22.♡

1.3K 68 10
                                    

Wstawiłam szybciej, bo dostałam 4 z matmy!

– Coś się dzieje – powiedziała, przerywając grobową ciszę. – Czuję to coś złego się dzieje z dzieckiem.

– Co masz na myśli? – dopytywał mój brat. – Coś Cię boli?

– Nie, ale czu... – odpowiedziała.

– Jedziemy do szpitala – nakazałam. – Ubierajcie się, bo jak mama czuje, to już nie są żarty, a nawet to lepiej dmuchać na zimne.

– Masz rację – zgodzili się ze mną wszyscy i pędem zaczęliśmy się zbierać.  Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie Isaaca, który prowadził, aby przyszły tata mógł siedzieć koło swojej ciężarnej kobiety. W aucie panowała głucha cisza, ponieważ nikt się nie odzywał, tylko martwił o Cloe i dziecko. Chciałam ją przerwać, ale nawet nie wiedziałam jak mam to zrobić, aby nie powiedzieć niczego głupiego.

Isaac zatrzymał się przy samym wejściu, aby dziewczyna nie musiała daleko iść. Niestety było to miejsce niedozwolone do parkowania, więc gdy tylko dwójka przyszłych rodziców wyszła, to my dojechaliśmy, aby zaparkować w legalnym, że tak powiem miejscu.

– Myślisz, że ciąża może być zagrożona? – zapytałam, tepo wpatrując się w szybę przede mną. Nie wiedziałam, czy tak naprawdę chciałam znać odpowiedź na to pytanie.

– Nie wiem, różyczko, nie znam się na tym – westchnął, wycierając twarz w ręce. – Nie chciałem Ci nic mówić, ale Cloe mówiła, że już wcześniej były komplikacje.

– Co?! – warknęłam zła, że prędzej mi tego nie powiedział. – A mój brat chociaż wie?

– Nie chciałem Cię stresować, kochanie, a Cloe nie chciała martwić jego – tłumaczył, a ja nie chciałam tego słuchać. Czułam się jakby oboje uderzyło mnie w twarz. Nie rozumiałam jak mogli nie powiedzieć nam tak ważnej reczy. Moglibyśmy się do tego przygotować, albo chociaż bardziej obchodzić się z ciężarną. Skoro ciąża była zagrożona, to wcale nie powinna się sterować i uważać na siebie jak na jajeczko. – Nie mogłem nic zrobić, to jej decyzja, bo to ona nie chciała nic mówić, a ja nie powinienem się wpieprzać w nie moje sprawy. Tym bardziej, że mnie też nie chciała powiedzić. Odkryłem, że coś jest nie tak, kiedy wyszła z gabinetu w opłakanym stanie. Musiałem ją zawieźć, bo David wtedy nie miał możliwości. Zapytałem jej o co chodzi, ale nie chciała mi powiedzieć, tłumacząc się, że to z radości i pokazała usg. Zdjęcie nie pokazywało, że coś jest nie tak. Maluch wyglądał zdrowo i był już duży. Pewnie bym się na to nabrał, ale jej oczy... Jej oczy były tak bardzo załamane, załamane nie wiem czy ktoś wymyślił, takie słowo, które opisywałoby to co w nich widziałem.

Kręciłam głową, nie chcąc tego słuchać. Nie mogłam uwierzyć, że Bóg tak bardzo mógł skrzywdzić mojego brata, a tym bardziej młodą matkę i jej dziecko. Nie byli po ślubie, Cloe nie skończyła szkoły, a David był złym człowiekiem, ale kochali się i tą małą istotę, na którą czekali od kilku miesięcy.

– Nie mogłem odpuścić, musiałem się dowiedzieć, dlatego przeszukałem jej dokumenty, kiedy poszła się wykąpać i los chciał, że mnie na tym przyłapała. Wtedy już byłem nieugięty i wręcz wywarłem na niej, aby w końcu się wygadała. Powiedziała wtedy, że ginekolog powiedział jej, że z dzieckiem jest coś nie tak. Jego serce nie bije prawidłowo, przez co mogą być komplikacje w trakcie, a tym bardziej zważając na to, że ona też ma problemy z sercem to podczas porodu może umrzeć, któreś z nich. Wiem, że próbowała się dowiedzieć czegoś więcej i robić coś w tym kierunku, ale niestety nic nie dało się zrobić. Musiała czekać, aż wydarzy się coś złego, albo urodzi bez problemu.

Nie wiedziałam co powiedzieć, gdy po moich policzkach leciały łzy. Byłam zrozpaczona tym, że nikt nie mógł jej, ani maluszkowi pomóc. Byli zdani tak naprawdę sami na siebie.

♡♡♡
Umieram po 365 dniach jak coś, więc mogę pisać bzdury!

Serio potrzebuję odtrutki, a odtrutką będzie jakaś zajebista książka, która pomoże mi zapomnieć o tamtej szopie, która się odjebała w trzeciej części.

Zakazany Chłopak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz