18

1.6K 87 13
                                    

W końcu nie zmrużyłem oka przez reszte nocy. Nawet jak próbowałem nie wychodziło. Mówi się trudno i czyta e-booki.

Rano odłożyłem telefon i wstałem niechętnie z łóżka. Mój współlokator jeszcze spał, a za godzine zaczynają się lekcje. Miałem się do niego nie odzywać, więc nie mogłem go obudzić. Z szafy wziąłem czarną, długą bluze. Na dworzu było ciepło, ale tylko taka bluza miała kaptur. Do mojej super bluzy zabrałem pastelowo błękitną koszulke z nadrukiem kota. Nie będzie jej widać, ale może zdejme bluze to ktoś zauważy to cudo. Dodatkowo zabrałem zwykłe, szare spodnie. Buty to były po prostu trampki koloru błękitnego.

Zabrałem mój prawie pusty plecak, bo miałem tam tylko książki na pierwszą lekcje, telefon, słuchawki i podręczną apteczke. Do lekcji zostało jeszcze sporo czasu, ale w parku znajdzie się jakieś zajęcie. Nie chciałem siedzeć w pokoju, bo jest tam nudno i nie bardzo chce być w pobliżu Alfy, z którą jestwm zmuszony mieszkać.

Wyszedłem z budynku gdzie aktualnie mieszkam. Powolnym krokiem skierowałem się do parku. Rozglądałem się, obserwowałem innych, widziałem jak różne istoty się cieszą. Niektóre z nich były jednak przyglębione. Jakoś nie obchodziło mnie czemu mają taki nastrój. Teraz ważniejsze jest, że mogłem pobyć sam z własymi myślami. Sam nie wiedziałem o czym, ale po prostu tak chciałem.

Idąc samotnie uliczkami parku, nogi doprowadziły mnie nad małe jeziorko. Woda była spokojna, nie było tutaj wiartu. Spojrzałem w niebio, było zachmurzone. Widoczne na choryzoncie były ciemne chmury.

-Będzie padać- wymamrotałem do siebie.

Zawróciłem, by uniknąć zostania zmokniętym. Może w szkole już ktoś będzie, a jak nie to będzie trzeba poczekać. Mój krok był dość szybki, ale nie na tyle by wyglądało jakbym biegł.

Gdy tylko dotarłem do budynku, którego większość uczniów nazywa więzieniem, na mojej mordzie pojawił się mały uśmiech. Niestety jak byłem już blisko szkoły dopadł mnie deszcz, na moje szczęście nie zmokłem jakoś bardzo, więc da się w tym chodzić. Na korytarzu nikogo nie zauważyłem, a bynajmniej nikogo z kim mógłbym gadać. Poszedłem do mojej szafki, by po prostu tam pójść. Zanim się do niej zbliżyłem, rozejrzałam się czy nie ma nigdzie Ash albo innego debila. Udało mi się nikogo takowego nie zobaczyć, więc otworzyłem szafke i schowałem tam plecak, pierw wyjmując z niego książke i telefon. Urządzenie schowałem do kieszeni bluzy, a podręcznik musiałem mieć w rękach. Chciałem zamknąć szakle, ale nagle... zamek się zaciął i nie mogłem.

Po dobrych 15 minutach męczenia się z tym gównem udało się. Mogłem w końcu udać się pod klase, by posiedzeć tam i poczekać na człowieka, którego zacząłem uważać za przyjaciela czyli Emili.

~~~~~
Odwieszam to coś, bo tak. Za to, że musieliście tyle czekać robie mały maraton. Oczywiście nie może to być tak bez okazji, więc jeżeli pod tym rozdziałem będzie 10 gwiazdek od razu wstawiam następny rozdział!

Mój pierwszy razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz