-Profesorze Dumbledore, możemy porozmawiać?- zapytałam dyrektora, wchodząc do jego gabinetu.
-Naturalnie panno Granger.- wskazał dłonią fotel naprzeciwko biurka- Dropsa?- pokręciłam głową- Więc co cię do mnie sprowadza?
-W trakcie wojny, razem z Ronem i Harrym widzieliśmy jak Voldemort zabija profesora Snape'a we wrzeszczącej chacie. Ze względu na jego poświęcenie dla zakonu chciałam mu zapewnić godny pochówek, niestety ciało profesora zniknęło, nie ma go ani w chacie, ani w Wielkiej Sali. Po prostu zniknął. Chciałabym się dowiedzieć, czy wie pan co się z nim stało?- zapytałam.
-Przykro mi Hermiono, ale prawdę mówiąc nie widziałem Severusa od początku bitwy. Nie mam pojęcia gdzie może się znajdować.- brzmiał tak jakby w ogóle nie przejął się tym faktem.
-W takim razie niech pan wyśle kogoś na poszukiwania.- zażądałam.
-Zapewniam cię, że nie ma takiej potrzeby. Wojna się skończyła, jesteśmy wolni, nie przejmuj się takimi nieistotnymi szczegółami. Severus zrobił to co do niego należało. Spłacił swój dług. Nie jest mi juz do niczego potrzebny- ostatnie zdanie dodał szeptem, ale i tak je usłyszałam.
Szybko wyszłam z gabinetu. Jak on mógł to powiedzieć? Wiedziałam, że zależy mu tylko na wygranej bez względu na życie innych, ale gdyby nie mistrz eliksirów to już dawno bylibyśmy martwi. Głupi starzec. Co ja mam teraz zrobić? Kogo mogę poprosić o pomoc? Harry i Ron nigdy nie lubili profesora wątpię, żeby mi pomogli. Mogłabym poprosić o pomoc Hal'a, jego przyjaciela, ale on teraz czuwa przy ciężarnej profesor Trelawney. Pozostało mi go szukać na własną rękę.
Poraz kolejny tego dnia znalazłam się w wrzeszczącej chacie. Nie wiedziałam od czego zacząć, próbowałam sobie przypomnieć jakieś przydatne zaklęcie. Całe szczęście, że w bibliotece miałam dostęp do działu ksiąg zakazanych, bo właśnie teraz ta wiedza mi się przyda. Przypomniałam sobie zaklęcie odtwarzające kroki danej osoby. Myśląc o Severusie wycelowałam różdżką w miejsce gdzie ostatnio go widziałam i powiedziałam:
-Ostende gradibus
Srebrny promień rozświetlił pomieszczenie i już po chwili przede mną siedział oparty o ścianę, wciąż nieprzytomny profesor. Czekałam na dalszy rozwój wydarzeń, mijały minuty i nic się nie zmieniło. Czekałam dalej nagle mężczyzna lekko się poruszył i otworzył oczy. Byłam w szoku. Przecież widziałam jak umierał. Sięgnął dłonią do kieszeni swoich nieśmiertelnych szat i wyciągnął najprawdopodobniej eliksir rodwana. Wypił go i powoli wstał podpierając się ściany. Wolnym krokiem kierował się ku wyjściu, poszłam za nim. Szedł niezauważony w stronę lasu, popimo osłabienia nie zatrzymywał się. Co chwila musiał przystanąć na chwilę, jad węża musiał go naprawdę osłabić.
~~~
Szliśmy tak już dosyć długo, aż nagle profesor rozpłynął się w powietrzu. Rozejrzałam się dookoła, nie poznawałam tego miejsca. Trochę dalej zauważyłam mały domek z drewna. Bez wachania weszłam do niego. W środku było mało miejsca, ale za to wnętrze wydawało się bardzo przytulne. Podziwiałam domek gdy moją uwagę przykuł duży czarny materiał leżący na podłodze. Podeszłam bliżej, odsunęłam skrawek materiału i zobaczyłam dobrze znaną mi postać. Odruchowo pochyliłam się nad nim, żeby sprawdzić czy oddycha. Liczyłam do dziesięciu i z ulgą widziałam jak jego klatka piersiowa delikatnie się podnosi. Odsunęłam się od niego i zobaczyłam parę obsydianowych oczu wpatrujących się prosto na mnie. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale mu przerwałam:
-Proszę nic narazie nie mówić. Potem pan wyrazi swoje zdanie na temat mojego pobytu tutaj, narazie proszę odpoczywać.- wstałam, zaklęciem przeniosłam go do sypialni i położyłam na dużym łóżku. Przywołałam szklankę wody i mu ją podałam.
-Co ty tu robisz Granger?- zapytał swoim jakże uprzejmym tonem.
-Szukałam pana. Byłam pewna, że pan nie żyje.- był zdziwiony, ale szybko przybrał swój standardowy wyraz twarzy.
-A dlaczego miałoby cię to obchodzić?- teraz to ja byłam zdziwiona.
-Jak to dlaczego? Tylko i wyłącznie dzięki panu wygraliśmy tę wojnę. Poświęcił pan wszystko, nie wyobrażam sobie nawet jakie to musiało być ciężkie, podwójne życie, ciągły stres, różne kary. Nikt na to nie zasługuje. Ale teraz gdy wszystko się skończyło będzie lepiej- uśmiechnęłam się lekko.
-I ty niby jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw? Nie będzie lepiej, gdy tylko mnie znajdą wsadzą mnie do Azkabanu, za bycie śmierciożercą.
-Przecież Dumbledore...
-On nic nie zrobi udaje dobrego, a tak naprawdę zależy mu tylko na sobie. Więc jeśli nie chcesz trafić do Azkabanu za pomoc mi w ukryciu się, to lepiej stąd idź.
-Nigdzie nie idę.- powiedziałam- Nie poradzi pan sobie sam.
-Jakbyś nie zauważyła to radziłem sobie sam przez ostatnie 38 lat.
-Koniec dyskusji- powiedziałam ostro.
-Szacunek Granger.- warknął.
Bardzo chciałam mu zadać jedno pytanie, ale nie wiedziałam czy mogę, czy nie lepiej iść i dać mu odpocząć. Musiał zauważyć, że chcę o coś zapytać bo powiedział:
-Przestań się kręcić i spytaj wreszcie.
-Em.. Chciałam spytać jak to się stało, że pan przeżył.
-Wiedziałem, że Czarny.. to znaczy Voldemort użyje Nagini do zabicia mnie więc wziąłem eliksir przeciw jadowi węża. W końcu nie na darmo jestem mistrzem eliksirów.
Skinęłam głową i skierowałam się do wyjścia z pokoju, gdy przyszło mi do głowy jeszcze jedno pytanie:
-Co to za dom?
-Znalazłem go kiedyś i postanowiłem odnowić, a teraz stąd idź i nie przeszkadzaj.
~~~
Siedziałam w salonie, czytałam książkę, którą wzięłam z biblioteczki profesora, z kubkiem herbaty w ręce. Podskoczyłam na kanapie gdy usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych z wyciągniętą różdżką. Do środka wszedł Hal opuściłam dłoń i podeszłam do niego:
-Co tu robisz?- spytał zdezorientowany nauczyciel.
-Przyszłam szukać profesora Snape'a
-Jest tu?- spytał przejęty i zaczął się rozglądać.
-Tak, ale śpi. Jest osłabiony przez jad węża, musi odpocząć.- Hal odetchnął z ulgą i usiadł na kanapie. Dopiero po chwili dotarło do niego co powiedziałam.
-Jad węża? Jak to?- opowiedziałam mu całą historię.
CZYTASZ
Wróć do mnie || SEVMIONE
FanfictionCzasami musimy coś stracić, żeby to docenić. Widać musiałam stracić wszystko żeby zyskać szczęście. Opowiadanie jest mojego autorstwa.