pls don't cry
Każda kolejna minuta spędzona na beznadziejnym wyczekiwaniu sprawiała, że czuli jeszcze większą wściekłość i żal, że za nimi nie pobiegli. Bo gdyby tylko się za nimi ruszyli, gdyby tylko powstrzymali ich przed jazdą, gdyby tylko przejęli się ich stanem tak naprawdę, gdyby tylko przekonali Sihyuka, gdyby tylko...
Mimo, iż wiedzieli, że zrobili wszystko, co mogli, wciąż, bezustannie wyrzucali sobie bezczynność i obwiniali się o zaistniałą sytuację. Tak bardzo martwili się o swoich młodszych braci, o ich drogocenne życie i obecność. Wiedzieli, że nie przeżyliby bez... nich.
Namjoon uderzył pięścią w ścianę.
- Ile to jeszcze potrwa? - zapytał, kierując pytanie do reszty członków zespołu, ale żaden mu nie odpowiedział, bo nie nikt nie znał odpowiedzi.
Bang zakończył rozmowę przez telefon i wrócił do chłopaków.
- Dzwoniłem do ich rodziców - powiedział, przecierając zmęczone oblicze - Rodzice Taehyunga są akurat w Japonii, ale przylecą najwcześniejszym samolotem, a rodzice Jimina już tutaj jadą.
- Musimy być w dobrej myśli - odezwał się Hoseok, uśmiechając się blado. Wiedział, że za wszelką cenę musi podtrzymać optymizm i światło nadziei wśród zespołu, które nie mogło zgasnąć - Oni z tego wyjdą.
Każdy pokiwał głową, ale nikt nie odpowiedział, pogrążając się we własnych myślach.
Po pół godzinie z sali wyszedł lekarz i popatrzył na zebraną szóstkę, która natychmiast poderwała się z zajmowanych plastikowych krzeseł.
- Operacja się udała. Ich stan jest słaby, ale stabilny - powiedział, uśmiechając się, a chłopcy odetchnęli z ulgą, przytulając się do siebie. Koreańczyk widząc to, pomyślał, że łączy ich naprawdę przepiękna i silna przyjaźń.
Spojrzał następnie na Banga i nachylił się do niego.
- Choć ich stan jest stabilny, to niczego to nie gwarantuje - dodał półgłosem, żeby tylko prezes BigHit go usłyszał - Obydwaj są strasznie słabi. Park Jimin zniósł operację o wiele lepiej niż Kim Taehyung - on jest w naprawdę poważnym stanie, gdyż ciężarówka uderzyła prosto w niego. Wszystko przesądzi najbliższa noc - wyjaśnił i odszedł, żeby odpocząć, chociaż tak naprawdę czuł, że gdyby został tam przez jeszcze kilka chwil, rozpłakałby się na myśl o bólu jego przyjaciół, którzy stali przytuleni, wierząc z całych sił, że obydwaj wyzdrowieją i do nich wrócą.
Wiedział bowiem, że szansa na przeżycie była zbyt niska i wszystko zależało od tego, jak silny był organizm młodego srebrnowłosego artysty.
zapłacze się przez "we are bullerproof: the eternal" :((
but "friends" to moja najcudowniejsza perełka i nadal nie wierzę, że bh dał nam wreszcie długo wyczekiwany unit vminów - nie tylko singla, ale piosenkę, która jest na ich albumie! jestem tak szczęśliwa i pełna miłości do tej pioseneczki :((( wgl cały mots: 7 to arcydzieło i kocham moich chłopców najmocniej :(
p.s. tytuł może działać w sumie na trzy sposoby i wymyśliłam go w sumie już dużo wcześniej, zaraz po tym jak napisałam poprzedni rozdział, a tak idealnie się wpasował, że aż jestem zaskoczona, ale to pewnie moc vminów :')
p.s. vol.2 prawdopodobnie poprzedni rozdział jest jakoś dziwnie przeklęty xD bo nadal tam nie mogę dodać tego gifa, choć tu mogłam, więc nie wiem o co chodzi, ale zostawię tam to zdjęcie, dopóki mi się nie uda tego jakoś zmienić xDDD
YOU ARE READING
sunset and moonrise || vmin
Fanfictiongdzie jimin jest słońcem, a taehyung księżycem, którzy poszukują odpowiedniej chwili na spotkanie vmin, microkosmos + real au, angst, fluff prologue - 190417 epilogue - 200318 @HeroHorrendous, 190416