Dobra, muszę ruszyć dupę, bo jeszcze nie skończyłam tego cholernego mta, tak, jak obiecałam. Mam jeszcze rysunek na walentynki nie dokończony. Po prostu lenistwo wzięło nade mną górę, więc przez ostatni tydzień grałam dzień w dzień, po kilka godzin w Minecrafta.
Ale no, dzisiaj, gdyż się nudziłam, postanowiłam pobawić się akwarelami na jakimś większym formacie. Wcześniejsze rysunki tą techniką tworzone były na niewielkich karteczkach i zazwyczaj tematyką były krajobrazy. Chyba znajdzie się też jeden malunek wilka. Bardzo, baaaaardzo stary.
Nie pokazywałam ich, gdyż nie były powodem do dumy [nie żeby aktualne rysunki były...].[Oczywiście papier musiał pofalować się]
W czasie malowania ucierpiał rękaw od piżamy, włosy i moja godność. Podczas czekania, aż tło się wysuszy, kilka kropel granatowej wody spłynęło mi na idealnie białą, taką grubą, ze świątecznym motywem, skarpetkę.
:(