8. Decyzja

144 5 0
                                    

- Taki wielki? Dla mnie?- spytałam z lekkim zaskoczeniem. Przede mną stał naprawdę duży namiot.

- No, dziewczyny potrzebują trochę więcej miejsca- oznajmił Patrick uśmiechając się do mnie - jak ci się podoba?

- Naprawdę spoko - powiedziałam - Dzięki!

Nagle zobaczyłam że za Patrickiem idzie w naszą stronę jakiś chłopak.

- Kto to jest? - zapytałam niepewnie.

Patrick odwrócił się i stał spokojnie widząc chłopaka. Pewnie musiał być w ich gangu. Nieznajomy miał bujne włosy i naprawdę ładne ombre. Na czubku jego głowy była kępka czarnych włosów później przecinały się w coraz jaśniejszy brąz aż końcówki miał kasztanowe. Jego spore oliwkowo-zielone oczy były czujnie utkwione we mnie.

- Kto to jest? - powtórzył moje pytanie gdy podszedł trochę bliżej - Kolejna dziewczyna?

- Poznajcie się - powiedział nie za uprzejmie Patrick.

O c mu chodzi? Może oni się nie lubią?

- Kira - oznajmiłam wyciągając rękę do chłopaka.

- Harry - odpowiedział uściskując moją rękę. Chyba nie zbyt chciał się ze mną zapoznać bo dalej mi się czujnie przyglądał.

- To my pójdziemy, a ty Kira zapoznaj się ze swoim mieszkankiem - powiedział Patrick ciągnąc za sobą Harry'ego. Nie wyglądał na zadowolonego z tego spotkania.

Weszłam do ogromnego namiotu. Było tutaj bardzo dużo miejsca z czego się ucieszyłam. Położyłam mój plecak na ziemi i zaczęłam w nim grzebać w poszukiwaniu śpiworu. Gdy go znalazłam ledwo co go rozłożyłam oraz położyłam się na nim to od razu zasnęłam.

* * *

Obudziłam się wypoczęta. Usiadłam na śpiworze kiedy nagle usłyszałam szmer. Dochodził zza namiotu. W pierwszej chwili pomyślałam że to zwierzę ale po czasie doszłam do wniosku że musiał to być ktoś z gangu. Wyszłam sprawdzić kto to. Ledwo co postawiłam drugą nogę na gruncie moim oczom ukazał się blondyn. Miał tak jasnożółte włosy że można by powiedzieć że były białe. Stal do mnie tyłem. Musiał usłyszeć że wychodzę bo odwrócił się i spojrzał na mnie dużymi niebieskimi oczami. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Ty pewnie jesteś Kira, zgadza się? - spytał aksamitnym głosem - Ja mam na imię Justin.

- Miło cię poznać - bąknełam zaspanym głosem.

- Choć zjemy śniadanie - oznajmił - reszta zaczęła bez nas ale chyba ci to nie przeszkadza?

- Nie no coś ty- odpowiedziałam.

Justin odwrócił się na pięcie i poszedł o stronę ogniska a ja ruszyłam za nim.
Było słychać że w obozie wreszcie coś się dzieje. Pośród gwarów, rozmów i chichotów wkroczyliśmy razem z Justinem w krąg ogniska. Zapadła cisza którą, po chwili przerwał Josh.

- Widzę że już się zapoznałaś z Justinem - powiedział wstając - więc zapoznaj się z resztą.

W kręgu ogniska najbliżej mnie po prawej siedział Patrick, koło niego jakiś chłopak z długimi oraz jasnobeżowymi włosami i czarnymi oczami. Musiał je z tyłu upiąć w kucyk. Dalej siedział Alan, potem Harry, koło niego znowu jakiś nieznajomy. Miał tłuste czarne włosy i szare oczy. Później siedział Josh. Następnie były miejsca dla mnie i dla Justina.

- Jestem William ale mów do mnie Will - oznajmił chłopak z kucykiem.

- Michael ale mów mi Mike - zawołał chłopak z czarnymi włosami.

- Kira - powiedziałam krótko i usiadłam koło Justina który już zdążył sobie zagrzać miejsce.

- Reszta już się poznali? - wypalił Josh który właśnie grzebał w jakimś plecaku.

- Tak - bąknął Harry.

Trochę mi było nie wygodnie bo siedzieliśmy na przewróconych pniach drzew. Po chwili Josh wyciągnął z plecaka kiełbasę, chleb, szynkę, ser, masło, keczup i mogłabym tak wymieniać bez końca. Położył to wszystko na stoliku blisko siebie.

