12

828 55 3
                                    

-Nie, to nie jest możliwe. Oszukiwałaś- wskazał na mnie palcem. Uśmiechnęłam się.

-Jak miałam oszukiwać? Przecież cały czas pan na mnie patrzył- klasnęłam w dłonie- przegrał pan więc od teraz zaczyna się kara.

-Zapomnij- prychnął.

-Nie taka była umowa- oburzyłam się- to będzie mój najlepszy tydzień.

-Jeśli myślisz, że będę chodził po zamku witając się z każdym napotkanym to grubo się mylisz- wyszedł z pomieszczenia.

~~~

-Jak minęły lekcje, Severusie?- zapytałam na obiedzie.

-Nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na "ty"?- rzekł nie patrząc w moja stronę.

-Cóż.. Starość nie radość. Może przydałby ci się eliksir na pamięć- postaram się wyprowadzić go z równowagi, nie będzie to co prawda łatwe, ale wierzę w swoje umiejętności. On tylko westchnął głośno i zabrał się za jedzenie- Zrobiłbyś coś z włosami powinieneś je podciąć i może umyć?- nie przestanę do niego mówić choćby nie wiem co.

-Nie, takie są w porządku- głos miał spokojny, ale zacisnął dłoń na widelcu tak mocno, że aż pobielały mu knykcie.

-To może.. Już wiem trzeba zmienić twoją garderobę, masz wyjątkowo słaby gust. Myślę, że pasowałby ci na przykład.. czerwony- siedząca nieopodal Minerva zaśmiała się na moją uwagę.

-Czarny jest bardziej uniwersalny. I dobrze w nim wyglądam- co kto woli.

-Mógłbyś się czasami uśmiechnąć, nie zabiłoby cię to. Wiesz?- wycelowałam w niego widelcem z kurczakiem.

-Mnie nie, ale naszych uczniów z pewnością- po obiedzie razem ruszyliśmy w stronę lochów. Nie spodziewał się jednak, że czeka go tam mała niespodzianka- Co to na Salazara ma być?- krzyknął głośniej niż kiedykolwiek wcześniej. A to tylko dzięki kilku ozdobą ze znakiem mojego domu. Kamienne ściany lochów pokryte były teraz szkarłatem, oprócz tego podłogę ścielił ogromny dywan. Na kanapie leżały czerwone puszyste poduszki i wielki pluszowy lew.

-Ha. Udało mi się- zaczęłam się śmiać. Po chwili złapałam się za głowę w którą uderzyła mnie poduszka- Teraz będziemy się bić na poduszki?- podniosłam ją z ziemi i zaczęłam do niego biec.

-Tylko spróbuj, a wylecisz stąd szybciej niż tu weszłaś- jakoś nie za bardzo przejęłam się tą groźbą. Zamachnęłam się i uderzyłam go w bark. Ku mojemu zdziwieniu sięgnął po swoją pierzastą broń i uderzył mnie w biodro. Chciałam mu oddać, zamachnęłam się, ale zrobił unik i tym razem dostałam w plecy. Szybko się odwróciłam i z całej siły uderzyłam go w brzuch. Z poduszki wyleciał cały pierz, latał teraz dookoła nas. Chciałam zrobić krok do przodu, ale potknęłam się przy okazji przewracając czarnowłosego. Był zaskoczony takim obrotem spraw. Leżałam na nim wpatrując się w jego obsydianowe oczy. Nie widziałam jeszcze kogoś z tak ciemnymi tęczówkami, jedno musiałam przyznać. Pasowały do niego jak do nikogo innego. On zaś patrzył w moje, niezbyt wyróżniające się kolorem. Ta scena, oglądana z boku, musiała wyglądać dość jednoznacznie. Zatopieni w swoich oczach nie usłyszeliśmy przybycia gościa.

-Tak szybko? To znaczy.. Cześć? Co tu się stało?- odwróciliśmy głowy w stronę drzwi stał tam Hal. Szybko stanęłam na własne nogi, otrzepując się. Mężczyzna zrobił to samo. Byłam zażenowana tym w jakiej sytuacji nas zastał.

-Czego chcesz?- warknął nieprzyjemnie.

-Chciałem z tobą porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęty- puścił mi oczko, na co spłonęłam rumieńcem- więc wrócę później.

-Nie jestem zajęty. O czym chcesz rozmawiać?- usiadł na fotelu.

-To ja już pójdę- skierowałam się w stronę drzwi, ale przypomniałam sobie, że miałam poprosić o książkę- Czy mogę..

-Wybierz sobie którąś- rzucił szybko. Skąd wiedział o co chcę spytać? Usmiechnięta wzięłam parę ksiąg o eliksirach i odeszłam.





Wróć do mnie || SEVMIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz