W swoim dwudziestosześcioletnim życiu, Jimin musiał zmierzyć się z wieloma krępującymi momentami. Nie miał jednak nigdy większego problemu, żeby przełamać tę przysłowiową, niezręczną ciszę podczas spotkań z nowopoznanymi ludźmi. Można powiedzieć, że w jego towarzystwie niemożliwym było się nudzić czy stresować. Działał na innych odprężająco, niczym ciepła, dopiero co sparzona, melisa. Potrafił zagadać się praktycznie z każdym, a jego entuzjazmem i szerokim śmiechem nie szło się nie zarazić.
Jednak obecna sytuacja była dość specyficzna. Po niespodziewanych odwiedzinach Jungkooka, Jimim potrzebował dłuższej chwili, żeby na spokojnie przetrawić to, co właśnie miało miejsce. Wygarniając modelowi swoje żale i uwagi co do jego osoby, był pewien, że właśnie wbija sobie gwóźdź do trumny. Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy po serii nieciekawych epitetów rzuconych pod adres Jeona, ten oznajmił, że przyjmuje go do pracy.
Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet teraz, kiedy siedzieli już w samochodzie Jungkooka, jadąc do jego domu, Jimin nadal miał wątpliwości co do autentyczności tej sytuacji. Atmosfera panującą między mężczyznami była tak napięta, że można było kroić ją nożem. Jimin miał wrażenie, że miękki, luksusowy fotel samochodu, o który i tak ledwo co się opierał, palił jego ciało. Nie widział co ma zrobić z rękoma ani gdzie się patrzeć. Tępe wpatrywanie się w przednią szybę wydawało się takie sztywne; wyjecie telefonu też odpada, bo nie chciał wyjść na ignoranta. Godnym zainteresowania obiektem stały jego palce, którymi zawsze mógł się pobawić, ale nie mógł pozwolić, żeby Jungkook pomyślał, że onieśmiela blondyna swoją osobą i dlatego ten opuścił głowę. Zerknięcie w stronę modela nawet nie wchodziło w grę, więc Jimin postanowił w końcu wbić wzrok w boczną szybę i obserwować przewijący się za oknem miejski krajobraz. Chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedział jak ma się zachować ani co powiedzieć. Miał zacząć rozmowę? Może powinien przeprosić za swoje wcześniejsze słowa? Chociaż nie. Nie będzie przepraszał. To co powiedział było prawdą i niczego nie żałował.
Znał Jungkooka dopiero kilka godzin, ale już zdążył się przekonać, jaki kawał z niego skurczybyka. Jimin nigdy nie należał jednak do pokornych i bojaźliwych osób. Nie da sobie wejść na głowę. Co to to nie.
Wiedział, że nowa praca nie będzie łatwa. Wiedział, że podjął się cholernie ciężkiego zadania. W końcu opieka nad dwójką małych dzieci, to nie przelewki. Będzie musiał wykazać się dużą odpowiedzialnością i trzeźwością umysłu. Od teraz musi być bardzej czujny i mieć oczy dookoła główy. Jego kreatywność również zostanie wystawiona na próbę, bo dzieci szybko nudzą się swoimi zajęciami i będzie trzeba wymyślać im coraz to nowsze zabawy.
Z pewnością będzie padnięty po ciągłym pilnowaniu pełnych energii i nieustannie trajkoczących dziewczynek. Jednak mimo to, uśmiech mimowolnie cisnął mu się na usta, kiedy pomyślał tych szkrabach, które pozna już niedługo. Uwielbiał dzieci. Może nigdy nie był profesjonalną opiekunką, ale wiele razy wcielał się w jej rolę.
CZYTASZ
There for u {Jikook}
FanfictionJungkook jest światowej sławy modelem zarabiającym krocie. Mało kto wie jednak, że kiedy podpisuje kolejny kontrakt, w domu czekają na niego stęsknione córeczki. Z braku czasu dla dzieci, samotny ojciec postanawia zatrudnić opiekunkę, która przejęła...