- Jeszcze raz! - powiedział Sungdeuk z politowaniem patrząc na siódemkę chłopaków i załamując ręce nad ich wykonaniem choreografii do głównej piosenki.
Mężczyzna nie miał w zwyczaju krzyczeć, ale miał wrażenie, że za chwile nie wytrzyma, wydrze się na nich, że są jeszcze gorsi niż kilka tygodniu temu, kiedy zaczynali się uczyć pierwszych ruchów, rzuci przypadkową rzeczą w ścianę, a potem wyjdzie wyklinając Banga, że dał mu tu pracę i zacznie pisać wypowiedzenie.
Jednak - na szczęście kuloodpornych chłopców - Sungdeuk kochał całym sercem swoją pracę i ich też, i dlatego nie potrafiłby ich ot tak zostawić.
Westchnął po raz setny dzisiejszego dnia i machnął ręką na kogoś, żeby wyłączył piosenkę, która zdołała wbić mu się w ten najbardziej upierdliwy i irytując sposób do głowy. I nie zapowiadało się, że tak szybko zdoła się jej pozbyć.
Bangtani, jak na zawołanie, po wyłączeniu przewodniego utworu ich nowego albumu, z łoskotem opadli na podłogę, jęcząc z bólu mięśni.
- Co jest? - zapytał, przebiegając wzrokiem po każdej wykrzywionej z wyczerpania twarzy - Macie kondycje jak stulatkowie z przewlekłym reumatyzmem i chronicznym zanikiem mięśni. Co się z wami dzieje?
Doskonale wiedział, że ma nie co się nad nimi za bardzo litować. Prawda, byli zwykłymi ludźmi i potrzebowali odpoczynku, ale nie można było traktować ich zbyt ulgowo, bo by się za bardzo rozbestwili. Odpowiednie podejście, które im także odpowiadało, było kluczem w relacji idolów i staffu. Artyści sami przyznali, że lepiej działają, gdy się ich kopnie w cztery litery aniżeli pogłaska po głowie. Ostatnio mieli kilka dni wolnego, przez co choreograf miał nadzieję, że będą tańczyć z jeszcze większą energią i pasją. Natomiast miał przed sobą siódemkę staruszków, którzy prędzej położyliby się do grobu, czekając na śmierć niż zatańczyli choć najprostszy fragment nowego tańca.
- Ktokolwiek? Namjoon? - dodał, zerkając na lidera, który zawył cicho, mamrocząc pod nosem, że znowu on - Wytłumaczysz mi waszą niedyspozycję?
Kim przejechał dłońmi po twarzy i uniósł się do pozycji siedzącej, spoglądając na leżących i stękających przyjaciół - naprawdę wyglądali jak siedem nieszczęść. Dosłownie.
- Myślę, że chyba się nie wyspaliśmy - odparł, wzruszając lekko ramionami. Nie jego wina, że kilkanaście godzin temu gruchnęła na cały zespół wiadomość o nieszczęśliwej miłości dwójki członków. I że każdy z nich, choć mieli porozmawiać rano, całą noc myślał nad obecną sytuacją, rozwiązaniem problemu niemożności bycia ze sobą Taehyunga i Jiminą, i tym, że koniecznie muszą coś zrobić - choćby nawet cokolwiek - Przepraszamy, Sungdeuk-nim. Daj nam kilka minut przerwy i się pozbieramy do kupy, obiecuję!
Koreańczyk bez słowa jeszcze raz popatrzył po wszystkich, jeszcze raz westchnął, po czym wstał z krzesła, wyciągając swój portfel.
- Na wasze szczęście macie ogarnięty główny motyw tańca, brakuje wam kilkudziesięciu szczegółów, ale które na pewno szybko nadrobicie. Tymczasem zabierzcie swoje zmęczone tyłki do salonu i marsz do spania na dwie godziny. Ja idę wam kupić ciężarówkę kawy i sobie przy okazji też, a gdy wrócę macie być gotowi do tańca, bo inaczej nie wiem, co wam zrobię. Na razie spadajcie, bo muszę od was odpocząć.
Ich oczy, jeszcze nigdy wcześniej, nie świeciły się tak bardzo na myśl dwugodzinnego snu. Z prędkością światła zebrali się z podłogi i kłaniając się choreografowi w pas, wyszli, dziękując raz po raz.
- Naprawdę dziękujemy, Sungdeuk-nim - powiedział Namjoon, który wychodził jako ostatni.
