Pov. Miko
Złapałem Aarona z nadgarstek i wciągnąłem do mieszkania. Nie chciałem by mój zapach roznósł się do innych domostw. Moja Omega doradzała mi same durne pomysły. Próbowała nawet coś zrobić, ale na całe szczęście jeszcze jej nie wyszło.
-Daj te zeszyty i idź- mruknąłem. W tym czasie też obróciłem się do czarno-niebiesko włosego. Od razu dostrzegłem w jego oczach porządanie. Zblirzył się do mnie na niebiezbiecznie małą odległość. Ja chciałem się odsunąć, ale moje ciało nie chciało współpracować. Jedyne co jeszcze wyraźnie pamiętam z tamtych chwil to jak Aaron wbija mi się w usta...
~~~
Obudziłem się przez jakiś ruch. Niechętnie otworzyłem oczy by zobaczyć co mnie wybudziło. Wystraszyłem się widząc, że przytula mnie Alfa. Próbowałem sobie przypomnieć co się działo po tym jak Aaron przyszedł. Zastałem luke w pamięci jedynie. Mimo iż moje kończyny bardzo ze mną nie chciały współpracować, jakimś cudem uderzyłem starszego. Ten mruknął coś pod nosem. Zastrzygłem uszami by może coś dosłyszeć. Chciałem się jakoś wygodniej obrócić, ale przez to zostałem jeszcze bardziej przytulony. Na całe szczęście ręce miałem wolne. Walnąłem go jeszcze raz, zdecydowanie mocniej.
-Uspokuj się kiciu. Jeszcze możemy poleżeć- wymruczał mi do ucha przyjaciel.
-Puszczaj lub zadzwonie na policje- warknąłem. Chciałem się uwolnić, ale muszę przyznać że przyjemnie się tyliło i słuchało głosu Alfy... Kurwa! O czym ja gadam? Przez gorączke mi padło na mózg.
-Już. Nie musisz się tak denerwować od razu kociaku- zostałem wypuszczony z pułapki zwanej też przytulasem. Odskoczyłem do chłopaka od razu. Przez to wylondowałem na podłodze, ale dzięki temu mój umysł odćmiło całkowicie. Zdałrm sobie sprawe co się działo wcześniej. Odsunąłem się najdalej od łóżka jak mogłem, pod ściane. Plecy oparłem o nią, kolana przyciągnąłem do klatki piersiowej, a głowe schowałem w kolanach. Nie chciałrm patrzeć na Aarona. Nie chciałem patrzeć na cokolwiek innego. Z moim oczu wypływały słone łzy. Nie chciałem by tak wyglądał mój pierwszy raz. Nie chciałem by był z tym debilem. Chciałem go pamiętać, ale może to lepiej, że nie pamiętam...
Poczułem, że ktoś mnie delikatnie obejmuje.-Nie płacz, kocie- powiedział to łagodnie. Nie brzmiał tak jak zazwyczaj. Jego głos był bardziej spokojny i delikatny. Podniosłem głowe zobaczyć czy to na pewno osoba, o której myślałem. No i tak jak się domyśliłem był to Aaron. -Nic już się nie dzieje. Wszystko będzie okej...- ostatnie zdanie powiedział mało przekonany. Starł łzy z moim policzków. Chciałem się odsunąć, ale ciało znów ze mną nie współpracowało.
-Aaron, proszę odsuń się- powiedziałem trochę się jąkając. Ten wykonał moją prośbę odsuwając się kawałem odemnie. Chciałem wstać, ale trzęsące nogi nie pozwoliły mi.
-Mogę jakoś pomóc?- zapytał znów przybliżając się do mnie. Kiwnąłem głową na tak. -Co takiego mogę zrobić?-
-Podasz mi ubrania? I sam się ubierz- mruknąłem wskazując na szafe i kupke ubrań gdzie były ubrania Alfy. Aaron wstał i z szafy wyciąfnął mi jakąś za dużą koszule w kolorze pastolowego błękitu, jakieś bokserki i granatowe dresy. Rzucił mi to, a sam podszedł do swoich ubrań.
Zarzuciłem na siebie sweter i trochę pomęczyłem z bokserkami i spodniami. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Oczywiście musiała to być moja siostra, bo nikt inny nie wszedłby do tego mieszkania.
Od razu spostrzegła mnie siedzącego przy ścianie i Alfe, który skończył się ubierać.-Co tu się dzieje? I kim ty jesteś?- warknęła do Aarona. Zanim ten zdążył otworzyć buzie ja powiedziałem:
-Sam go zaprosiłem by pomógł mi- powiedziałem lekko się rumieniąc. Nie chciałem by miał przeze mnie kłopoty.
-Mogłeś chociaż mi o tym napisać- widziałem w jej oczach gniew. Jak wcześniej patrzałem się na nią, to teraz gapiłem się na podłogę. -I dalej nie dostałem odpowiedzi, kim ty jesteś?-
-Jestem Aaron Clause, Alfa. Chodzę z Miko do jednej klasy- odpowiedział spokojnie. Poczułem, znów, na sobie gniewny wzrok siostry, ale nic nie powiedziała. Jedynie usłyszałem, że trzasnęła drzwiami. Czułem się okropnie za to, że ją okłamałem. Chciałem wstać i udało mi się to dzięki ścianie. Wzrok już miałem usiesiony by o nic się nie walnąć. Podszedł do mnie Aaron, jakby chciał mnie asekurować.
-Nie musisz mi pomagać. Zrobiłeś wystarczająco- mruknąłrm, a ten się zaśmiał. -Debil- powiedziałem, ale ten się jedynie uśmiechnął. Wziął mnie na tak zwaną "panne młodą". - Idź do kuchni- powiedziałem zanim ten otworzył buzie.
-Nie, nie, nie. Najpierw powiedz magiczne słowo- powiedział, ale i tak zaczął iść.
-Magiczne słowo to spierdalaj, ale jak narazie nie muszę go używać- uśmiechnąłem się wrednie. Ten coś mfuknął pod nosem. Zamiast do kuchni ten pajac poszedł do salonu. Posadził mnie na kanapie. Chciałem wstać, ale ten mnie ściągnął w dół, że znów siedziałem. -Czego chcesz?- warknąłem lekko zirytowany.
-Masz siedzeć. Co chcesz z kuchni?-
-Możesz mnie posadzić na blacie w kuchni, a nie na kanapie w salonie. No i mogę jeszcze chodzić. Nogi mam całe i zdrowe- mruknąłem i znów wstałem. Tym razem nie zostałem znów posadzony. Poszedłem powoli, bo nie mogłem szybciej, do kuchni. Słyszałem, że Alfa idze za mną.
-Będzie za mną cały czas tak chodzi?- zapytałem nie patrząc na niego.-Tak, no przynajmniej do godziny dziesiątej. W tedy muszę iść- powiedział jakby tego nie chciał.
-Jeżeli aż tak nie chcesz to mógłbyś zostać...- powoedziałem cicho. Czułem jak moje policzki stają się ciepłe. Cieszyłem się, że teraz głowe miałem schowaną w szafce. Nie mogłem znaleźć tego chrzanionego leku.
-Aż tak podszebujesz Alfy?- zapytał, ale na pewno nie usłyszy odpowiedzi. Nie miałem zamiaru mu odpowiadać. Znalazłem to czego szukałem. Wziąłem szklanke i wlałem go niej wody. Wypakowałem z plastiku tabletke i ją zażyłem pomagając sobie wodą.
-Chcesz coś zjeść?- zapytałem trochę od niechcenia. Nie chciało mi się nic robić. Jedyne co w tedy chciałem to położyć się i zasnąć na nasptępny tydzień.
-Nie- odpowiedział. -Pewnie dobrze gotujesz, ale chyba ci się nie chce-
-Zadam pytanie inaczej. Czy jesteś głodny?-
-Nie- znów zaprzeczył. Spojrzałem na niego.
-Po co wczoraj tu przyszedłeś? Kazał ci ktoś?- zapytałem zmieniając temat.
-Allan mówił, że chciałeś bym przyniósł ci lekcje- odpowiedział. Nie wydawało się, że kłamał.
-Nic takiego nie chciałem. Ty naprawdę pomyślałeś, że chcem coś od takiego debila jak ty?- powiedziałem lekko rozbawiony. Widziałem jak ten się zasmuca. Podszedłem do niego i go przytuliłem. -Nie chciałem cię urazić. Nigdy nie reagowałeś jak cię tak nazywałem- powkedziałem cicho. Czułem jak ten odwzajemnia mojego przytulasa. Poczułem jak moje serce zaczyna bić mocniej. Czy to jest miłość? Zakochałem się w takiej Alfie? Nie! To nie może być możliwe. Nie mogę kochać jakiś głupich Alf. To wszystko jest przez nie...
Z moich oczu znów poleciały łzy. Aaron się na mnie spojrzał pytająco.-Czemu kociak płacze?- zapytał zaczynając głaskać mnie pomiędzy moimi kocimi uszami.
-To przez...
~~~~~~
Jest w tym rozdziale aż 1083 słowa. Pobiłam w końcu swój rekord napisanych słów UwU
Jak wam dzień mija pączusie moje? Mam nadzieje, że rozdział go umili i w końcu zaczęła dziać się akcja!
CZYTASZ
Mój pierwszy raz
FanfictionMiko Smith to szesnastolatek, który uczęszcza do drugiej klasy liceum. Do jego klasy dołącza Aaron Clause, który nie zdał do klasy trzeciej. Alfa ten bawi się uczuciami młodszego. Nic z tego dobrego nie wynika... #69 miejsce w kategorii gej 29.03.20...