- 11 - Zaczęte odliczanie

1.3K 81 4
                                    

Wszedłem do budynku Ligi i zobaczyłem Kurogiriego za ladą.

- Dzieńdoberek. - uśmiechnąłem się i usiadłem przy barze.

- Jest po 10. - mruknął.

- Naprawdę? - spojrzałem na zegar.
- Ah masz racje. -
- Gdzie polazła ta łapa? - zapytałem.

- Na spotkanie. -

- Spotkanie? -

- Więcej nie możesz wiedzieć. - wytarł szklankę.

- Szkoda że to tylko tym czasowe. Jest tak zabawnie. - pomachałam nogami do przodu i tyłu.

- Dlatego nie możesz za dużo wiedzieć. - odłożył szklankę na blat.

- A ile dokładnie mi zostało czasu? - zapytałem.

- Z 4 lub 5 dni. - wziął kolejną szklankę.

- Dobrze wychodzę. - wstałem z krzesła.

- Al~ . -

- Wrócę po 12! - wyszedłem z budynku.

Zacząłem iść przez plażę. Wreszcie po kilkunastu minutach dotarłem na moje osiedle. Podszedłem pod plac zabaw. Zobaczyłem jak dzieci siedzą w telefonach z zimnym wyrazem twarzy. Tylko coś stukały. Przypomniał mi się dzień kiedy Kacchan nazwał mnie Deku. Mimo tego że mnie odtrącałeś dalej szedłem za tobą. Byłem serio głupi. Podniosłem głowę w górę i zobaczyłem nie daleko idącego blondynka.

- Kacchan. - wyszeptałem a on odwrócił  się w moją stronę.

- Czego Izuku! - krzyknął wkurzony.

- Chciałem tylko pogadać Bakugou. - ucichłem. Czemu ten Deku musi taki być!

- Niby o czym. - podszedłem do niego.

- Twój Deku wróci za góra 5 dni. -
- Tylko tyle Kacchan. - uśmiechnąłem się.

- A po co mi to. - spojrzał na mnie.

- Przecież go lubisz. Na pewno nie możesz się doczekać jego powrotu. -

- Może tak może nie. -
- Lepiej wracaj bo policję zawiadomię. -

- To dlaczego tego nie robiłeś? - przybliżyłem się do niego tak że oddzielał nas tylko jeden krok.

- Bo m~am swoj~ę sprawy. -  Zaczerwienił się lettko.

- Rozumiem więc kryjesz mnie. - przybliżyłem swoją twarz do jego.
- Dziękuję. - pocałowałem go w policzek na co zrobił się cały czerwony.
- Wybacz ale muszę wracać. - odwróciłem się na pięcie.

- Czekaj! - złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę po czym przyciągnął do siebie i delikatnie mnie pocałował.

- C~. -
- Muszę iść już bo się spóźnię. - wymamrotałem i poszedłem powoli w stronę budynku ligi.

Dlaczego ja to zrobiłem? Znowu Deku przejął kontrolę nad ciałem. Wredny Nerd tylko popsuł mi plany. Jutro podwoimy stawkę. Spróbujmy złapać jakiegoś bohatera. Misja samobójcza wręcz, ale i tak nic nie stracę. Ciekawe kto to będzie?  Może to będzie jakiś z pierwszej 15 pro-bohaterów. Deku by się ucieszył prawda?

- Zatrzymaj się Izuku! - wykrzyczał ktoś za mną i się  odwróciłem w jego stronę.

- W czym mogę pomóc? - uśmiechnąłem się widząc policjanta.
- Ach no tak przepraszam za zniszczenia ale to było konieczne. - zaczął się trząść.

- Stój! -

- Nie chcę nic policji robić. - powiedziałem i wskoczyłem na dach.

Ciekawe gdzie jeszcze jest policja? W sumie kogo to obchodzi. Jeżeli nie pójdę teraz dostanę ochrzan od Tomury lub Kurogiego. Szkoda bo porobiłbym coś jeszcze. Zacząłem wracać do kryjówki ale w połowie drogi wybuch jakiś pożar nie daleko dlatego poszedłem na miejsce wypadku i zobaczyłem tam kogoś z granatową czupryną. Posiada silniki ciekawe. O kurwa zobaczył mnie. Lepiej jak już wrócę uliczkami. Wszedłem do pierwszej lepszej i po chwili usłyszałem kroki za mną.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytałem odwracając się.

- Deku. -
- Dlaczego? - zapytał podchodząc bliżej.

- Dystans! - wymierzyłem w niego pistoletem i się odsunął.

- Deku. - mruknął pod nosem.

- Nazywam się Izuku a nie Deku. - załadowałem pistolet.
- Powiec pa pa. - uśmiechnięty wystrzeliłem jeden z pocisków.

- Tu jest. - przybiegli z drugiej strony bohaterowie.

- Przepraszam w czym pomóc? - zapytałem chowając broń za plecami.

- Wybacz ale musimy cię złapać. - pojawił się nagle lód ale zdążyłem się uniknąć.

- Myślicie że to fer 5 na 1. - otrzepałem się z kurzu.

- Ale jest nas 4 skąd 5? - zapytał się czerwonowłosy.

- Przepraszam 3. - poprawiałem się po trawionym strzale.
- Kogo teraz? - podniosłem głowę wyżej.
- P~Przestańcie. - wymamrotałem płacząc. Przestałbyś Deku w końcu walczyć.

- Teraz! - ruszyli na mnie.

- Nie pozostawiacie mi wyboru. - uśmiechnąłem się i uniknąłem ponownie lodu.
Wybiegli na raz na mnie więc się cofnąłem i wskoczyłem na dach a oni za mną. Czyli naprawdę chcą mnie złapać. Przykro mi że przegrają ale co mam do tego. Zauważyłem że jednego nie ma. Uciekł ratować innych dlatego zaczęli za mną biec. Zaatakował mnie jeden z bohaterów swoim polem siłowym przez co odepchnął mnie na jakiś 1 km. Naprawdę jesteście głupi. Zrobiłem swój cios ręką i wielki podmuch powietrza ich zwalił. Zacząłem wracać do bazy i tym razem wróciłem bez przeszkód.
×××××××××××××××××××××

// Depresja // - PorzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz