A/n Hejka! Powoli zbliżamy się do końca naszej opowieści, a w związku z tym mamy do was pytanie odnośnie drugiej części. Czy chcielibyście by takowa powstała i bylibyście zainteresowani jej przeczytaniem?
Dajcie znać co o tym myślicie i nie przedłużając, życzymy miłej lektury!
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, kiedy blondyn wszedł do pomieszczenia. Jego oddech był nierówny, a rzęsy trzepotały szaleńczo jakby nie traciły nadziei, że widok tej starej, ciasnej kawalerki był jedynie fatamorganą. Zacisnął drżące palce na materiale swojej koszuli i cofając się o krok, poczuł chłód stojącej za nim, twardej ściany. Wstrzymał oddech, a przez jego ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze, gdy przed oczami przeleciała mu scena sprzed paru godzin.
Widział Jungkooka. Tego samego, który uśmiechał się promiennie ukazując królicze ząbki. Tego samego, który zaplanował dla niego całą wycieczkę i śmiał się z nim na całe gardło. Tego samego, który całował go, nie zważając czy ktoś na nich patrzy. Tego samego, który uklęknął przed nim na jedno kolano i spojrzał mu prosto w oczy, jakby był najważniejszy we wszechświecie.
Lecz tamten mężczyzna zdawał się być teraz jedynie małym zdjęciem z polaroidu, które z każdą chwilą blaknęło coraz bardziej, tracąc swoje piękne barwy. Stała wtedy przed nim zupełnie inna osoba. Jakby ktoś całkiem obcy przejął nad nim kontrolę, decydował co pomyśli, co powie i co zrobi.
Odtwarzał to wspomnienie w kółko i w kółko, ale nie potrafił zmienić nastawienia. Mógłby spojrzeć na nie z każdej możliwej perspektywy, lecz żadna nie otarłaby łez spływających wolno po jego policzku. W żadnej z nich Jungkook nie pchnąłby go delikatniej. W żadnej nie próbowałby go zatrzymać lub przeprosić.
To się zwyczajnie nie trzymało kupy. Nie mógł mu tego zrobić. Nie mógł tak po prostu przestać być dla niego ważny. Musiał zrobić coś nie tak. Musiał popełnić jakiś błąd.
Przecież wszystko co razem przeżyli było takie prawdziwe. Takie niezaprzeczalne. Chyba że...
Przypomniał sobie zachód słońca w Disneylandzie. Może miał wtedy rację i niepotrzebnie uległ czarującym słowom, które na chwilę zamydliły mu oczy. Może te wszystkie uczucia od początku były jednostronne. Może Jungkook nadal ma go za brudną dziwkę. Może powinien w końcu przyjąć to do wiadomości, że nigdy nie będzie nigdzie pasował i przestać wierzyć, że może być inaczej.
I nawet jeśli rzeczywiście tak było, to i tak nie było to tym, czego Jimin bał się najbardziej. Zniósłby jego niekończące się obelgi, poniżanie i kłamstwa. Mógłby wparować przez drzwi tu i teraz, powiedzieć jaki jest obrzydliwy, że nic do niego nie czuje, a nawet zatłuc go na śmierć i splunąć na twarz, a on nadal nie miałby ochoty wypłakiwać się w żadne inne ramiona, całować innych ust i topnieć pod dotykiem obcych rąk.
CZYTASZ
There for u {Jikook}
FanfictionJungkook jest światowej sławy modelem zarabiającym krocie. Mało kto wie jednak, że kiedy podpisuje kolejny kontrakt, w domu czekają na niego stęsknione córeczki. Z braku czasu dla dzieci, samotny ojciec postanawia zatrudnić opiekunkę, która przejęła...