- Bierzcie co chcecie - powiedział nakładając kiełbasę na coś w rodzaju kija z kamienia z dwoma ramionami przy końcu. Pewnie na tym piecze się kiełbaski.

Po chwili prawie wszyscy wstali i zaczęli się krzątać wokół stolika. Więc zrobiłam to co oni. Na stoliku leżały jeszcze sztućce i talerze. Wzięłam taki sam kijek jaki miał Josh i nałożyłam na niego kawałek kiełbasy. Po chwili zdecydowałam że nałożę sobie na talerz chleb a koło niego wylany keczup.

Włożyłam kiełbaskę w ogień. Prawie wszyscy tak zrobili oprócz Michael'a.
Widząc moje spojrzenie Justin który, siedział koło mnie szepnął mi do ucha:

- Mike jest wegetarianinem

Ogień trzaskał wesoło pośród mnóstwa świerków, sosn i innych drzew. Poczułam woń lekko przypalonych kiełbasek. Czułam się tu naprawdę dobrze.

Po jakiejś półgodzinie wszyscy byli nasyceni. Josh po chwili ciszy zaczął mówić.

- A więc teraz porozdzielam wam role na dziś - oznajmił przebiegając wzrokiem po kręgu - Patrick i Mike zwierzyna, Alan porządki - usłyszałam ciche jęknięcie które zapewne wydał Alan - ja i Harry budowa. Emmm... kto nam jeszcze został? A no tak. Justin i Will terytorium. Wszystko jasne? To do roboty!

Wszyscy wstali i popędzili w różne strony.

- A co ja mam robić?- zapytałam odchodzącego Josh'a.

- Hmmm... Możesz się przyglądać co robi reszta i swobodnie chodzić po obozie. Ale pamiętaj - ostrzegł mnie - żebyś się nie oddalała się  od obozowiska i  może lepiej nie idź z Patrickiem i Mike'em polować. Pamiętaj też że jutro o świcie masz mi powiedzieć swoją decyzję.

Pokiwałam energicznie głową w stronę Josh'a na znak że pamiętam. Teraz mogłam się z bliska przyjrzeć obozowi oraz wypytać kogoś o znaczenie testów na gangsterkę. Tylko o tym myślę, nie?

* * *

Cały dzień spędziłam na oglądaniu, poszukiwaniu, poznawaniu i wykrywaniu. Albo pałęsałam się po obozie albo szłam z kimś na przykład na budowę albo sama wybierałam się na spacery po lesie. Oczywiście wcześniej mówiłam o tym Josh'owi żeby uniknąć wszelkich kłótni.

Tak czy owak byłam prawie ze wszystkimi na swoich posterunkach. Najwięcej razy widywałam Alana. Trochę mu pomogłam z sprzątaniem za co był mi wdzięczny. Widać było że tego nienawidził.

Jeżeli chodzi o zwiedzanie to już wiem gdzie co jest. Są cztery dwuosobowe namioty ( bez mojego), jest jeden poświęcony na żywność i jeden na materiały budowlane. Czyli w sumie ( razem z moim) siedem namiotów.

Pewnie teraz się zapytacie: " Jakie materiały budowlane?". Otóż chłopaki budują magazyn na zapasy żywności. Wiadomo że jest namiot z jedzeniem ale czasami są deszcze lub ulewy i taki normalny namiot po krótkim czasie przecieka. Więc chcąc uchronić prowiant trzeba zbudować magazyn. Powiem wam że chłopakom całkiem nieźle idzie. Za niedługo zabiorą się za dach.

Kiedy dzień dobiegł końca trzeba było się wykąpać. Josh powiedział mi że muszę to zrobić ostatnia. Jak już się pewnie domyśliście kąpiemy się w rzece. Po wykąpaniu było wyborna kolacja. Patrick i Mike znaleźli ranna łanie i niestety ale spotkała ja śmierć. Powiem wam że nie było mi jej szkoda ( chociaż sama się sobie dziwiłam).

Gdy wracałam do namiotu przypomniała sobie o decyzji czy mam zostać gangsterką czy też nie.

Kiedy byłam w śpiworze długo nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się co mam zrobić? Spełnić swoje marzenie czy iść dalej do mojego taty? Gdy przypomniałam sobie cel mojej ucieczki coś ścisnęło mnie w żołądku. Dalej tata nic nie wie. Jestem strasznie nie wtyrwała.

Chociaż można to jeszcze zmienić. A może tak zaplanować druga ucieczkę?

GangsterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz