3

470 21 5
                                    

—Kim Taehyung proszony jest do gabinetu dyrektora, natychmiast. – po korytarzu rozległ się głos z głośników. Blondyn prychnął i ruszył w stronę sali z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Był pewien, że dostanie kolejną naganę za kradzież gum balonowych lub wagary.
—Słucham, Panie dyre... ktorze. – stanął w progu drzwi zamurowany widokiem funkcjonariusza policji.
—Usiądź, Taehyung. – poprosił mężczyzna siedzący za biurkiem. Chłopak posłusznie wykonał polecenie, czując wzbierające się w nim zdenerwowanie. Nie rozumiał, co robi policja w szkole.
—Jesteś podejrzany o zabójstwo ucznia czwartej klasy liceum, Choi Seungriego. – odezwał się brunet stojący w rogu pomieszczenia.
—Słucham?
—Starszy aspirant Jeon Jungkook. – przedstawił się, pokazując odznakę. —Pojedziesz ze mną. – oznajmił i podszedł do Taehyunga. Położył dłoń na jego ramieniu, zachęcając go do powstania.
—Nic nie zrobiłem, przysięgam!
—Spokojnie, będziesz się tłumaczyć na komisariacie. Do widzenia, dyrektorze. – ukłonił się lekko i wyszedł, ściskając bark blondyna.
—Niech mnie Pan puści. – syknął, próbując się wyrwać. —Nie potrzebuję pomocy w chodzeniu.
—To bardzo dobrze, że twoi rodzice nauczyli cię chodzić, jednak wolę mieć pewność, że nie zwiejesz. – mruknął, prostując się.
—Nic nie zrobiłem. – powtórzył, spuszczając głowę. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich uczniów i słyszał każdy najcichszy szept, który odbijał się echem w jego głowie.

Jeon usiadł na fotelu za biurkiem i oparł łokcie na blacie. Wpatrywał się w zagubionego chłopaka siedzącego przed nim z opuszczoną głowę.
—W tym roku kończysz szkołę, tak?
—Jak wsadzicie mnie do pierdla za coś, czego nie zrobiłem, to jej nie skończę. – warknął cicho, podnosząc wzrok na policjanta.
—Dlatego właśnie chcę cię przesłuchać. Nie trafisz za kratki, jeśli jesteś niewinny.
—Jak mam Ci udowodnić, że nic nie zrobiłem?
—Odpowiadaj na moje pytania. – odparł z delikatnym uśmiechem i otworzył notatnik. —Co robiłeś w czwartek rano?
—Spałem.
—Może sprecyzuję. Co robiłeś w godzinach między dziesiątą a trzynastą?
—Byłem wtedy na mieście.
—Co dokładnie wtedy robiłeś?
—Książkę piszesz? Jak ci powiem, że waliłem konia, to też zapiszesz? – prychnął, patrząc na starszego z pogardą.
—Zachowuj się, dzieciaku. Współpracuj, co?
—Nie pamiętam.
—To było wczoraj. – przypomniał, wzdychając cicho.
—Byłem na cmentarzu około jedenastej. Wcześniej spałem.
—A później?
—Poszedłem do znajomego. Siedziałem u niego do osiemnastej.
—Nazwisko tego znajomego? – spytał, spoglądając znad kartki na Taehyunga.
—Niepoważny jesteś? Nie wydam go na policję. – zaśmiał się cicho, odchylając się do tyłu.
—Co robiłeś podczas drogi?
—Co mogłem robić? Szedłem.
—Jaką drogą?
—Mam Ci podać adres? Chyba zwariowałeś!
—Uspokój się, Taehyung. Powiedz mi którędy szedłeś, jakie budynki mijałeś.
—Byłem w maku na Parkowej. Tyle pamiętam.
—Znałeś tego chłopaka?
—Ta.
—Kim dla ciebie był?
—Nikim. – mruknął, uśmiechając się pod nosem. Jeon westchnął głośno i zgarnął ręką włosy do tyłu. —Był moim wrogiem, nienawidziłem skurwysyna.
—Język. – upomniał go i zapisał informację w notatniku. —Jak się objawiała twoja nienawiść?
—Nie chcę iść do pierdla. – szepnął. Wiedział, że za stałe, grożące życiu lub zdrowiu, pobicia można zostać skazanym na kilka lat więzienia, a właśnie to robił. Miał w głowie postać swojej matki, która uczyła go, by nikogo nie krzywdzić i być dobrym człowiekiem. Wierzył, że obserwuje go z góry, dlatego nie chciał jej zawieść, a jednak wciąż i wciąż to robił.
—Z taką postawą wiele nie wskórasz.
—Biliśmy się parę razy, okej? Nie zabiłem go.
—Dlaczego dochodziło do bójek?
—Z różnych powodów. Nie trawiliśmy się nawzajem i to tyle.
—Spotkałeś go w czwartek około godziny dwunastej?
—Chcę wrócić już do domu.
—Chcę skończyć moją pracę. Soonmin, przypilnuj go. – podniósł się z fotela i opuścił pomieszczenie, zostawiając Kima z ochroniarzem. Taehyung uderzył czołem w blat.
—Nie zrobiłem tego, mamo.

Crime	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz