Rozdział 10

1.5K 114 29
                                    

Levi doskonale pamiętał moment, w którym Erwin po raz pierwszy usłyszał o Erenie.

Było to tuż po powrocie z pewnej pamiętnej ekspedycji. Podczas ich nieobecności ludność za murami została ponownie zaatakowana. Niestety nie był to przypadek. Eren, którego imię mieli niebawem poznać wszyscy, dzięki nagle odkrytej u siebie mocy tytana zablokował wtedy wyrwę w murze. Po tym zdarzeniu był zbyt słaby, by o własnych siłach wrócić do bazy. Znalazł się pod obserwacją Żandarmerii. Umieszczono go w lochu.

Erwin błyskawicznie zadecydował o tym, aby go odwiedzić. Wcześniej dowiedział się też o kluczu, w posiadaniu którego był Eren. Wiadomość o tym, że w piwnicy Yaegerów znajdują się informacje, które mogą rzucić nowe światło na naturę tytanów oraz otaczający ich świat, wzbudziła poruszenie wśród wszystkich zwiadowców. Nikt jednak nie przejął się tym faktem tak bardzo, jak dowódca ich oddziału.

Gdy Levi i Erwin czekali na korytarzu, aż pozwolą im zejść do Erena, widział na twarzy swojego byłego kapitana ogromne poruszenie. Smith wpatrywał się w trzymany przez siebie klucz w milczeniu. Przez te lata Levi jednak zdążył już go dobrze poznać. Wiedział, że w jego głowie trwa teraz prawdziwa gonitwa myśli. Westchnął i oparł się plecami o ścianę.

– Chyba specjalnie każą nam tyle czekać. Co ty na to, aby skoczyć coś zjeść? Ten gówniarz nam nigdzie nie ucieknie. Słyszałem, że oprócz tego, że siedzi w lochu, jest też przypięty łańcuchami. Nie wydostanie się stamtąd, nawet jeśli jakimś cudem przemieni się w tytana. Cholera, wciąż nie mogę w to uwierzyć... Tytan, który żył sobie wśród nas... Erwin?

Levi spojrzał na wyższego od siebie mężczyznę i uniósł jedną brew w wyrazie rozdrażnienia. Miał wrażenie, że ten w ogóle go nie słuchał.

– Nie jestem głodny. Levi, musimy go zdobyć, za wszelką cenę. – Erwin odezwał się dopiero po chwili. Nie odrywał spojrzenia od złotego klucza. – Ten chłopak jest bardzo ważny. Musi znaleźć się u nas. Najlepiej by było, gdyby wylądował w twoim oddziale.

Levi parsknął i spojrzał w sufit.

– Już widzę jak mój oddział przyjmuje go z otwartymi ramionami... Na pewno ucieszą się, gdy każę im współpracować z wrogiem.

– Nie wiemy, skąd wzięła się u niego ta moc. I czy rzeczywiście ma wobec nas wrogie plany. Wiem jednak, że możemy ją wykorzystać do własnych celów. Wyobrażasz sobie wyprawy za mur razem z tym chłopakiem? Walka z tytanami wyglądałaby zupełnie inaczej...

– Nie rozpędzałbym się aż tak na twoim miejscu – Levi przerwał Erwinowi i spojrzał na niego poważnie. – Nie wiemy, czy damy radę go kontrolować. I czy w ogóle możemy mu zaufać. Podobno zaatakował swoją przyjaciółkę. Trzeba na niego uważać.

– Hm... Moim zdaniem chłopak nie ma powodu, żeby kłamać. Ale nie martwiłbym się o to, dopóki mamy ciebie. Jeśli nigdzie nie znikniesz, myślę, że sobie z nim poradzimy. – Erwin w końcu spojrzał na Leviego i uśmiechnął się lekko. – Spokojnie dałbyś mu radę, gdyby nagle zaczął szaleć.

– Pewnie tak. Choć nie podoba mi się perspektywa zabijania dzieciaka. Zwłaszcza, jeśli sam twierdzisz, że jest niewinny.

Erwin przygryzł wargę i spojrzał w bok.

– Właśnie, Levi, jeśli o to chodzi...

Smith ściszył głos i nachylił się do Leviego, aby powiedzieć mu coś szeptem. Levi poczuł przyjemne ciepło i łaskotanie tuż przy twarzy. Szybko jednak przestał zwracać uwagę na to, że Erwin stoi tak blisko niego. Rozszerzył lekko oczy, słuchając planu dowódcy. Po chwili zmarszczył brwi i spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem.

"Tylko jeden człowiek". ||  ERURI  || [Completed] +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz