Następnego ranka Jimin jeszcze przez długi czas udawał, że wciąż śpi. Nie przeszkadzało mu chłodne powietrze owiewające jego nagie plecy, ani twarda podłoga wyściełana jedynie cienkim kocem. Nie zwracał uwagi na domagające się rozprostowania, odrętwiałe kończyny ani drażniący wyczulone zmysły zapach świątecznego świerku, pod którym przyszło mu spędzić ubiegłą noc. Rozkoszował się za to hipnotyzującym ciepłem unoszącej się i opadającej klatki piersiowej Jungkooka, która robiła za jego poduszkę. Skupiony był na wydmuchiwanym przez śpiącego mężczyznę powietrzu, rozwiewającym jego pełną choinkowych igieł grzywkę i wpatrywał się w swoje odbicie, które mieniło się na błyszczącej, czerwonej bombce zawieszonej na najniższej z gałązek bożonarodzeniowego drzewka.
Obraz jego zarumienionej twarzy był trochę zniekształcony, jednak równie czerwone, co tymczasowe zwierciadło, plamki zdobiące jego własną szyję oraz odkryte ramiona były doskonale widoczne. Tych pozostałych, znajdujących się na innych częściach ciała, choć nie był w stanie zobaczyć, był równie świadomy. Domyślał się, że przybrały też inne kolory, dekorując jego skórę różnymi odcieniami fioletu oraz różu.
Jimin zaśmiał się pod nosem na myśl, że teraz to on mógłby uchodzić za taką bożonarodzeniową choinkę. Ma już igły wplątane we włosy i dziesiątki kolorowych plamek imitujących bombki. Brakuje mu tylko światełek.
W tamtym momencie jego myśli pozbawione były jakichkolwiek zmartwień. Kiedy sytuacja z dziewczynkami uspokoiła się i małe łobuziaki spały już smacznie, odbyli z Jungkookiem długą rozmowę. Po tym, co wtedy usłyszał, po prostu nie mógł chować urazy. Jego serce krajało się na myśl o tym, co Jungkook musiał przeżywać i jednocześnie pluł sobie w brodę, za to, że przez myśl mu nie przeszło, że może to wcale nie on jest tym najbardziej poszkodowanym. Starał się jednak nie zaprzątać tym sobie głowy, bo teraz wszystko było już dobrze. I tak naprawdę wiedział to od momentu, kiedy ubiegłego wieczoru postanowił włączyć telewizor, a postacią, która pojawiła się na ekranie był właśnie Jungkook. Jungkook wypowiadający te dwa, piękne słowa, które aż do chwili obecnej dźwięcznie odbijały się w jego głowie oraz którymi wczorajszej nocy jego serce utulone zostało miliony razy w akompaniamencie z powstającymi na gładkiej skórze malinkami.
- Kocham cię – szepnął, jakby nadal nie miał dosyć, po czym wtulił się w zagłębienie szyi mężczyzny, który odruchowo przyciągnął jego ciało jeszcze bliżej.
- No to są kurwa jakieś żary! – nagły krzyk, tak niepasujący do panującej dotychczas ciszy, zbudził niczego nieświadomego Jungkooka, który zaalarmowany hałasem poderwał się do siadu, zrzucając tym samy ciało blondyna, którego czoło uderzyło w twarde panele.
- Oj! – syknął brunet, reflektując się i nachylając się nad blondynem. – Nic ci nie jest? – zapytał, śmiejąc się z jego obrażonej miny.
CZYTASZ
There for u {Jikook}
FanfictionJungkook jest światowej sławy modelem zarabiającym krocie. Mało kto wie jednak, że kiedy podpisuje kolejny kontrakt, w domu czekają na niego stęsknione córeczki. Z braku czasu dla dzieci, samotny ojciec postanawia zatrudnić opiekunkę, która przejęła...