Cała siódemka wpatrywała się w grafik na najbliższy miesiąc. Gdyby zechcieli policzyć ile dokładnie przypadnie im czasu wolnego podczas tych czterech tygodni, zdołaliby wykorzystać tylko palce u jednej ręki.
Niestety comeback zobowiązywał, a oni musieli się do tego dostosować, jeśli chcieli osiągnąć sukces i jeszcze lepiej wypromować kolejny album.
Choć z drugiej strony przestało im już tak zależeć na wynikach, od kiedy poczuli, że naprawdę mają kilkumilionową armię fanów za swoimi plecami, którym ich muzyka rzeczywiście pomaga. Nieważne były nagrody, ilość sprzedanych kopii, czy miejsce na chartach. Liczyło się tylko to, że ARMYs podczas słuchania nowych kawałków odkryją w tekstach pewne nawiązania do własnego życia i odnajdą przekonanie, że każdy ma jakieś problemy, z którymi się boryka oraz to, że pomimo tych złych chwil, nie są sami na tym świecie.
Oczywiście zdobywane nagrody, o których mogli tylko marzyć jeszcze dwa lata temu, przynosiły im satysfakcję, dumę i łzy szczęścia, ale to zadowolenie i ekscytacja fanów były dla nich zdecydowanie najcenniejsze.
Namjoon uśmiechnął się do pozostałych członków, chcąc ich jakoś wesprzeć przed następnym miesiącem ciężkiej harówki.
- Damy radę, chłopaki. Pamiętajcie, że ARMYs czekają na ten comeback. Nie było nas prawie osiem miesięcy, więc należy im się porządny album, występy i promocja. Nie możemy pozwolić, aby choć jedna rzecz nie została dopracowana jak należy. Musimy się spiąć i pokazać im, jak bardzo ich kochamy i jesteśmy wdzięczni - powiedział, przebiegając wzrokiem po całej szóstce - Jakieś pytania?
- Kiedy jedzenie?
Ciszę zastąpił śmiech, a Jungkook zrobił bezbronną minę. W końcu nie zapytał o nic złego. Był tylko cholernie głodny.
- Niedługo - odezwał się choreograf grupy, wchodząc do ich sali ćwiczeń. Chłopcy zamarli, bo pojawienie się Sungdeuka znaczyło tylko jedno - wymyślił jakąś nową część do choreografii głównej piosenki albo po dogłębnych przemyśleniach pod prysznicem zdecydował się na ewentualne poprawki nauczonych fragmentów - Tymczasem mam dla was niespodziankę.
- Zlituj się, Sungdeuk-nim - zawył Hoseok, który, choć kochał taniec najbardziej z całej ich siódemki, był dzisiaj dostatecznie wycieńczony ćwiczeniem choreografii na zbliżające się koncerty oraz promocję - Nie czuję już nóg!
- Obiecuję, że nad tobą się nie będę znęcał, a w zasadzie to tylko jednego mam na oku - zaśmiał się Koreańczyk, patrząc jak ulga wykwitła na sześciu twarzach, oprócz tej jednej.
Oprócz twarzy Taehyunga.
Najmłodszy Kim zwiesił głowę z ledwo widocznym grymasem, ale wstał posłusznie z podłogi, gdy czarnowłosy kiwnął na niego ręką. Miał dosyć, gdyż plecy dawały mu się we znaki już od tamtego tygodnia, ale nie mówił nic, bo nie chciał nikogo martwić. Z resztą praca i fani byli ważniejsi, niż zwyczajny ból.
Doskonale tuszując swój dyskomfort, podszedł do choreografa, aby omówić z nim szczegóły jego solowego występu w najnowszym comeback trailerze.
- Reszta może już się pakować i jechać do dormu - dodał, a członkowie zespołu zerwali się z podłogi, jakby się paliło i zaczęli sprzątać w tempie ekspresowym swoje rzeczy. Jedynie Jimin nadal siedział spokojnie pod ścianą, wpatrując się w Taehyunga.
Chłopak zerknął na przyjaciela.
- Możesz jechać, Jiminnie - odezwał się - Nie musisz na mnie czekać.
- W zasadzie nie jestem aż tak głodny.
- Jedź.
- Ale...
YOU ARE READING
sunset and moonrise || vmin
Fiksi Penggemargdzie jimin jest słońcem, a taehyung księżycem, którzy poszukują odpowiedniej chwili na spotkanie vmin, microkosmos + real au, angst, fluff prologue - 190417 epilogue - 200318 @HeroHorrendous, 190416