Przez ostatnie dni wzięłam sobie za cel denerwowanie Severusa. Może nie zachowywałam się zbyt dojrzale jak na swój wiek, ale gdy wszedł do wielkiej sali z narysowanymi wąsami pod nosem to nie mogłam się nie uśmiechnąć. Gdy szybkim krokiem zmierzał w stronę stołu nauczycieli uczniowie starali się zachować powagę, doskonale zdając sobie sprawę co profesor zrobi gdy dowie się o tym małym dowcipie. Swoim złowrogim spojrzeniem patrzył na wszystkich, którzy tylko odważyli się spojrzeć w jego stronę. Na całe szczęście nie ma takiej mocy jak bazyliszek bo zapewne dobrze by się to nie skończyło. Minerva gdy go zobaczyła opluła się herbatą i spojrzała na mnie kątem oka. Uśmiechnęłam się do niej. Czarnowłosy usiadł obok mnie i zabrał się do jedzenia. Nie mam pojęcia jakim cudem nie zobaczył co znajduje się na jego twarzy.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego się na mnie gapisz?! Dlaczego wszyscy się patrzycie?!- zapytał cicho zdenerwowany.
-My tylko podziwiamy- wzięłam kęs kanapki dalej patrząc w jego stronę.
-A mogę wiedzieć co tak przyciągnęło waszą uwagę?- zmarszczył czoło i zmrużył oczy najwyraźniej tracąc cierpliwość. Nie żeby wcześniej miał jej jakoś dużo.
-Twoje wąsy. Są naprawdę urocze- sięgnął po łyżkę i się w niej przeglądnął. Wybuchnęłam głośnym śmiechem na widok jego miny- powinieneś takie zapuścić.
-Nie daruję ci tego- zaczął ścierać tusz chusteczką.
-Będę czekać na zemstę- mrugnęłam do niego- Oj no nie rób takiej miny. To było śmieszne.
-Jakoś nie bardzo bawią mnie żarty z mojej osoby Granger.
-Nie masz poczucia humoru, Sev- nagle zrobiło mi się niedobrze. Natychmiast wstałam i czym prędzej wybiegłam z sali. Nie zwracałam uwagi na spojrzenia osób odprowadzające mnie do wyjścia. Wbiegłam do pierwszej lepszej łazienki i zamknęłam się w kabinie.
-Co ty wyprawiasz Granger?- ku mojemu zdziwieniu usłyszałam głos mężczyzny.
-Dlaczego za mną poszedłeś- zapytałam wyciągając usta rękawem. Zmierzył mnie oceniającym spojrzeniem- źle się czuję.
-Idź do skrzydła szpitalnego- powiedział jakby w ogóle go to nie interesowało.
-Dziękuję za troskę, ale po prostu się położę. Mam jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji- minęłam go i udałam się do lochów. Widziałam jak odprowadza mnie wzrokiem i wacha się czy nie iść ze mną. W końcu jednak odwrócił się na pięcie i ruszył z powrotem do wielkiej sali.
~~~
Gdy się obudziłam był już wieczór. Czyli przespałam cały dzień. Będę potem musiała się wytłumaczyć z mojej nieobecności. Mam nadzieję, że ktoś mnie zastąpił i nie będę mieć problemów. Zwlekłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Z salonu dobiegł do mnie głos Hal'a. Nie chciałam podsłuchiwać, ale to było silniejsze.
-Wybiegłeś za nią. Nie mów, że to nic nie znaczy- mówił szczęśliwy.
-To nic nie znaczy. Chciałem się tylko dowiedzieć o co chodzi, a poza tym nie muszę ci się z niczego tłumaczyć- złapał się za głowę i opadł na fotel.
-Już mam wymyślać imiona dla waszych dzieci czy poczekać jeszcze chwilę?- odskoczył w bok gdy w jego kierunku poleciała książka- Nie panujesz nad swoją agresją. Proponuję medytację, na pewno Hermiona ci w tym pomoże.
-Możesz się zamknąć? Nic między nami nie ma i nic nigdy nie będzie. Jest tylko denerwującą małolatą.
-Denerwującą małolata z którą wylądowałeś w łóżku- znowu musiał zrobuć unik przed nadlatującym przedmiotem- Podobało ci się. Dlaczego jej nie powiesz, że wszystko pamiętasz?
-Nie ma sensu o tym rozmawiać. To już nigdy się nie powtórzy.
-Ale może się powtórzyć. Nie ma żadnych przeciwwskazań. Jeśli będzie chciała to...
-Nie będzie chciała! Jestem stary i okropny więc nie próbuj na mnie tych swoich optymistycznych gadek.
-Mów co chcesz- uniósł ręce do góry- ale nie zaprzeczysz, że pasujecie do siebie. Dwójka mądrych czarodziei. Na pewno to widzisz.
CZYTASZ
Wróć do mnie || SEVMIONE
Hayran KurguCzasami musimy coś stracić, żeby to docenić. Widać musiałam stracić wszystko żeby zyskać szczęście. Opowiadanie jest mojego autorstwa.