- Nie ma za co. Pracujecie naprawdę ciężko, więc mogę wam raz na rok troszkę odpuścić, ale proszę cię, Namjoon, ogarnij ich, bo macie niewiele czasu przed zakończeniem przygotowań do promocji - odparł mężczyzna, zakładając na głowę czapkę z daszkiem. W jego oczach czaiło się prawdziwe zmartwienie o stan fizyczny chłopaków, bo w wytwórni każdy drżał o comeback chłopaków, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Blondyn uśmiechnął się z wdzięcznością.
- Ogarniemy się, naprawdę - zapewnił.
- Liczę na ciebie. Jak się wyśpicie, wyślę do was jeszcze masażystów i lekarza, żeby was na szybko przebadał czy aby na pewno wszystko w porządku.
- Dziękujemy!
- No już, leć. Bo czas na drzemkę ucieka - zaśmiał się i popchnął rapera w stronę wyjścia.
Chłopacy siedzieli w ciszy w salonie, oczekując na przyjście lidera. Wiedzieli, że należała im się solidna reprymenda od Sungdeuka, a tymczasem dostali dwie godziny na sen, który był dla nich jak nierealne i bardzo odległe marzenie. Teraz oczekiwali jedynie ostrów słów od Namjoona.
Po chwili w drzwiach zjawił się Kim, wchodząc do środka i szczelnie zamykając je za sobą.
Z łoskotem opadł na kanapę.
- Sungdeuk-nim bardzo jest na nas zły? - zapytał Hoseok, zerkając na swojego rówieśnika. Wydawał się być tym wszystkim podwójnie przytłoczony, bo jako niewypowiedziany najlepszy tancerz w zespole zawsze powinien dawać z siebie dwieście procent, przyglądać się reszcie, poprawiając ich jakiekolwiek najmniejsze błędy i z uśmiechem zachęcać do jeszcze cięższej pracy.
- W zasadzie to nie - odparł po kilku sekundach - Nie mówi tego, ale widzę, że się o nas martwi i chce, żebyśmy popracowali nad układem ciężej, ale o wiele bardziej bezpieczniej. Powiedział, że wezwie do nas jeszcze masażystów i lekarza, jak się trochę prześpimy, więc skorzystajmy z tego i potem dajmy z siebie wszystko.
- To nasza wina - odezwał się Jimin, spoglądając w oczy blondyna. Jego dłoń mocno ściskała tą należącą do Taehyunga, który spuścił głowę - Przez nas wszyscy są w tak słabej kondycji...
- To akurat jest głupota, Jimin - przerwał mu Yoongi, układając się wygodnie na jednym z kilkunastu dostępnych w salonie materacy - Każdy z nas najpewniej zarwał nockę, ale na własną odpowiedzialność, więc nawet nie myśl sobie, żeby się tym zadręczać.
- Yoongi ma rację - odezwał się Seokjin, który wstał, żeby podać członkom zespołu polarowe koce - Prawda, najpewniej wszyscy z nas myśleli o tej sytuacji i o was, ale nikt nie będzie was obwiniał za słaby dzień i kiepskie samopoczucie - dodał i uśmiechnął się ciepło do dwójki z 95. roku, którzy odwzajemnili jego gest.
- Popieram, hyunga - doszedł ich jeszcze przytłumiony głos lidera, który leżał twarzą w miękkiej poduszce - Od teraz zarządzam sen, okej?
Ale nikt mu już nie odpowiedział, bo wszyscy odpłynęli w przyjemne objęcia Morfeusza.
Taehyung opatulił rękami Jimina, przyciągając go jak najbliżej siebie, a Jimin, zanim zasnął, złożył na jego czole słodki pocałunek i również się w niego wtulił.
Zasnęli, nie wiedząc, że po przebudzeniu będą musieli zmierzyć się z czymś o wiele gorszym niż wkurzony Sungdeuk i choreografia do "Fake Love".
ponad 1000 słów, wow,
mam nadzieję, że będziecie zadowoleni dłuższym rozdziałem, który jest przerywnikiem do kolejnych kłopotów naszych kochanych vminków; wiem, że to okrutne, ale nie możemy pozwolić im na takie spokojne, urocze i szczęśliwe życie xD
jestem okrutna, i know ^^
a jungkook podobno zasnął tuż pod drzwiami, więc módlmy się, żeby sungdeuk nie wyjebał w niego, jak będzie wchodził do pokoju xddd
ubierajcie się ciepło, pijcie dużo wody i pamiętajcie o jedzeniu <3
YOU ARE READING
sunset and moonrise || vmin
Fiksi Penggemargdzie jimin jest słońcem, a taehyung księżycem, którzy poszukują odpowiedniej chwili na spotkanie vmin, microkosmos + real au, angst, fluff prologue - 190417 epilogue - 200318 @HeroHorrendous, 190416