Inaczej z ciebie nie wyjdę

5.4K 365 196
                                    

Ivy

Obudził mnie pełny pęcherz, krzycząc, że zaraz popuści i obleje łóżko. Dlatego zerwałam się czym prędzej i podbiegłam do toalety.

Kurczaczki! Moje ciało było wymęczone, ten seks był chyba jeszcze lepszy niż poprzedni.

No ba, Ivy, to było genialne! Liczę na powtórkę jeszcze dzisiejszej nocy!

Zamilknij nierządnico! Wszystko komplikujesz!

Wcale nie! To wy komplikujecie! Seks jest prosty i mega przyjemny!

Dobra, nie gadam z tobą i tak niczego nie zrozumiesz.

Wysikałam się, umyłam ręce i twarz. Zaraz po tym weszłam z powrotem do sypialni i ubrałam na siebie swoje spodnie. Problem pojawił się, gdy nie umiałam znaleźć bluzki, dlatego ukradłam jeden z jego t-shirtów, z garderoby.

Torba z kilkoma moimi ciuchami nadal była w gościnnej sypialni.

Opuściłam cicho pokój i skierowałam się do kuchni, potrzebowałam kawy.

— Kochana! Ty pewnie jesteś Ivy – Zaskoczyła mnie kobieta, ale przypominałam sobie, jak sztywniak mówił o gosposi.

— Dzień dobry – powiedziałam cicho.

— Jestem Lena. Siadaj dziecko i zjedz coś – Podeszła do mnie i pociągnęła za rękę do stołu, na którym było przygotowane śniadanie.

Nie odzywałam się, tylko odrazu zaczęłam jeść. Byłam dość głodna.

To po nocnych harcach! Jedz, byś miała siłę na kolejne rundy, jak wróci Lucianek do domu!

Przewróciłam oczami. Chyba musiałam umówić się na wizytę u psychiatry, bo te głosy słyszałam coraz częściej i coraz wyraźniej.

Gosposia kręciła się po domu, a ja myślałam nad tym wszystkim. Wczoraj za dużo się działo, szczególnie dla mojego mózgu, który nadal nie umiał pracować w zadowalającej mnie prędkości.

Wychodziło na to, że... kurczaczki, nie chciałam o tym myśleć! To nic nie poprawiało, czułam się przez to jeszcze gorzej. Musiałam chyba pogadać z kimś, kto mógł ocenić tę sytuację z boku.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Thomasa. Całe szczęście miał czas się ze mną spotkać za godzinę.

Nie tracąc ani chwili, poszłam pod szybki prysznic i ubrałam się w swoje ciuchy. To by było na tyle, nie miałam więcej już nic swojego, a przydałby się jakieś przynajmniej majtki na zmianę.

Zastanawiałam się czy zamówić taksówkę, ale nie miałam aż tyle kasy przy sobie, szczególnie na ewentualną drogę powrotną.

Przecież sztywniak miał kilka samochodów, pożyczę jeden na trochę, nawet się o tym nie dowie. Choć z drugiej strony, ostatni raz prowadziłam samochód na egzaminie w liceum, który zdałam w piętnastym podejściu.

Ale przecież czasem jeździłam traktorem po polu na farmie dziadków, więc jednak jakąś praktykę miałam, dam radę. Poza tym te jego samochody to takie wypaśne były, że pewnie same będą jechać.

Poinformowałam Lenę o moim wyjściu i skierowałam się do garażu.

Przyglądałam się tym cackom, zastanawiając się który z nich wybrać.

W sumie poniekąd byłam dziewczyną milionera, czy tam miliardera, kij! Rekina biznesu, a to było tak samo prawdopodobne jak zostanie dziewczyną Bonda, Jamesa Bonda, dlatego przejadę się Astonem Martinem.

Wariacje rzeczywistości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz