21

372 17 1
                                    

Taehyung przeciągnął się na łóżku, wsuwając ręce pod poduszkę. Jęknął cicho, słysząc lekkie chrupnięcie w kręgosłupie. Otworzył szeroko oczy, czując coś chłodnego pod palcami. Powoli podniósł poduszkę i wciągnął głęboko powietrze, widząc czarny pistolet leżący na białym prześcieradle. Przez jego głowę przepłynęło wiele myśli, a jedną z nich było zabranie broni, na co nie zdający sobie sprawy z konsekwencji Kim, pokusił się i szybko podniósł pistolet, który następnie wsunął za pas swoich spodni, zakrywając to naciągniętą w dół bluzą. Pisnął głośno, kiedy do pokoju wszedł Jungkook, witając się z nim.
—Matko, czemu tak krzyczysz? – westchnął, zatrzymując się przy drzwiach.
—Wystraszyłeś mnie.
—Chodź, zrobiłem śniadanie. – uśmiechnął się delikatnie, zapraszając młodszego ręką. Taehyung przełknął głośno ślinę i udał się za Jeonem do jego kuchni. —Jak zjesz, dam ci tabletkę na ból głowy. – oznajmił z uśmiechem na twarzy, podając blondynowi talerz. Kim niewiele mówił, kiedy Jungkook podejmował jakiś temat. Ciągle myślał o broni w jego spodniach, która wbijała się się lufą w jego brzuch, przyprawiając go o zdenerwowanie, które objawiało się w lekkim drżeniu dłoni i kropelkach potu na jego skroniach. Kilka razy upewniał starszego, że wszystko jest dobrze, tylko boli go głowa, a Jeon nie chcąc się do tego dokładać, skinął głową i zakończył temat dziwnego zachowania blondyna.
—Oh a tak w ogóle, dobrze spałeś?
—Tak, dziękuję. Przepraszam, że spałeś na kanapie. Ja mogłem tam spać. – mruknął, myśląc, że gdyby rzeczywiście spał na kanapie, nie znalazłby pistoletu i co najważniejsze, nie ukradłby go. Chociaż jeszcze tego nie zrobił, broń wciąż jest w domu jego właściciela. Kradzież jest kradzieżą kiedy przedmiot zostanie wyniesiony z miejsca, w którym był.
—To nie problem, mam rozkładaną kanapę, więc też się wyspałem. – uśmiechnął się lekko, spoglądając w oczy chłopca, które podróżowały wzrokiem po całym pomieszczeniu, byleby nie spojrzeć na szatyna. —Co się dzieje?
—Nic, tabletka jeszcze nie zadziałała i wciąż boli mnie głowa. Wrócę już do siebie, żeby Ci nie przeszkadzać. Pewnie dzisiaj pracujesz?
—Tak. Odwiozę cię. Nie będziesz szedł taki kawał.
—Nie, ja... uh dobrze. – westchnął, wiedząc, że nie ważne ile wykłócałby się z Jeonem i tak nic nie osiągnie, więc się zgodził.

Powietrze głośno wypłynęło z ust Taehyunga, kiedy samochód funkcjonariusza zniknął z jego oczu. Wszedł szybko do domu, wyciągając pistolet ze spodni. Rzucił go na stół i złapał się za głowę, ciągnąc końcówki swoich włosów, jakby chciał je wyrwać.
—Kurwa, kurwa, kurwa. – powtarzał w kółko, krążąc po pokoju. —Co ja zrobiłem, boże, co zrobiłem? – zatrzymał się, wbijając wzrok w glocka leżącego na stole. Do jego uszu dotarł dźwięk dzwonka, więc nie marnując ani chwili odwiedzającej go osoby, otworzył drzwi.
—Hej, Tae. – szeroki uśmiech wstąpił na twarz rudowłosego chłopaka, który nie czekając na pozwolenie, wślizgnął się do mieszkania Kima. Spanikowany Taehyung zgarnął go szybko w swoje ramiona, powoli przesuwając się w stronę blatu, z którego zwinnie zabrał pistolet i wsunął go do tylnej kieszeni swoich spodni. —Coś się stało?
—Nie nic, po prostu zdążyłem za tobą zatęsknić. – zaśmiał się cicho, czochrając włosy młodszego.
—Od wczoraj? – uśmiechnął się delikatnie, siadając na kanapie, z której nie sypały się już gramy kurzu.
—Wiesz, że ja zawsze za tobą tęsknię. – odparł, odwzajemniając uśmiech.
—Co się wczoraj stało? Szybko wyszedłeś i nawet nam nie powiedziałeś.
—Ah, rozbolała mnie głowa, a was nie mogłem znaleźć. Nic poważnego. Lepiej mów co się działo z Yoongim.
—Co? Co się działo z Yoongim? – spytał, a zdziwienie pojawiło się na jego twarzy. Jego oczy wyrażały chęć poznania odpowiedzi, których Taehyung nie chciał mu udzielić. Jimin nie pamiętał zapewne nic z tego, co robił z Minem, a Kim miał tylko nadzieję, że ich miętowowłosy przyjaciel nie stracił wszystkich wspomnień z wczorajszej nocy i pamięta, jak namiętnie całował się z Parkiem na środku parkietu, co chwila zjeżdżając dłońmi na jędrne pośladki rudzielca, który za każdym razem podnosił jego ręce z powrotem na swoje plecy, chcąc, by Yoongi objął go, trzymając go tak blisko siebie, że małe ciałko Jimina eksplodowałoby od wydzielanego przez starszego ciepła.
—Ah widziałem was razem, pijących drinki i myślałem, że coś później robiliście. – odparł, wzruszając lekko ramionami. Przecież nie powiedziałby, że z bardzo bliska widział ich namiętne zbliżenie. A mógłby, gdyby zależało mu na zawstydzeniu Parka.
—Nic takiego nie pamiętam. – westchnął cichutko, odchylająca do tyłu głowę. —Za dużo wypiłem, żeby pamiętać. – zaśmiał się, spoglądając na Kima. —A ty dużo pamiętasz?
—Niewiele robiłem poza piciem, więc nie mam wielu rzeczy do pamiętania. Za to widoku Namjoona z dwoma laskami na jego kolanach, którym na przemian wpychał język, a później pewnie i kutasa, do gardeł, raczej niestety nie zapomnę. – jęknął, przypominając sobie ową sytuację, a Jimin wybuchł śmiechem, ciesząc się, że tego nie widział.

Park nie został u Taehyunga długo, mówiąc, że musi odebrać swojego brata od sąsiadki, a blondyn poczuł ulgę słysząc to. Głośno wypuścił powietrze z ust, kiedy zamknął drzwi za przyjacielem. Sięgnął dłonią do tylnej kieszeni swoich spodni, skąd wyjął pistolet, który chyba przysporzy mu więcej problemów, niż myślał. Kim dokładnie oglądał broń z każdej strony, myśląc, co mu strzeliło do głowy, żeby ją ukraść. Jungkook na pewno zorientuje się, że brakuje jego broni, którą chował pod poduszką w swoim łóżku. Taehyung dopiero teraz zaczął się martwić tym, że zapewne był jedyną osobą, która przebywała w ostatnim czasie w sypialni Jeona bez niego, a jako że Jungkook wcale nie jest głupi, domyśli się, że to Kim ukradł glocka, kiedy spał w jego mieszkaniu. Kolejna fala nerwów oblała ciało blondyna, który chodził w kółko po pokoju, nie spuszczając wzroku z pistoletu leżącego na środku stołu. Co jakiś czas ciągał za końcówki swoich włosów, wyrywając kilka z nich. Mrugał szybko, kiedy jego oczy przepełnione były łzami i piekły go. Musiał wymyślić, gdzie ukryć broń, by nikt jej nie znalazł. Pomyślał o każdej szufladzie, półce z ubraniami, szafce, w której mógłby schować pistolet, jednak wszystko to wydawało się mu koszmarnie banalnie i gdyby ktoś chciał znaleźć u niego broń - zrobiłby to szybko i bez większego problemu. Pod poduszkę też nie mógł jej włożyć, bo jeśli Jeon sam ją tam trzymał, a przyszedłby, by jej poszukać, na pewno sprawdziłby tamto miejsce. Zdenerwowany bez żadnych pomysłów zdecydował, że będzie ciągle nosił przy sobie pistolet i wydawało się to być najmądrzejszym wyjściem. Szukając broni w mieszkaniu, nikt nic by nie znalazł, bo ta cały czas byłaby w spodniach blondyna, który ze spokojem pozwoliłby przeszukać cały dom, mówiąc, że nie ma nic do ukrycia. Dlatego włożył pistolet do prawej kieszeni z przodu swoich spodni i opadł na kanapę, gdzie zasnął ze wszystkich nerwów, jakie objęły jego ciało.

___

To się porobiło uhuhu

Crime	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz