Pov. Miko
Zostałem wepchnięty do mojej szafki wraz z debilem Aaronem. Alfy są aż takie tempe i nie wiedzą, że nie zamyka się jednej osoby w szafce, a tym bardziej DWÓCH? Słyszałem poza szafką cichy śmiech. Mogę dać sobie uciąć rękę, że to była debilna przyjaciółka debila, z którym teraz tkwie. Potem słyszałem kroki, które ucichły po chwili.
-Em... Miko?- zapytał mnie Alfa przerywając piękną cisze.
-Czego chcesz?- warknąłem i zanim się odezwał dodałem jeszcze. -Przestań na mnie chuchać-
-Niestety musze na ciebie chuchać, bo oddycham-
-Możesz równie dobrze przestać oddychać i zanieczyszczać powietrze dwutlenkiem węgla-
-Jak przestane oddychać to umre-
-Jak umrzesz to będzie o jednego debila mniej na tym świecie-
-Jak umrę to będziesz stał z trupem w szafce-
-Wezmę temperówkę i nie będzie twoich zwłok tu. Może jakieś kości i krew- powiedziałem. Ten debil coś jeszcze gadał, ale ja wolałem się rozmarzyć. Marzyłem o tym jak Aaron se zdechł, a ja pozbyłem się jego zwłok za pomocą temperówki. ścinki wyrzuciłem przez szparki u góry szafki. Widziałem z osoby trzeciej jak sprzątaczki zamiatają "śmieci" i wyrzucają do kosza. Mimo, że w marzeniach siedziałem w szafce to było przyjemnie, bo mogłem sobie usiąść, a nie stać i potem nogi będą mnie boleć.
-Masz pomysł jak stąd wyjść?- zapytałem przerywając mu jego monolog na temat mojej optymistycznej wizji pozbycia się idioty.
-Ash sobie poszła, więc miała na pewno to zaplanowane z kimś...- zaczął on dalej pieprzyć więc wyłączyłem się na chwilę. -Więc musimy poczekać aż sprzątaczki będą chodzić tędy i w tedy się odezwiemy by nas wypuszczono albo pozwolisz mi wziąć swój telefon i napiszę do kogoś z twoich znajomych by nas wypuścił-
-Czemu ja nie mogę tego zrobić z twoim telefonem?-
-Bo nie i tyle-
-Wolę poczekać na sprzątaczki niż dać ci kod do mojego telefonu-
-Okej to będziemy tak stać jeszcze z 3 godziny- uświadomił mnie chłopak.
-To chyba wolę zmienić decyzję na to byś wziął mój telefon-
-I super. Gdzie masz telefon?-
-O ile dobrze pamiętam, w któreś z tylnych kieszeni- gdy tylko to powiedziałem chłopak zaczął mi grzebać w kieszeniach. Czułem jak coś ucieka mi z tylnej kieszeni.
-Jaki masz kod?- zostałem zapytany. Najchętniej nie podawałbym mu kodu, ale zostaje zmuszony przez tą durną sytuacje.
-19982000- teraz pozostaje by nie czytał moich notatek. Po paru dłuższych momentach Alfa odezwał się.
-Za chwilę powinien przyjść jakiś twój znajomy- oznajmił jakby zadowolony. Czekaliśmy tak jeszcze z dobre pół godziny. Usłyszałem jak szafka się otwiera. Gdy tylko do moich uszu doszło skrzypienie wypchnąłem Aarona z mej szafki. Ten za pomocą jakiejś pieprzonej magii utrzymał równowagę poza moją szafką. Ja sobie wyszedłem kulturalnie i spojrzałem kto raczył mnie uratować. Zamarłem gdy zobaczyłem kto to... Zabrałem swój plecak spod szafki i uciekłem z miejsca sytuacji prawie płacząc. Zapomniałem o pieprzonym kluczyku do pokoju oraz o moim ukochanym telefonie, który został w łapskach znienawidzonej przeze mnie Alfy.
CZYTASZ
Mój pierwszy raz
FanfictionMiko Smith to szesnastolatek, który uczęszcza do drugiej klasy liceum. Do jego klasy dołącza Aaron Clause, który nie zdał do klasy trzeciej. Alfa ten bawi się uczuciami młodszego. Nic z tego dobrego nie wynika... #69 miejsce w kategorii gej 29.03.20...