu na wypadek odwiedzin moich przyjaciół, ponieważ zawsze robili taki syf, że później uwalona zastawa nie mieściła się nawet do zmywarki, dlatego przy nich używałem tych rzeczy.

Przygotowane jedzenie ułożyłem na tacy i poszedłem do sypialni.

Było nawet miło, co mnie zaczęło zastanawiać. Myślałem, że będę musiał maskować moje zirytowanie i zdenerwowanie, a o dziwo tak nie było.

Nie było idioto, bo to co ostatnio jej powiedziałeś, to prawda! Lubisz ją i to z dnia na dzień coraz bardziej!

Niechętnie musiałem przyznać mu rację. Zaczynałem ją lubić. Nie przeszkadzała mi jej obecność w domu. Wręcz stał się on czymś więcej niż budynkiem. Choć niesamowicie mocno zawsze denerwował mnie bałagan, to nawet mnie już nie irytował ten syf, który robiła za sobą na każdym kroku.

— To jakie plany mamy na dziś? – zapytała, przełykając ostatni kawałek tosta.

Westchnąłem tylko, gdy opluła mnie resztkami chleba i odłożyłem na szafkę, tackę.

— Może namalujesz mój portret? – zapytałem z lekkim uśmiechem.

Byliśmy uziemieni. Ona nie zdawała sobie chyba sprawy z tego, jakie plotki wynikły po całej akcji na imprezie. Była tak zakręcona, że nawet nie zauważyła braku swojego telefonu, który schowałem, by przypadkiem nie zadzwoniła na policję, mówiąc, że ją przytrzymywałem w domu.

— Ale portret czy akt? – dodała z uśmiechem, po chwili się rumieniąc. — Znaczy portret, jasne będzie portret. – Pokiwała głową i wstała z łóżka.

Poszła do łazienki, a ja w tym czasie szybko sprawdziłem wiadomości na komórce. Dobrze, że nie wyrzuciłem poprzedniego telefonu, bo obecny leżał w kawałkach gdzieś w salonie na podłodze.

Jak tak dalej pójdzie, to ona będzie moją najkosztowniejszą inwestycją, która za chuja mi się nie zwróci.

Wiesz Lucian, za chuja to ona genialnie się zabiera. Znaczy, chodzi mi o to, że z nią mi jest bardzo dobrze. BARDZO DOBRZE! Tak cipistycznie.

Cipistycznie?

No takie fantastycznie, ale chodzi o jej cipkę, więc mi z nią jest cipistycznie!

Wariacje rzeczywistości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz